wciągające... szkoda tylko, że jak się wciągnę to zaraz cdn....
wciągające... szkoda tylko, że jak się wciągnę to zaraz cdn....
"Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski
Leśny cz. 4
Kilka dni później wieczorem ktoś zapukał do drzwi Wojtka. W sumie był pewnien, że zobaczy Nel ale w drzwiach stanął wysoki, szczupły mężczyzna. Wojtek popatrzył na niego z zaskoczeniem. Wydawało mu się, że skądś zna te oczy. Oczy i pajęczynkę zmarszczek dookoła nich.
- I co się tak gapi? Człowieka nie widział?
- Ataman??- Wojtek aż usiadł.
- Jaki ja Ataman?- człowiek potarł niezdarnie swoją twarz- bez brody to ja już żaden
Ataman, Tadeusz, Tadeusz Jasica- uśmiechnął się krzywo.
- O raju- Wojtek nadal siedział bez ruchu- i włosy obciałeś, ja myślałem, że ty z osiemdziesiąt
lat masz Atamanie...
- A już ci. Osiemdziesiąt.... pięćdziesiąt dwa- parsknął po staremu Ataman- mogę usiąść?
- A pewnie, przepraszam, zaskoczony taki jestem...naleję coś...
- A nalej. Przyda się.
Wojtek zakręcił się szybko po kuchence. Gość siedział tymczasem i spokojnie patrzył się na niego.
- Może i mają racje- ni to zapytał, ni stwierdził kiedy usiedli naprzeciw siebie ze szklaneczkami w ręku.
- Racje w czym?- nie zrozumiał Wojtek.
- O tym szczęscia noszeniu....Jutro mnie w robocie nie będzie. Ani pojutrze. Wyjeżdżam.
- Jak to? Gdzie?
- Do Taszy jadę....Ona potrzebuje pomocy. A ja? – zamyślił się- uciekłem od wszystkiego
kiedyś, od rodziny od niej, od grobów. Tak mnie coś wewnątrz bolało, że żyć tam nie
mogłem. Za każdym razem jak tam jechałem, jak kogoś ze starego życia widziałem to
potem aż mnie coś w środku rwało. Tyle lat mineło...I dopiero ty i te konie....i
pojechałem...i okazało się, że nic nie boli. A raczej boli ale żal, że tyle lat przepadło. Tania
już taka duża. Studiuje, matce pomaga. To i ja mogę pomóc. Semen jak brat mi był- to i
jemu winien jestem.
Machura już wie. A i tobie musiałem powiedzieć, bo dumam tak, że bez ciebie by się to nie
stało. Może ty i szczęscie nosisz? Może ja już coś w sobie nosić przestałem? Ja zwał tak
zwał, grunt, że masz we mnie przyjaciela. Obiecane koniki przyjadą- auto Machura ze mną
wyśle, bo rupieci trochę zabrać muszę a powrotną drogą koniki miał będziesz. Tedy
podziękować przyszedłem i pożegnać się.
- Ależ nie ma za co dziękować- Wojtek podniósł do góry szklaneczkę- za wasze zdrowie piję,
Tadeuszu i za szczęscie wasze.
- A wrednym na pohybel- uśmiechnął się Tadeusz Jasica i przechylił do dna.
Kilka następnych dni było zdecydowanie dziwne. Las bez Atamana już nie był taki sam. Baranek nieco oklapł, bracia Cisi zrobili się bardziej cisi. Rozmowa się nie kleiła. Rąbali, obcinali, zwozili ale zupełnie tak jakby każdy robił to sam. Baranek jakoś tak bokiem na Wojtka patrzył, co ten odczytał jako żal o to, że Ataman zniknął. Zmieniło się to dopiero wtedy kiedy Machura przywiózł im nowego, jakogoś tam krewniaka krewniaka który ma krewniaka....Baranek samoistnie stał się wprowadzającym a potem jakoś płynnie rozdzielającym pracę. Wspominali przy jedzeniu Atamana, opowiadali o historyjki z jego udziałem i śmiali się z nich wspólnie.
W środę tuż po pracy Wojtek wykąpał się i połozył się z książką na łózku.. Lubił ten moment, taką chwilę tylko dla siebie. Czasami czytał, czasami łapał szybką drzemkę, czasami myślał o tym co było w lesie i o tym co będzie później....czyli o Nel. Zawsze o tej samej porze szli wieczorem sprawdzić czy koniki mają wszystko to czego potrzebują. Oboje wiedzieli, że to tylko pretekst do spotkania bo i dzieciaki i sam Siedlich dbali o konie aż za bardzo a jednak udawali przed sobą, że to właśnie najważniejszy powód spotkania.
Minełą może minuta a drzwi otworzyły się i stanął w nich Machura.
- Myślinowa dzwoniła, musim do niej jechać, teraz- powiedział takim tonem, że Wojtek podniósł się natychmiast, złapał kurtkę w rękę i wbił nogi w buty.
- Co się stało? Konie?- próbował dowiedzieć się czegoś po drodze.
- Nauczycielka wyjechała.
- Nel? Kiedy? Gdzie?
- Ano nie wiem. Myślinowa dzwoniła i mówiła, że list do ciebie jest.
Już nie rozmawiali. Wojtek próbował wyjaśnić sobie cokolwiek ale nic nie wydawało się jasne. Ostatnimi czasy, coraz lepiej im się razem rozmawiało, śmiała a nawet razem milczało. Oswajali się nawzajem, jak to nazywał. Wydawała się coraz bardziej otwarta, radosna, ufna. Myślał nawet, że jest coś między nimi...coś co może być...no właśnie, czym być? Nawet wczoraj wieczorem......Jak zwykle... rozmawiali o wszystkim i niczym. I tak jak codzień odprowadził ją do domu i nie mógł sobie przypomnieć nic co mogłoby wskazywać, że ....
Auto staneło gwałtownie. Przed szkołą stała dyrektorka szkoły. Już z daleka Wojtek widział mały jasny prostokąt w jej rękach.
- Dla pana- powiedziała- od Nel – dodała niepotrzebnie.
Koperta nie była zaklejona. Wojtek wyciągnął kartkę, rozłożył i czytał.
Mówiłeś kiedyś, że tu każdy ma taką historię do zapomnienia. Wiem, że akurat Ty to zrozumiesz, teraz i Ty masz taką historię- mnie.
Nie mogłam inaczej. Możesz sobie myśleć co chcesz- choćby i to, że przestraszyłam się tego, co ludzie mówią, że ten co szczęście nosi sam nigdy będzie szczęsliwy.
Nic Ci nie mogę dać. Przynajmniej nie teraz.
Nie gniewaj się. Przepraszam.
Wojtek nic nie powiedział, rzucił kartkę pod nogi, spojrzał się na szepczących coś do siebie Machurę i Myślinową a potem odwrócił się i poszedł przed siebie.
-Wojtuś? Gdzie idziesz?- Machura zaniepokoił się.
-Koniom trzeba wody nalać...albo coś- rzucił za siebie i zniknął w ciemności.
2004-20014.
.... no i cdn-u nie ma...? ...
Moim zdaniem bardzo fajne zakończenie, nie wiadomo gdzie tak na prawdę i w jakim celu udał się bohater opowiadania a najważniejsze, że po przeczytaniu całości pozostaje niedosyt. Dzięki yamat!
PS
Choć z drugiej strony, ten 20014 rok daje jakąś nadzieję na kontynuację.
"Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski
Jestem pod bardzo dużym wrażeniem :)
Lubię takie niedopowiedzenia - jak to w życiu, nie wszystko musi zostać do końca wyjaśnione.
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki