Wspomniałem gdzieś tam wcześniej, że też wybrałem się do Rabego. Opowiem, jak to było.

Pewnego dnia don Enrico ogłosił, że wybieramy się na uroczyste otwarcie schronu (schroniska samoobsługowego) na bazie w Rabem. Skrócony zarys programu zawierał dojazd w piątek do Cisnej, nocleg, przejście przez Krąglicę do Rabego, nocleg i w niedzielę powrót do pojazdów w Cisnej.

Nie mogłem pojechać w piątek, więc wybrałem się w sobotę przed świtem.

Po chwili jazdy odstawiłem maszynę na parking grodzony w dolinie potoku Balniczek .


Moja droga wiodła najpierw przez dolinę Roztoki …


… potem przez słoneczne polany na grzbiecie …


… aż w końcu dotarłem na uwzględniona w planach wycieczki Krąglicę.
Rzeszowskiej załogi jeszcze nie było, odstawiłem plecak pod drzewo i zacząłem zwiedzać okalające szczyt okopy. Okopy odnalazłem bez trudu, gdyż wiedziałem, że mam je tu odnaleźć.


Na mapie zaznaczony jest na pd-zach. od szczytu cmentarz wojenny. Obszedłem to miejsce wzdłuż i wszerz oraz na ukos i nic nie znalazłem. Może oprócz takiej kupki kamieni.


Wykorzystując kupkę kamieni ustawiłem taki symboliczny nagrobek.


Pod samym szczytem na mapie zaznaczona jest mogiła. Tutaj miałem lepsze wyniki w poszukiwaniach, bo już po kilku minutach zauważyłem na drzewie pordzewiałą tabliczkę z napisem „NIEZNANY ŻOŁNIERZ …”. Ktoś doskrobał literę „E” i zrobili się „NIEZNANY ŻOŁNIERZE …”


Rzeszowska załoga nie nadchodziła. Zlazłem więc stromym grzbietem w dolinę, a innym stromym grzbietem wylazłem na Jaworne. Zaczęło lać. Potuptałem w dół do Rabego.