Coś w tym jest, że odkąd jestem na Forum, to i w Bieszczadach wciąż nowych Forumowiczów poznaję :).
Centrum świata :)
Czekam na dalszy ciąg Duchu!
Coś w tym jest, że odkąd jestem na Forum, to i w Bieszczadach wciąż nowych Forumowiczów poznaję :).
Centrum świata :)
Czekam na dalszy ciąg Duchu!
magda :)
Celowo napisałem "ariergarda - pierwsza straż", a nie przednia czyli awangarda. Dlaczego pierwsza? Ano dlatego, że każda formacja zawsze się spodziewa uderzenia od czoła, a nie w plecy. Ci z tyłu, mają zadanie ochrony najwrażliwszej części związku taktycznego.
Po wypiciu herbaty (droższej od piwa, propagują chmielarstwo?), ruszamy w dalszą drogę. Mijamy Bereżki, Pszczeliny i w Stuposianach gwałtownie skręcamy w lewo. Wjeżdżamy w worek. Przejeżdżamy obok remontowanego hotelu w Mucznym (Mucznem, jak to się odmienia?) Tarnawę. Obok drogi widzimy bramę z zachowaną nazwą nieistniejącej firmy "Iglopol". Co ja się złego naczytałem o tym molochu? I ile dobrego mi opowiadali o nim byli pracownicy?
Dojechaliśmy do Bukowca. Opłata za parking, wejściówki do parku i ruszamy z kopyta. W zasadzie to kumpel pędzi, ja człapię. Jesteśmy w Beniowej. Stara lipa, trzy krzyże niegdyś wieńczące cerkiewne kopuły, kamień z wyrytą rybą, oraz resztki nagrobków. Ot co, pozostało po niegdysiejszych mieszkańcach. Po ukraińskiej stronie pędzi pociąg. Z ciekawości liczę wagony, jest dziesięć. Koleje mazowieckie mają składy trzy albo sześcio wagonowe. Podobnie Warszawska SKM. Znaczy się Ukraińcy częściej korzystają z kolej albo mają inną ekonomię. Dwa światy.
Zbyszek popędził dalej, ja się wlokę. Mijam dawny schron turystyczny w Negrylowie. Zastanawiam się czemu parkowcy musieli go zamknąć?
Dochodzę do posiadłości Stroińskich, kumpel czeka. Zarośnięta habaziami podmurówka dworu. Opodal dwa słupy graniczne, biało czerwony i sino żołty.
Ruszamy dalej. Schemat się powtarza, kompan jak zając, ja się ślimaczę. Jestem wreszcie u grobu Hrabiny. Chwila zadumy ... .
Ogarniam wzrokiem cmentarzyk: nowe ogrodzenie, w rogach na zewnątrz cmentarza resztki poprzedniego, za ogrodzeniem metalowe przedwojenne słupki pierwotnego ogrodzenia cmentarnego. Dwa zachowane groby, za nimi kaplica z nowym drewnianym dachem. Za kaplicą jar w którym płynie San.
W tym momencie słyszę turkot silnika samochodowego. Niemożliwe, na takim bezdrożu? Jednak słyszę coraz wyraźniej. Rozglądam się i widzę. Tuż nad dachem kaplicy, jakby zawieszony w powietrzu, jedzie. Nad jarcem po Ukraińskiej stronie widocznie jest droga. Którą poruszają się ichni pogranicznicy. Znowu mnie nachodzi myśl "dwa światy". Tu Polska, tam Ukraina, tu martwi, tam żywi. Zbyszek pobiegł oglądać źródło Sanu, ja nie idę. Muszę przybyć tu jeszcze raz, muszę mieć cel.
CDN
Pozdrawiam
DUCHPRZESZŁOŚCI
Bardzo miło się czyta tę relację.
"Wędrujemy zarośniętą dzikim zielskiem drogą..." W.P.
Powrot po latach w miejsce ktore sie kocha. Czekam i ja na wiecej
To ja się dołączam. Już kilka lat, jak tam nie byłem.
Na punkcie widokowym patrzyliśmy na Sianki. Stały Bywalec, Jurko and ja. Na wjeżdżające i wyjeżdżające pociągi, ciężarówki, na tę ludną wieś. Na ten drugi świat.
A w "Zapomnianych Bieszczadach" można zobaczyć ten pierwszy, przedwojenny i przedrzeziowy. Komu to przeszkadzało...
DSCN3101.jpg
Rad jestem, że chcecie czytać.Z obrazkami byłoby ciekawiej. Niestety fotek nie będzie, nie miałem fotoaparatu. Dzięki Piskal za podrzucenie jednej ze swoich zasobów. Za granicą bywałem w latach 90-tych ubiegłego wieku i to na zachodzie. Czas więc uaktualnić paszport i zobaczyć ten "drugi świat" od tamtej strony za radą don Enrico.
Kompan wrócił zszokowany widokiem żywych, ukraińskich Sianek. Rozmawiamy wracając z tego koniuszka kraju. W pewnym momencie Zbyszek zadaje głośne pytanie: "czy Oni wiedzieli, że będą leżeli na końcu Polski? czy zdawali z tego sprawę?" Pytanie dziwne , szokujące, pozostanie bez odpowiedzi.
Wkraczamy na dobrze ubitą drogę. Przy drodze tablice "drogę wykonano z pieniędzy Unijnych". Znowu myśl: "na kit taka droga na tym odludziu?". Co chwilę widzimy pełzające drogą małe, wielkości ołówka żmijki. Widocznie z tegorocznego wylęgu. Jest bardzo ciepło, to łapią słoneczną energię. W końcu to zimnokrwiste gady. Nie robiąc krzywdy pożytecznym stworzeniom, wkraczamy na parking. Przy drodze mijamy olbrzymi saganek. Podobno w nim potaż warzono. Obecnie porzucony przez ludzi, wypełniony deszczówką służy za basen dla żab, tudzież innych stworów.
Jest już późno, nie ma człowieka sprzedającego bilety. Wszystko pozamykane. Słoneczko za chwilkę opuści horyzont. Na parking wbiega lis, piękne stworzenie dobrze odpasione. Kręci się to tu, to tam. Nic se nie robiąc z naszej obecności. Chwilę patrzymy na psowatego i odjeżdżamy.
Gdy wracamy do Cisnej jest już ciemno. Więc szybka kąpiel i idziemy do "Siekierezady". Bierzemy po dwa ichnie piwa, zagryzamy żurkiem. Ludzi coraz więcej więc ewakuujemy się do "szynku na zamościu". Znowu piwo i żurek (jeszcze takiego nie jadłem, łyżka w pionie stanęła). Żarcia na dzisiaj mamy dość. Odwiedziliśmy jeszcze moich dobrych znajomych i przed rankiem poszliśmy spać.
CDN.
Pozdrawiam
DUCHPRZESZŁOŚCI
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki