leżę i płaczę... całe życie z wariatami.
leżę i płaczę... całe życie z wariatami.
Bazylu to musisz teraz zapłacić właściwemu nadleśnictwu za straty jakie Twoja ucieczka przyniosła w drzewostanie
.... ostatnio pisali, że ta najgrubsza jodła co to niby wiatr ją powalił... to nie jest prawda...prawdopodobnie niedźwiedź za dwoma turystami gonił i zakrętu nie wyrobił... gwizdnął w nią łbem, aż się powaliła i cała administracja lasów poszukiwała niby jej następczyni...a inni mówią, że w zmowie z tym niedźwiedziem byli, bo zamówienie na drewno było... tylko nie wiedzieli jak się do niej dobrać... ma być przerobiona na fujarki...już nie od dziś wiadomo, że się już dogadali z niedźwiedziami i za straty mają płacić w naturze.... tylko nie wiadomo jeszcze kto.... chyba padnie na biednych turystów... ale bardzo bym nie chciał, żeby jakiś mnie dopadł...
Hi, hi, ja nie amerykancki komandos, tak łatwo mnie nie złapią, nawet jak poproszą Pograniczników a Ci oprócz helikopterów, terenówek, krosów, kładów i kawalerii będą wyposażeni w atomowe łodzie podwodne i myśliwce F16
A straty zależą od temperamentu misia, jeśli się taki bardzo rozsierdzi i jest na dodatek charakterny jak Kmicic to potrafi nawet...drzwiami trzasnąć:
"Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski
Rozumiem, że musiano w przedszkolach wprowadzić nowe metody wychowawcze typu; gender. Te stare z tekstami... stary niedzwiedz mocno śpi, jak sie zbudzi to nas zje - nie wytrzymały próby czasu.Co prawda jest podane w dalszym tekście antidotum na pożarcie...my go nie zbudzimy na palcach chodzimy...niestety w naszym przypadku nie wiemy czy niedzwiez był młody czy stary, zatem wolano uciekać.
Zwracam uwagę na zapominane słowa musiano i wolano, z poważaniem profesor Łysekolano.
Rok temu idąc z Łupkowa,szlakiem granicznym na Komańczę ,spotkaliśmy niedzwiedzia w odległości około 80 m,to nie tak może blisko ale zaryczał tak ,że ziemia się zatrzęsła...wszyscy mieliśmy nogi jak z waty...przeżycie i emocje na całe życie,na szczęście tylko na ryku się skonczyło nie ruszył na nas
oj Heniu, jesteś taki drobnostkowy. Nawiasem mówiąc, gdy szłam zimą z Komańczy -cerkwi do Komańczy okolice Nazaretanek (do tej pory nie wiem gdzie jest ten klasztor..) , to leśnicy ostrzegali mnie, że po tym terenie kręci się kilka niedźwiedzi, widziałam trop. Ale w sumie, czy taka informacja jest w Bieszczadach istotna? Dla mnie nie bardzo, bo idąc gdziekolwiek mam świadomość, że wszędzie są niedźwiedzie i jest ich sporo (chyba większą atrakcją byłaby dla mnie informacja: "tutaj nie ma niedźwiedzi") i bardzo często widzę jakiś trop, chociażby ostatni raz gdy byłam w tych górkach, czyli na Huczwicach idąc z bobrowego -wyraźny zaschnięty ślad miśka, pokazywałam Zbyszkowi. Więc ryk niedźwiedzia to też nic nadzwyczajnego ale w grupie to raczej bardzo rzadko spotykane (mi raz jeden misiek też nie dawał spokoju w nocy ale takiego ryku to nie chciałbyś usłyszeć, oceniłam, że zwykły "ryk" przy tym szale to było miauczenie:) coś jakby nieustający 2-3 minutowy ryk rozwścieczanego, szaleńczego zwierza :) Dodam tylko, że moja postawa mnie bardzo zaskoczyła -zachowałam zimną krew, opanowanie, bałam się trochę ale nie na tyle by nazwać to przesadnie lękiem, raczej było to postępowanie według określonego wcześniej schematu.
Hej,zarejestrowałam się by podzielić sie z wami przygodą ,która spotkała mnie i mojego narzeczonego na początku czerwca w Bieszczadach
Szliśmy szlakiem z Teleśnicy Oszwarowej na Polanę ,był to dla nas całkiem nieznany szlak,po raz pierwszy sie wypuściliśmy w te tereny
No i po około godziny marszu mieliśmy spotkanie z wilkami w liczbie 4,zaczeliśmy uciekać ,a one za nami,nie ustępowały i dopiero wdrapanie się na drzewo nas ocaliło,po pół godziny ustąpiły i odeszły ,adrenalina w nas buzowała i cały czas niepokój.Podczas pobytu tygodniowego dowiedziałam sie od turystów i miejscowych ,że to żadna rzadkość to co nas spotkało ...do spotkań ze zwierzyna w Bieszczadach i Beskidzie Niskim dochodzi bardzo często po prostu wchodzisz na szlak na własna odpowiedzialność i tyle .
Totalne bzdury...od przed wojny żadem wilk nie zaatakował człowieka w Bieszczadzie...po cholerę było uciekać...trzeba było je zignorować,
Tak być nie może,bo tak być musi...
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki