Witam
i żegnam równocześnie
Wszyscy na tym forum zachwycacie się urokiem tych gór, większość z Was ma już pewne doświadczenia bieszczadzkie, którymi dzielicie się z innymi. Zakładam, że wszystkim zaglądających na to forum stale i sporadycznie oraz tym, którzy zaglądają tu anonimowo leży na sercu także troska o stan tego regionu. I nie tylko - w końcu każdy z Was posiada uczucia, które nie pozwalają mu obojętnie przejść obok dramatu wielu ludzi zamieszkujących ten region. I jest to wszystko OK - tylko, że tak naprawdę dzielenie się tymi wszystkimi doznaniami nie ma najmniejszego sensu dopóki nie podejmie się działań z własnej strony.
Wielu z Was brało moje wystąpienia jako zwykłe wygłupy gościa, gościa niedowartościowanego, itp. I to zarówno w chwilach, kiedy na forum występowałem jako Michał, jako Złośliwiec i ostatnio jako "ta" Michał. Wielu z Was nie zadaje sobie nawet trudu, aby spróbować zrozumieć co piszą niektórzy na forum. Wielu z bardzo ciekawych ludzi (nie znam ich osobiście, chociaż może spotkaliśmy się kiedyś na szlakach) pisało maile z zapytaniem - co się dzieje na forum? Nie chcą tu oficjalne wystąpić. Ich wola. Szanuję ją tak samo jak wyrażane przez Was opinie.
Określenie, którego kiedyś użyłem - TWA - widzę było chybione. To coś bardziej skostniałego.
Nikt z Was nie zadał sobie trudu zadać choćby jednego tematycznie sensownego pytania. Wygodniej było odbić piłeczkę w myśl zasady: jak czegoś nie widzę to tego nie ma. Przyjemniej i śmieszniej było próbować sprowadzić gościa do poziomu parteru. No cóż, ja nie jestem oazą wiedzy, ani nie jestem krainą łagodności, więc często dochodziło do spięć. Ale nie upoważnia to nikogo do pisania bzdur w stylu "rozłam na forum". Chyba, że skrzywienie polityczne dotarło i tutaj. Lecz "wyśmiewanie" się z cudzej wiedzy tylko dlatego, że samemu jest się najmądrzejszym nie pasuje, nie przystoi. Być może wielu z Was ma przygotowanie w zakresie ochrony środowiska - tylko dlaczego się ukrywacie? I jak tak - to dlaczego nic nie robicie?
W Bieszczadach jak w każdym innym zakątku jest miejsce i dla piechurów, i dla rowerzystów i dla miłosników koni. Ale wszystko z głową. I trudno np zgodzić się z teorią, że szlaki konne są mniej szkodliwe dla środowiska niż "stonka". Ci, którzy uprawiają jazdę konną powinni zdać sobie sprawę, że niszczą środowisko w stopniu znacznie większym niżeli reszta. Niechaj się tylko oglądają czasami za siebie, poniżej końskich kopyt. Ci, którzy wołają o zwielokrotnione rzesze turystów mamonodajców, niechaj część zysków przeznaczą na badanie stanu wód powierzchniowych w swoim rejonie (gmin na razie na to nie stać). A my zwykli piechurzy także nie śpijmy - organy państwowe mają obowiązek udzielać nam odpowiedzi na nasze zapytania. Jeżeli coś nam nie "gra" mamy prawo zgłoscić ten fakt telefonicznie i domagać się podjęcia działań A jeżeli nie wiedzą, to pytać dlaczego i kiedy coś się zrobi, itd.
Nasze pokolenie przeżyje w zaciszu Bieszczadów, ale pozostałe?
P.s.
Darujcie sobie pytań typu:
- a co ty... zapisuję się do grupy, o której pisałem,
- a już dwukrotnie znikałeś i nic - do 3 razy sztuka,
- inne... także sobie darujcie.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie
i do ewentualnego zobaczenia w górach
Z przeprosinami dla tych których uraziłem
Zakładki