Wszyscy gdzieś jedziecie , wracacie w Bieszczady a ja .... w poniedziałek do roboty
Wszyscy gdzieś jedziecie , wracacie w Bieszczady a ja .... w poniedziałek do roboty
... Tolek ... a Ty myślisz, że nikt do roboty nie chodzi?...
Nevermore...Trza założyć kółko bieszczadnicze w Kotlince, jak nic:) Ja już tu kiedyś nawoływałem do takich czynów, ale jakoś nie wypaliło.
Pozdrawiam,
D.
Ostatnio edytowane przez Derty ; 06-10-2014 o 13:51 Powód: Skleroza...
Rano robimy nic. Lubimy to robić (Z Bertranda, 2011)
właśnie, wziąłby człowiek amunicję
eksportową śliwowicję
drzwi opatrzyłby w inskrypcję:
"przedsięwzięto ekspedycję" (MamciaDwaChmiele,2012)
Rano robimy nic. Lubimy to robić (Z Bertranda, 2011)
właśnie, wziąłby człowiek amunicję
eksportową śliwowicję
drzwi opatrzyłby w inskrypcję:
"przedsięwzięto ekspedycję" (MamciaDwaChmiele,2012)
Derty trafił w "dychę" - mieszanka smutku i zazdrości (ale nie zawiści) bo relacjami innych forumowiczów można smutek "ugasić"
wczoraj jeszcze obejrzałem film pewnie Wam znany : "Bieszczady - Cztery Pory Roku" http://www.youtube.com/watch?v=4HeU7btJtYU
Witaj w klubie,ja tak mam od 2003 roku,pierwszy raz wysiedliśmy z żoną w Górnej Wetlince,pomyślałem"no fajnie,chaszcze,lasy,błoto,zobaczyłem Bieszczady,wystarczy",trzy dni mieszkaliśmy w Wetlinie i zakochaliśmy się w ludziach,w górach,lasach....i tak nas trzyma i dobrze nam z tym.
Rano robimy nic. Lubimy to robić (Z Bertranda, 2011)
właśnie, wziąłby człowiek amunicję
eksportową śliwowicję
drzwi opatrzyłby w inskrypcję:
"przedsięwzięto ekspedycję" (MamciaDwaChmiele,2012)
Witam wszystkich, to mój pierwszy wpis na forum, a ten temat jest dla mnie wprost idealny na tę okazję Myślałam, że ze mną jest coś nie tak ale czytając forum doszłam do wniosku, że tak po prostu działają te nasze Bieszczady. Wróciłam stamtąd w niedzielę, nie był to mój pierwszy wyjazd, jeżdżę kilka razy do roku jeśli tylko praca i obowiązki pozwalają ale za każdym razem coraz ciężej mi się wyrwać i powrócić do rzeczywistości. Tym razem jest jeszcze gorzej, ciągle myślę o tych chwilach spędzonych na szlaku, widokach, ludziach i ich historiach, tej autentyczności jakiej nie spotkałam nigdzie indziej. Zaraziłam się miłością do Bieszczad i widzę, że dopadła mnie nieuleczalna choroba!! Teraz pozostaje mi tylko tęsknić i czekać na kolejną okazję do wyjazdu mam nadzieję jeszcze w tym roku Pozdrawiam wszystkich zainfekowanych i do zobaczenia na szlaku
jak mi niesamowicie miło, czytając Te Wszystkich wpisy! A jeszcze bardziej podjarana jestem wypadem za tydzień w Bieszczady. Co tam deszcz, błoto, ciemność?! Udało mi się zorganizować ludzi, dla których Bieszczady to środek duszy! Jedziemy w przyszły piątek i byle deszcz nas nie powstrzyma! Oszalałam. Miesiąc temu nie wiedziałam. Ależ byłam głupia!
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki