Strona 4 z 5 PierwszyPierwszy 1 2 3 4 5 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 31 do 40 z 43

Wątek: Jakżem rowerem z KIMB-u w Łupkowie wracał

  1. #31
    Bieszczadnik Awatar zbyszek1509
    Na forum od
    04.2007
    Rodem z
    Gostynin
    Postów
    810

    Domyślnie Odp: Jakżem rowerem z KIMB-u w Łupkowie wracał

    Cytat Zamieszczone przez Wojtek Pysz Zobacz posta

    Jeszcze nie ma południa. Zastanawiam się, gdzie by tu jeszcze pojechać?
    Gdyby to była jesienna pora, to miałbyś w zasięgu ręki przepyszne jabłka. Tak smacznych i soczystych, nie miałem przyjemności w żadnym bieszczadzkim zdziczałym sadzie jeść. Kapitalny pomysł ze zdjęciami i przybliżeniem historii tego miejsca. Podobnie jak wspaniały opis Twojej rowerowej powrotnej trasy.

  2. #32
    Forumowicz Roku 2016
    Kronikarz Roku 2016
    Forumowicz Roku 2014
    Forumowicz Roku 2013
    Ekspert Roku 2012
    Awatar Wojtek Pysz
    Na forum od
    02.2008
    Rodem z
    Jarosław
    Postów
    2,441

    Domyślnie Odp: Jakżem rowerem z KIMB-u w Łupkowie wracał

    Tereny, o których piszę nie są popularne wśród turystów. Dla leniwych oraz dla tych, którzy zapomnieli, gdzie położyli mapę, a nie znają jej jeszcze na pamięć:


    Droga leśna z Kamiennego prowadzi dalej do Bukowska przez Nędze albo w stronę Morochowa przez Dziady. Wybrałem Dziady. Widok z Dziadów jest piękny, może tylko trochę za dużo wiatraków. Gdzieś nad Rymanowem już leje.


    Tuż obok Dziadów jest góra Kuty z widocznym z daleka masztem


    Skończyły się piękne polany i suche drogi


    Zamiast brodzić po błocie, zdecydowałem się omijać drogę lasem. Pod względem błotności poprawiło się, pojawiły się natomiast nieprzyjemne dla rowerzysty przeszkody.


    W takim przypadku piechur z plecakiem „kicnie” sobie górą. A biedny „biker” musi wykonać wysoki objazd górą albo głęboki objazd dołem.


    Jak widać na mapce, zjechałem do Zawadki Morochowskiej. Od widocznego na mapce rozgałęzienia dróg do cmentarza i cerkwiska prowadzi droga w lewo. Aby dojść do cerkwiska, trzeba mocno wierzyć, że taka droga istnieje i konsekwentnie dążyć w pokazanym na mapie kierunku. O tej porze roku drogę wyznaczały ledwie widoczne wgniecenia trawy przez koła jakiegoś pojazdu terenowego. Po przejściu przez niewielki garbik ukazała się dolina potoku Matorga a za nią pomnik na cmentarzu.


    Schowałem rower w krzakach i poszedłem pieszo w stronę widocznego na przeciwległym zboczu doliny pomnika. Po przejściu przez potok drogę zagrodziło mi wysokie ogrodzenie druciane, była w nim jednak przyparta drągiem bramka. Po dojściu w pobliże cmentarza okazało się, że to wszedłem za teren otoczony ze wszystkich stron siatką i wejścia na cmentarz stąd nie ma. A może gdzieś jest, tylko jak go znaleźć? Siatka była wysoka na ponad 2 metry i nienadająca się do wspinania się po niej. Ale oprócz przechodzenia górą, można jeszcze przepełznąć dołem.


    Pomnik i cmentarz w Zawadce Morochowskiej


    Cmentarz ogrodzony jest tak grubym łańcuchem, jakiego jeszcze nie widziałem.


    Zawadka była ostatnim kamieniem milowym podczas mojego rowerowego powrotu. W Mokrem wjeżdżam już na asfalty i tak będzie do końca. Ostatnią miejscowością, przez jaką przejeżdżałem, był Poraż.


    O tej wsi krążą liczne dowcipy, przeważnie bardzo głupie. Bohaterem większości z nich jest sołtys. Dowcipy są typu następującego:
    Dlaczego sołtys w Porażu postawił latarnię przed domem? Żeby córka miała blisko do pracy.
    Dlaczego w Porażu nikt nie ogląda meczów w telewizji? Bo sołtys kupił zasłony.

    Odpowiedź na pytanie z drugiego dowcipu mogłaby również brzmieć: Bo wolą oglądać na żywo mecze Juventusa.


    Dowcipy, jak to dowcipy, zazwyczaj są zmyślone. Autentyczny jest natomiast zamek w Porażu, zbudowany w 1928 roku przez Adama Gubrynowicza, zwany ostatnim zamkiem w Rzeczypospolitej.


    Zagórz, pętelka się zamyka. Tutaj rower zostaje rozjuczony


    I z tego parkingu odjeżdżam – już samochodem – na północ.

  3. #33
    Bieszczadnik Awatar zbyszek1509
    Na forum od
    04.2007
    Rodem z
    Gostynin
    Postów
    810

    Domyślnie Odp: Jakżem rowerem z KIMB-u w Łupkowie wracał

    Cytat Zamieszczone przez Wojtek Pysz Zobacz posta
    Po przejściu przez potok drogę zagrodziło mi wysokie ogrodzenie druciane, była w nim jednak przyparta drągiem bramka. Po dojściu w pobliże cmentarza okazało się, że to wszedłem za teren otoczony ze wszystkich stron siatką i wejścia na cmentarz stąd nie ma. A może gdzieś jest, tylko jak go znaleźć? Siatka była wysoka na ponad 2 metry i nienadająca się do wspinania się po niej. Ale oprócz przechodzenia górą, można jeszcze przepełznąć dołem.
    Popełniłem ten sam błąd. Z małą różnicą, gdyż wszedłem i wyszedłem z tego ogrodzenia również przez bramkę zamykaną na pętelkę z drutu. Natomiast w drodze powrotnej z cmentarza, wzdłuż łańcucha o ogromniastych ogniwach, była słabo widoczna droga, która przez mostek o lichawej konstrukcji, doprowadziła mnie z powrotem na łąkę.

    Zawadka.jpg

  4. #34
    Bieszczadnik Awatar zbyszek1509
    Na forum od
    04.2007
    Rodem z
    Gostynin
    Postów
    810

    Domyślnie Odp: Jakżem rowerem z KIMB-u w Łupkowie wracał

    Cytat Zamieszczone przez Wojtek Pysz Zobacz posta
    Słońce świeciło mi wprost w obiektyw, muszę kiedyś zapytać dobrego fotografa, jak wtedy zdjęcie zrobić ; - )
    Jakoś nikt nie śpieszy Wojtkowi z "podpowiedzią", to swoje 3 grosze wtrącę. Na tyle co się orientuję, to jest kilka sposobów, aby w takich warunkach wydobyć szczegóły w cieniach. Piękne zdjęcia wychodzą, nawet robione bezpośrednio pod słońce, gdy dodatkowo użyjemy lampy błyskowej, lub innych źródeł światła stosowanych przez profesjonalistów. Ale podczas wędrowania w terenie, to raczej, ten sposób nie wchodzi w rachubę. Dysponując statywem można pokusić się i zrobić w końcowym efekcie (już w domu) HDR-a. Natomiast pstrykając jedno, czy dwa zdjęcia, lepiej jest nastawić się na zachowanie szczegółów w światłach (tak jak to zrobił Wojtek), aniżeli je "wypalić". Wtedy mamy większe możliwości rozjaśnić cienie i wydobyć z nich, jakieś szczegóły. Bardzo przydatne są do tego programy Photoshop, lub szybszy dla tego przykładu ACDSeePro6. Niestety, ale obydwa są dość kosztowne. Po kilkudziesięciu sekundach, udało mi się zrobić coś takiego.

    Korekta.jpg

  5. #35
    Forumowicz Roku 2016
    Kronikarz Roku 2016
    Forumowicz Roku 2014
    Forumowicz Roku 2013
    Ekspert Roku 2012
    Awatar Wojtek Pysz
    Na forum od
    02.2008
    Rodem z
    Jarosław
    Postów
    2,441

    Domyślnie Odp: Jakżem rowerem z KIMB-u w Łupkowie wracał

    Zbyszku - dziękuje za porady: jak poprawić zdjęcie i jak nie przechodzić pod płotem

  6. #36
    Bieszczadnik Awatar krzychuprorok
    Na forum od
    10.2007
    Rodem z
    Rzeszów/Rymanów
    Postów
    884

    Domyślnie Odp: Jakżem rowerem z KIMB-u w Łupkowie wracał

    Ciekawa relacja. Widzę, że jak zwykle brak drogi nie jest przeszkodą w pokonywaniu kolejnych kilometrów rowerowej włóczęgi. Pozdrawiam.

  7. #37
    Forumowicz Roku 2016
    Kronikarz Roku 2016
    Forumowicz Roku 2014
    Forumowicz Roku 2013
    Ekspert Roku 2012
    Awatar Wojtek Pysz
    Na forum od
    02.2008
    Rodem z
    Jarosław
    Postów
    2,441

    Domyślnie Odp: Jakżem rowerem z KIMB-u w Łupkowie wracał

    Uzupełnienie na koniec.

    W pierwszym punkcie uzupełnienia - sprostowanie podpisu do zdjęcia „Turzańsk, zima idzie”, zamieszczonego we fragmencie:
    http://forum.bieszczady.info.pl/show...l=1#post153836
    Otóż, jak słusznie zauważył jeden z czytelników, to może nie być Turzańsk I miał on rację, bo powinno być „Rzepedź, zima idzie”. A skąd wziął się w podpisie Turzańsk? Może stąd, że sobie myślałem „a może by tak do Turzańska wstąpić?” W każdym razie, przygotowania do zimy w Rzepdzi trwają.


    W okolicy Radoszyc spotkałem taką tablicę, jak poniżej. Przeczytałem uważnie wszystkie informacje, umieszczone na tej tablicy. Cytowana sentencja, którą w usta dobrego wojaka włożył Jaroslav Hašek jest niewątpliwie ciekawa, szczera i prawdziwa. I chyba warta wszystkich nakładów, jakie na jej umieszczenie zgodnie wydały (z naszych pieniędzy) liczne instytucje. Ja też szczerze napiszę, że dostrzegam u siebie objawy idiotyzmu, osobliwie od świtu do zmroku. Bo ciągle mam wątpliwości, czy były to najlepiej spożytkowane pieniądze


    Wiosek już dawno nie ma, ale tablice parę lat temu powróciły. I ilekroć tędy jadę, przystaje, żeby je sfotografować.


    W opowiadaniu o ostatnim dniu wędrówki wspomniałem o wzgórzu Dziady.
    U mnie na wsi, gdy byłem dzieckiem, popularne było powiedzenie „zszedł na dziady”. Mówiło się tak o kimś, kto stracił majątek, rozpił się, przestał dbać o wygląd i opinię. Czyli raczej nie oznaczało to nic dobrego. Idąc tego dnia na Dziady, przypomniało mi się to powiedzenie. I wahałem się, czy nie zmienić trasy;-) Nie zmieniłem jednak, bo ja nie schodziłem na dziady, tylko wchodziłem/wjeżdżałem na Dziady. A to - być może - nie jest to samo.
    A na samych Dziadach i w okolicy leżało wielkie mnóstwo skoszonego w ubiegłym roku siana, spakowanego w ogromne bele. I zastanawiałem się, dlaczego ktoś poświęcił ileś tam czasu, paliwa, kosztu eksploatacji maszyn, żeby zebrać to siano i pozostawić na polanie, gdzie niszczeje. A krowy i inne rogate pewnie chętnie by zjadły.

  8. #38
    Bieszczadnik Awatar Basia Z.
    Na forum od
    05.2007
    Rodem z
    Chorzów
    Postów
    2,771

    Domyślnie Odp: Jakżem rowerem z KIMB-u w Łupkowie wracał

    Cytat Zamieszczone przez Wojtek Pysz Zobacz posta
    W opowiadaniu o ostatnim dniu wędrówki wspomniałem o wzgórzu Dziady.
    U mnie na wsi, gdy byłem dzieckiem, popularne było powiedzenie „zszedł na dziady”. Mówiło się tak o kimś, kto stracił majątek, rozpił się, przestał dbać o wygląd i opinię. Czyli raczej nie oznaczało to nic dobrego. Idąc tego dnia na Dziady, przypomniało mi się to powiedzenie. I wahałem się, czy nie zmienić trasy;-) Nie zmieniłem jednak, bo ja nie schodziłem na dziady, tylko wchodziłem/wjeżdżałem na Dziady. A to - być może - nie jest to samo.
    A na samych Dziadach i w okolicy leżało wielkie mnóstwo skoszonego w ubiegłym roku siana, spakowanego w ogromne bele. I zastanawiałem się, dlaczego ktoś poświęcił ileś tam czasu, paliwa, kosztu eksploatacji maszyn, żeby zebrać to siano i pozostawić na polanie, gdzie niszczeje. A krowy i inne rogate pewnie chętnie by zjadły.
    Dziekuję za świetną relację. Też miałam w planie w tym roku (nieco wcześniej, na początku kwietnia) wejść na Dziady i na Żurawinkę, ale niestety nie udało się, bo lało.

    Z tym sianem to jest tak, co mi powiedziano kiedyś w Beskidzie Niskim, w Kamionce, gdzie takie bele siana też leżą, nawet kilkuletnie.

    Ktoś kupił ogromne połacie łąk, tylko po to aby dostawać dopłaty unijne. Ale Unia z satelity sprawdza czy łąki są koszone i tylko na te koszone daje dopłaty.

    No więc ktoś te łąki kosi (raczej zleca miejscowym koszenie), aby z satelity widoczne były bele skoszonego siana. Ale że one tam leżą już trzeci czy czwarty rok tego już z satelity nie widać.

  9. #39
    Bieszczadnik Awatar krzychuprorok
    Na forum od
    10.2007
    Rodem z
    Rzeszów/Rymanów
    Postów
    884

    Domyślnie Odp: Jakżem rowerem z KIMB-u w Łupkowie wracał

    Takie stare bele siana w niejednym miejscu leżą. Mi się wydawało, że po prostu jakiś rolnik wygrywa przetarg na koszenie i balowanie, czy jak to się tam zwie. Ciekaw jestem czy opłaca się kupić łąkę dla samych dopłat.
    Odnośnie Dziadów i Żurawinki - wybierałem się tam przez 3 lata, dopiero po tej relacji się zmobilizowałem. Widok ze wschodniej części Żurawinki w stronę Bieszczadów wspaniały.

  10. #40
    Forumowicz Roku 2015
    Debiutant Roku 2013
    Awatar Jimi
    Na forum od
    03.2010
    Rodem z
    Rzesza
    Postów
    1,439

    Domyślnie Odp: Jakżem rowerem z KIMB-u w Łupkowie wracał

    Basia, wydaje mi się, że nie do końca. Odnośnie programów Natura 2000 np. na derkacza (jedna z najbardziej popularnych dotacji w Bieszczadach), to warunkiem koniecznym dla dotacji jest, by ta trawa, siano były spożytkowane ekologicznie, dlatego sporo osób biorących dotacje ma do tego zwierzęta sianorzerne lub właśnie maskuje to siano po krzakach by samolot kontrolujący (o satelicie nie slyszałam) absolutnie go nie zauważył, że się marnuje -więc takie pozostawianie jest niedopuszczalne -ale mówię to tylko na przykładzie tej jednej dotacji, którą znam.

    Czy opłaca się kupić łąkę dla samych opłat? Dziś ciężko mi powiedzieć, zależy za ile - jak się trafi. Kiedyś łąki były tanie jak barszcz a dotacje są bardzo duże, dlatego znam kilka osób dla których te dotacje są ważnym źródłem utrzymania (a nawet takich dla których jedynym i żyją jak pany).
    Ostatnio edytowane przez Jimi ; 12-06-2014 o 17:32

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Biblioteka dla Szwejkowa w Łupkowie
    Przez komisaRz von Ryba w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 0
    Ostatni post / autor: 11-02-2014, 21:51
  2. Jakżem rowerem na KIMB do Sękowca jechał
    Przez Wojtek Pysz w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 32
    Ostatni post / autor: 31-05-2013, 08:03
  3. Parking w Nowym Łupkowie
    Przez desorden w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 1
    Ostatni post / autor: 17-08-2008, 20:46
  4. Na KIMB z rowerem.
    Przez Szaszka w dziale Wypoczynek aktywny w Bieszczadach
    Odpowiedzi: 1
    Ostatni post / autor: 24-03-2005, 08:06

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •