... do wyleczenia jest.... owszem, jeśli szybko po zwymiotowaniu kleszcza ... tak do kilku dni rozpocznie się leczenie.... dużo ludzi nie wie, że jest chorych, czy nosicielami... idzie po czasie do lekarza jakiegoś tam rodzinnego ... ten wali serię antybiotyków, która tylko powoduje, że antyciała spadają i uznaje się delikwenta za uleczonego.... a niech się delikwent wtedy prywatnie zbada po miesiącu i później za dwa tygodnie i wtedy się okaże.... czy cudowny antybiotyk użyty po czasie wyleczył... on może zaleczyć... ilość jednostek spada i tyle... a później rośnie...
...w Poznaniu ponoć jest dobry specjalista od tych spraw.. ale niestety nie mam namiarów, bo najnormalniej w świecie przestałem się tym interesować... jest ktoś jeszcze w Warszawie, Olsztynie i Białymstoku....
... nie ma cudownego testu Jimi... wszystkie w zasadzie trzeba powtarzać ... najgorszy jest Elisa, ale każdy lekarz właśnie ten z reguły proponuje...błąd spory...najlepiej zrobić Western blot, albo PCR.. ale one również nie są idealne.....
... po co sobie tym zawracać głowę... jak jest to trzeba go wyciągnąć i tyle... nie każdy jest zarażony i nie każdy zarażony nie wyjęty nas zarazi... ryzyko zakażenia nie jest takie duże....w większości przypadków pokazuje się rumień, który wędruje... ale nie koniecznie... ja jego nie miałem...
Zakładki