Dzień 2. Do Łupkowa czas jechać.
Dzisiaj nie będzie nic ciekawego. W oficjalnych dokumentach stoi, że KIMB odbył się w Łupkowie, więc dzisiaj pędzę do Łupkowa.
Po noclegu w schronisku PTSM za 23 zł wybrałem się na mszę św. w tutejszym kościele Bernardynów. Rower zaparkowałem dyskretnie na tyłach.
Kawałek wracam po śladach. W Starym Siole sprawdzam, czy wczorajsze sarenki nadal pasą się na torach. Wynik sprawdzenia jest pozytywny.
Na tablicy informacyjnej jest napisane, że teraz tędy przebiega narciarska trasa biegowa. A sarenki wybrały się tu bez nart
W Kalnicy opuszczam drogę do Cisnej i jadę stokówka między Krzemienną a Czerenina przez przełęcz 766. Droga jest może trochę gorsza, może trochę bardziej stroma i może trochę dłuższa, ale przynajmniej pusta. Spotykam tylko dwóch ludzi na wypale i jednego psa.
Spokój trwa tylko do Dołżycy, tu trzeba wrócić na asfalty. Dojeżdżam do Cisnej. Tu już mamy reprezentacyjne klimaty bieszczadzkie.
Ale głównie od frontu. Od zaplecza klimaty są mniej reprezentacyjne.
Na terenie cmentarza wojennego na zachód od Cisnej nie ma chyba ani jednego elementu pochodzącego z tego cmentarza. Najbardziej autentyczny, choć tez obcy w krajobrazie wydał mi się ten kwiat.
Gdzieś po drodze spotkałem charakterystycznego Citroena bez kołpaków.
Wola Michowa. Kolejka dawno już nie jeździ, torów prawie nie widać, ale ktoś starannie odnowił wszystkie znaki kolejowe.
Chata w dolinie Magurycznego Niżnego.
Most kolejki nad Magurycznym.
Do Nowego Łupkowa dojeżdżam boczną dróżką obok zakładu karnego i ruin PGR-u.
W jakim celu ktoś obdarł z kory te patyki?
Słynne nowołupkowskie rondo.
Tu już Łupków nie Nowy. Cmentarz i cerkwisko.
Jak palić znicze, to dumnie wszyscy, ale pozbierać to potem nikt nie chce.
Ilekroć tu jestem, muszę zrobić zdjęcie najpiękniejszej stacji kolejowej na świecie. Szkoda tylko, że pustej i smutnej.
W końcu docieram do „Szwejkowa”. Gospodyni ze swoimi gośćmi jedzie do Smolnika. Ja zostaję na gospodarstwie.
Można też powiedzieć, że na mapach jest dotychczasowa nazwa. W 2013 r. 27 mieszkańców wsi zawnioskowało i przegłosowało, żeby Kiełczawa stała się Kielczawą. Może za parę lat inni (albo ci sami) mieszkańcy zrobią odwrotnie. Toteż większej wagi bym do tego nie przykładał.
Wojtku, znów czytając Twoje komentarze kilka razy się uśmiechnęłam. A dwa zdjęcia wydają mi się niesłychane (w zasadzie wszystkie) i się zastanawiałam, gdzie Ty żeś je zrobił. Jak na słynne rondo przystało, powinno mieć ono swoją nazwę... Może to dobry pomysł, byśmy je jakoś bieszczadzko ochrzcili.
W jakim celu ktoś obdarł z kory te patyki?
Kora kruszyny jest zbierana na wiosnę i oddawana do skupu, sprzedawana jako lek na przewlekłe zaparcia.
Pozdrav
.... rondo KIMB-u nie w Łupkowie...
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki