Pokaż wyniki od 1 do 7 z 7

Wątek: Jakżem z Żywca w Bieszczady rowerem jechał

  1. #1
    Forumowicz Roku 2016
    Kronikarz Roku 2016
    Forumowicz Roku 2014
    Forumowicz Roku 2013
    Ekspert Roku 2012
    Awatar Wojtek Pysz
    Na forum od
    02.2008
    Rodem z
    Jarosław
    Postów
    2,441

    Domyślnie Jakżem z Żywca w Bieszczady rowerem jechał

    Będzie o tym, jak tytuł głosi, czyli jakżem z Żywca w Bieszczady rowerem jechał, ale nie dojechał, stąd relacja nie może się znaleźć w dziale bieszczadzkim i będzie trochę skąpa.

    Najpierw opowiem, dlaczego z Żywca. Mieszkam w Jarosławiu, więc wszystkie drogi w Bieszczady mam krótkie a dodatkowo mi się już znudziły. Postanowiłem więc pojechać w Bieszczady z jakiegoś nietypowego miejsca. Miejsce to musiało spełniać co najmniej trzy warunki: być odległe o kilka dni drogi, być położone gdzieś w górach oraz mieć komunikację kolejową. Rozpocząłem poszukiwania od zapoznania się z rozkładem jazdy wszelakich kolei. Żeby nie studiować rozkładu jazdy od początku, zacząłem od końca. A na końcu był właśnie Żywiec. W rozkładach jazdy za Żywcem naprawdę już nic nie ma! Okazało się, że ten wybór spełnia również dwa pierwsze warunki. No to wsiadłem z rowerem do pociągu i dojechałem do Żywca.


    Żywiec, jak sama nazwa wskazuje, leży w Beskidzie Żywieckim, ale nie tylko, bo inne Beskidy też są w pobliżu. Po godzince jestem dolinie Kamesznicy.


    I wkrótce docieram do studenckiej bazy namiotowej SKPB Katowice na Głuchaczkach. Tutaj przespałem w komfortowym, 10-osobowym namiocie a za nocleg, jako od bratniej duszy z SKPG nie pobrano ode mnie ani grosza, za co niniejszym oficjalnie dziękuję.


    Głuchaczki leżą tuż przy granicy ze Słowacją a w odległości 250 m przebiega słowacka droga leśna. Pokonanie tych 250 m zajęło mi ok. pół godziny, bo z rowerem źle się chodzi po zwalonych drzewach, splątanych jeżynach i mlaskającym bagienku. Ale cóż, nie posłuchałem bazowego w Głuchaczkach, żeby przejść kilometr granicą i będzie ścieżka…


    Chaszczowanie na Słowacji mam zaliczone, łagodnymi, podgórskimi drogami szybko wjeżdżam na Orawę i objeżdżając Babią Górę od południa i przed południem jestem już w Polsce. Krótka wizyta nad Jeziorem Orawskim, w tle Namestovo.


    A to już polska Orawa, widok z Lipnicy na Babią Górę (ta wyższa, po prawej) i Pilsko.


    Po drogach asfaltowych jeździć nie lubię, szybko więc mijam Orawę i Podhale. Już widać Spisz. Na środku zdjęcia są dwie górki z wapiennymi skałkami. Ta z lewej, bliższa to Obłazowa, jeszcze na Podhalu. Ta z prawej, Kramnica, leży już za rzeczką Białką, na Spiszu. W tle widać Gorce.


    A gdy popatrzymy na południe, widać Tatry Bielskie.


    Krajobrazy szybko się zmieniają. To już Dunajec. Jestem w słowackim Czerwonym Klasztorze. W tle Trzy Korony i Facimiech, pod nimi międzynarodowa kładka pieszo-rowerowa, z lewej polskie Sromowce Niżne.


    Dunajcowe ptactwo


    Z Czerwonego Klasztoru do Szczawnicy prowadzi brzegiem Dunajca Droga Pienińska, którą można legalnie jeździć na rowerze. W jakimś nieoznakowanym miejscu przejeżdża się przez granicę.


    Szczawnicę ominąłem bokiem, jest ścieżka rowerowa po lewej stronie Grajcarka. Odwiedziłem dwie cerkwie (Szlachtowa i Jaworki) i przed wieczorem dotarłem do doliny Białej Wody.


    Jestem w Pieninach. W tych okolicach są albo rezerwaty (zakaz biwakowania), albo tereny prywatne (zakaz wszystkiego). Na tablicach informacyjnych rezerwatów jest mowa o miejscach wyznaczonych do biwakowania. Ja myślę, że takie miejsce jest właśnie tutaj, tylko jeszcze go nie oznakowano.

  2. #2
    Forumowicz Roku 2016
    Kronikarz Roku 2016
    Forumowicz Roku 2014
    Forumowicz Roku 2013
    Ekspert Roku 2012
    Awatar Wojtek Pysz
    Na forum od
    02.2008
    Rodem z
    Jarosław
    Postów
    2,441

    Domyślnie Odp: Jakżem z Żywca w Bieszczady rowerem jechał

    Nazajutrz zauważyłem, że ktoś mi się w nocy dobrał do prowiantów. „Grześki”, jak widać, mu nie smakowały ale dwa „Liony” zeżarł.


    Teraz będzie Beskid Sądecki. Widok z przełęczy Rozdziela: w środku Trzy Korony, po lewej Małe Pieniny, po prawej Lubań w Gorcach. Na środkowym planie po prawej malownicza, skalista górka Smolegowa.


    Pod górą Syhła spotykam spory kierdel owiec.


    A pod przełęczą Gromadzką trzy miłe turystki.


    Przez Kosarzyska zjeżdżam w dolinę Popradu, którą jadę w górę rzeki po stronie słowackiej. Droga prowadzi tu nad samą wodą, jest wąska i pusta. Po polskiej stronie biegnie ruchliwa droga z Piwnicznej do Krynicy oraz linia kolejowa.


    Na słowackiej drodze spotykam wprawdzie tylko dwa samochody, ale za to równocześnie. Ten pomarańczowy, to listonosz, który zatrzymał się na śniadanie przy źródełku. W czerwonym jedzie liczna ekipa budowlana z narzędziami.


    Popradem dojeżdżam do Muszyny. Potem przez Powroźnik do Tylicza. Tak trafiam w Beskid Niski. Dalej przez Mochnaczkę do Czyrnej. Na przełęczy między Czyrną a Banicą nadciągają chmury. W tle Lackowa, pod nią Izby z murowaną cerkwią.


    Z Banicy pojechałem do Czertyżnego a po drodze wpadłem do Białej, w której nalało mi się do butów. W Czertżnem zaczęło lać, i zmoczyło mi całą resztę. Z Czertyżnego pozostały resztki cmentarza.


    Korzystając z godzinnej przerwy w polewaniu z góry, postawiłem namiot na przełęczy Lipka i nawet zdążyłem zagotować wodę na herbatę. Potem znów zaczęło lać. Łomot wielkich kropel o tropik bardzo dobrze usypia.

  3. #3
    Botak Roku 2017 Awatar długi
    Na forum od
    09.2002
    Rodem z
    Sopot
    Postów
    2,344

    Domyślnie Odp: Jakżem z Żywca w Bieszczady rowerem jechał

    W Czertżnem zaczęło lać,
    Ćwiczenie lingwistyczne?
    Właśnie jestem po wizycie stomatologicznej i znieczulenie (dwustronne) coś porobiło z moim pyskiem tak, że długo zastanawiałem się, jak to przeczytać
    Czytam więc po cichu i cieszę oczy pięknymi zdjęciami
    Państwo dość silne, by Ci wszystko dać jest dość silne, by Ci wszystko odebrać

  4. #4
    Forumowicz Roku 2016
    Kronikarz Roku 2016
    Forumowicz Roku 2014
    Forumowicz Roku 2013
    Ekspert Roku 2012
    Awatar Wojtek Pysz
    Na forum od
    02.2008
    Rodem z
    Jarosław
    Postów
    2,441

    Domyślnie Odp: Jakżem z Żywca w Bieszczady rowerem jechał

    Cytat Zamieszczone przez długi Zobacz posta
    W Czertżnem zaczęło lać,
    Ćwiczenie lingwistyczne?
    Samemu u siebie najtrudniej zobaczyć błędy. Nie tylko w pisowni


    Rankiem po otwarciu namiotu przywitały mnie krople rosy na wysokich trawach.


    Dzień zapowiadał się nieźle.




    Na przełęczy Lipka rośnie piękna brzoza z kapliczką Matki Boskiej http://www.ciekawe.tematy.net/2014/b...s/P1030489.JPG
    z wierszem o kapliczkach pod nią http://www.ciekawe.tematy.net/2014/b...s/P1030488.JPG


    Zjeżdżam do Ropek. Prawie cała dolina albo już zabudowana, albo się cos buduje, albo zelektryfikowane działki wystawione są na sprzedaż. Na niektórych posesjach budowle bardziej przypominają pałacyki, niż wiejskie domy.


    Przełęcz Hutniańska. Rzut okiem wstecz. W tle od lewej Zielona Lipka, przełęcz Lipka (moje miejsce noclegu) i Siwejka.


    Szybko mijam Wysową i Blecharkę, docieram do źródeł Ropy i zjeżdżam do Regietowa. Uzupełnienie zapasów wody.


    Cmentarz i cerkwisko w Regietowie Górnym. Kaplica jest współczesna.


    W Regietowie Niżnym obok starej, małej, nieczynnej, murowanej cerkwi postawiono dwa lata temu nową. Tutaj trzy w jednym: stara, nowa i autoportret fotografa.


    Z Regietowa jadę do Smerekowca, potem do Zdyni i Radocyny. Wybieram starą drogę, biegnącą doliną potoku Jachniacze. Tędy na pewno nie jeżdżą samochody


    Baza namiotowa SKPG Kraków w Radocynie


    Podjazd pod przełęcz Długie do wsi Wyszowatka.


    W Krempnej ktoś przeczyścił niebo, zrobiło się jasno i ciepło. Postanowiłem jechać dziś tak długo, jak tylko światło dnia pozwoli.


    I tak przeskoczyłem Polany, Tylawę, Jaśliska i dotarłem do Jasiela. Wprawdzie ostatnie kilometry przy oświetleniu własnym, ale za to w ulubione miejsce. Gdy dotarłem, zaczęło znów padać. Zdjęcia są już z następnego dnia rano.

  5. #5
    Bieszczadnik Awatar krzychuprorok
    Na forum od
    10.2007
    Rodem z
    Rzeszów/Rymanów
    Postów
    884

    Domyślnie Odp: Jakżem z Żywca w Bieszczady rowerem jechał

    Nie zdziwiłbym się jak byś pojechał rowerem z Jarosławia do Żywca, ale, że pojechałeś z Żywca w Bieszczady, to mnie zaskoczyłeś. Choć nie powinno to dziwić, bo wiadomo, że Ty na łatwiznę nie idziesz
    Pytanie dotyczące trasy - jadąc z Mniszka wzdłuż Popradu, potem pojechałeś przez Lipnik, Plavec i Leluchów? czy da się przejechać z Legnavy do Muszyny?
    Ładny masz namiot MSR?

  6. #6
    Forumowicz Roku 2016
    Kronikarz Roku 2016
    Forumowicz Roku 2014
    Forumowicz Roku 2013
    Ekspert Roku 2012
    Awatar Wojtek Pysz
    Na forum od
    02.2008
    Rodem z
    Jarosław
    Postów
    2,441

    Domyślnie Odp: Jakżem z Żywca w Bieszczady rowerem jechał

    Cytat Zamieszczone przez krzychuprorok Zobacz posta
    Pytanie dotyczące trasy - jadąc z Mniszka wzdłuż Popradu, potem pojechałeś przez Lipnik, Plavec i Leluchów? czy da się przejechać z Legnavy do Muszyny? Ładny masz namiot MSR?
    Przejechać da się 4/5 tego odcinka, 1/5 trzeba rower przepchać ścieżką przez ramię odchodzące od Wielkiej Polany ku Popradowi, to, którym idzie granica. Ścieżką prowadzi niebieski szlak pieszy. A namiot też mi się podoba;-) Producent zidentyfikowany dobrze.

    Na polu biwakowym w Jasielu, gdzie spałem, są dwie wiaty oraz drewniany schron, w którym mogą zanocować dwie lub trzy osoby (ty zdjęcie zrobione przy innej okazji). Od kilku lat w sezonie letnim w schronie mieszka jakiś rezydent (nie koniecznie ten sam), który chyba pomylił pole biwakowe z sanatorium czy też hotelem. Ma wewnątrz rozłożone posłanie, prowianty, ubrania, inne sprzęty. Tym razem też jakiś rezydent mieszkał. Czuł się tu najwyraźniej gospodarzem. W moim odczuciu zastosowanie tego obiektu jest inne: by służyć za schronienie w razie potrzeby w awaryjnych warunkach jakimś zmoczonym, zziębniętym, przemęczonym turystom. Myślałem, żeby rankiem z nim o tym podyskutować, ale gdy odjeżdżałem, jeszcze nie wstał. A może ja tylko mam takie dziwne teorie?
    Pożegnanie z Jasielem. Ładny grzyb na ławce leży.


    Wyruszam w mgle i mżawce. Zjeżdżam do Moszczańca i Wisłoka Wielkiego.


    Kończy się Beskid Niski, coraz bliżej do Bieszczadów, w które właśnie jadę. Aby zminimalizować przebiegi po asfaltach, jadę z Wisłoka na Bukowicę. Jest mokro z góry i mokro z dołu.


    Węzeł szlaków na grzbiecie Bukowicy. Znów zaczyna padać, na razie umiarkowanie. Takie same kropelki, jak z drogowskazu zwisają mi z rękawiczek, z kasku, z okularów, z nosa. Ale teraz będzie w dół a w dolinach pewnie nie pada.


    Zjeżdżam do Woli Piotrowej. Skończyło padać i zaczęło lać. Dojeżdżam do głównej drogi W prawo jedzie się na Szczawne, czyli w Bieszczady a w lewo do Bukowska, czyli … do domu. Jadę do Bukowska. W Bukowsku chowam się przed deszczem pod „tymbarkowym parasolem”. Towarzyszy mi trzech miejscowych dżentelmenów, którzy optymalizują, w którym sklepie w Bukowsku będzie najkorzystniejszy zakup trzech piw. Ustalenia kończą się sukcesem i jeden z nich udaje się na zakupy.


    Deszcz nie ustaje. Jadę już wprawdzie do domu, ale zostało mi jeszcze ponad sto kilometrów. Dżentelmeni, zaopatrzeni w piwo poszli gdzieś konsumować.


    Nieźle byłoby załapać się do jakiegoś pojazdu, który przetransportowałby mnie kilkadziesiąt kilometrów na północ. Ale kto mnie w takim stanie zabierze?


    Deszcz nieco odpuszcza. Ruszam w stronę Sanoka. Zdjęć już prawie nie będzie, bo aparaty schowane do wora. Wyjmuję raz na kilkanaście kilometrów, np. tutaj w Trepczy. Potem przejazd doliną Sanu na północ, w Uluczu opuszczam San i jadę na Borownicę i Jawornik Ruski.


    Tutaj koniecznie musiałem zrobić zdjęcie. To chata w Jaworniku Ruskim, dziś pusta.


    Parę lat temu była używana i wyglądała tak:


    Teraz doliną Jawornika znów w dół do Nienadowej w dolinie Sanu. Trzymając się rzeki dojechałbym prawie pod sam dom, ale nie byłaby to najkrótsza droga Szybciej będzie przez Pruchnik, ale za to trzeba przeciąć w poprzek wał Podgórza Rzeszowskiego.
    Dzisiaj znów kończę jadę przy świetle lampy rowerowej.
    I tak w tytułowe Bieszczady nie dojechałem.

  7. #7
    Bieszczadnik Awatar krzychuprorok
    Na forum od
    10.2007
    Rodem z
    Rzeszów/Rymanów
    Postów
    884

    Domyślnie Odp: Jakżem z Żywca w Bieszczady rowerem jechał

    Cytat Zamieszczone przez Wojtek Pysz Zobacz posta
    W moim odczuciu zastosowanie tego obiektu jest inne: by służyć za schronienie w razie potrzeby w awaryjnych warunkach jakimś zmoczonym, zziębniętym, przemęczonym turystom. Myślałem, żeby rankiem z nim o tym podyskutować, ale gdy odjeżdżałem, jeszcze nie wstał. A może ja tylko mam takie dziwne teorie?
    Podzielam Twoje zdanie.

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Jakżem rowerem z KIMB-u w Łupkowie wracał
    Przez Wojtek Pysz w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 42
    Ostatni post / autor: 28-10-2015, 13:56
  2. Jakżem rowerem na KIMB do Sękowca jechał
    Przez Wojtek Pysz w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 32
    Ostatni post / autor: 31-05-2013, 09:03
  3. Rowerem w Bieszczady
    Przez Anonymous w dziale Wypoczynek aktywny w Bieszczadach
    Odpowiedzi: 9
    Ostatni post / autor: 23-08-2006, 11:19
  4. Bieszczady w 5 dni z rowerem
    Przez qmac w dziale Wypoczynek aktywny w Bieszczadach
    Odpowiedzi: 1
    Ostatni post / autor: 14-10-2005, 11:25

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •