Zamieszczone przez
Wojtek Pysz
W opowiadaniu o ostatnim dniu wędrówki wspomniałem o wzgórzu Dziady.
U mnie na wsi, gdy byłem dzieckiem, popularne było powiedzenie „zszedł na dziady”. Mówiło się tak o kimś, kto stracił majątek, rozpił się, przestał dbać o wygląd i opinię. Czyli raczej nie oznaczało to nic dobrego. Idąc tego dnia na Dziady, przypomniało mi się to powiedzenie. I wahałem się, czy nie zmienić trasy;-) Nie zmieniłem jednak, bo ja nie schodziłem na dziady, tylko wchodziłem/wjeżdżałem na Dziady. A to - być może - nie jest to samo.
A na samych Dziadach i w okolicy leżało wielkie mnóstwo skoszonego w ubiegłym roku siana, spakowanego w ogromne bele. I zastanawiałem się, dlaczego ktoś poświęcił ileś tam czasu, paliwa, kosztu eksploatacji maszyn, żeby zebrać to siano i pozostawić na polanie, gdzie niszczeje. A krowy i inne rogate pewnie chętnie by zjadły.
Zakładki