Krąży butelka pełna pszenicy
Przepraszam- pełna żyta
Siedzim pod sklepem w Zatwarnicy
Gdyby się tak ktoś pytał.

Kieliszek brudny, lecz wódka czysta
I czyste mamy sumienie
Takich chwil jak ta, daje wam słowo
Za nic ja nie zamienię.

Tu się ścierają wiatr z połoniny
Z wiatrem spod Otrytu
Ta wieczna wietrzna wiatrów tych wojna
Wzbudza uczucie zachwytu.

Magia tej wiaty i Zatwarnicy
Przenika nas do głębi
Te żółte ściany, ten stół brązowy
I czerwień kalin, jarzębin…

Że co? Że sławię w wierszu pijaństwo?
Odrzucam taki epitet
Bo prawo moralne, bo kac moralny
Dosłownie- moralitet.