Aż dziw, że jeszcze nie ma takiego tematu...

A przyczyna założenia jest taka: niedawno dobry kolega (nieforumowy) wrócił z okolic Komańczy i oprócz bieszczadzkich wspomnień przywiózł kleszcza. Jednego. Po paru tygodniach pojawił się rumień i inne takie, więc kolega powędrował do dermatologa, a ten wysłał go na badania. No i wyszła borelioza jak ta lala... Na szczęście wcześnie wykryta jest ponoć całkiem wyleczalna, więc kolegę czeka - da Bóg - jedynie parę tygodni na antybiotykach.

Założyłem wątek głównie jako nawiązanie do niedawnych wędrówek okołoKIMBowych, podczas których opowiadaliśmy sobie różne takie story o insektach i odstraszających kremach do opalania Nie mam zamiaru siać paniki ani wywoływać psychozy (nie robię w TVN-ie...), ale mi na jakiś czas przeszła ochota na chaszczowanie. A jak już wróci, to z pewnością nie pożałuję paru złotych na środek z deetem ani - raz na jakiś czas - stówki na Elisę (tak się test nazywa...).

Choć - póki co - jadę w Karkonosze