Na początek – dla leniwych i tych, którym się śpieszy – streszczenie.
Termin: 7 – 10 listopada 2014 r.
Uczestnicy: Krzychu i Wojtek; obaj z tutejszego forum
Trasa wędrówki na mapie:
- http://www.gpsies.com/map.do?fileId=tfcauyobgrlsuggr (można sobie powiększać i przesuwać)
- http://ciekawe.tematy.net/2014/borza...rzawa_2014.jpg (obrazek)
Dzień 1.
• Dojazd samochodem osobowym z Rzeszowa (10:35) przez Barwinek, Ublę, Pereczyn, Swalawę do wsi Berezniki (18:10)
• Zostawiamy samochód przy dużym sklepie pod opieką właściciela sklepu
• Wyruszamy po ciemku w głąb doliny rzeczki Borżawa (18:35)
• Wynajdujemy na nocleg szałas z sianem. Obok ławeczki i stolik zbudowane i używane przez kosiarzy przy zbiorze siana. (19:45)
Dzień 2.
• Pobudka przed świtem, śniadanie. Idziemy w górę rzeczki Borżawa, potem w boczną dolinę potoku Golowczin, dalej przez betonowy most dawną drogą do bazy wojskowej pod szczytem Ivolove (1415 m)
• Krótki postój przy bazie, z której pozostały tylko zrujnowane budynki bez dachów. Powyżej bazy uzupełnienie zapasów wody z wojskowej rury
• Podejście na Stij / Stoh (1681 m)
• Wędrówka grzbietem głównym: Wielki Wierch, Gimba, Magura Żydowska
• O zmroku szukamy miejsca biwakowego na bocznym grzbiecie pod wzgórzem Żyd (1197 m.)
• Nocleg w namiocie, wieczorem ognisko z pieczeniem kiełbaski. Po drewno trzeba daleko chodzić
Dzień 3.
• Pobudka przed świtem. Zwijamy mokry namiot, namierzamy wodę i uzupełniamy zapasy. Śniadanie na trawie pod Magurą Żydowską
• Teraz trzeba wrócić do grzbietu, nadrabiając stracone półtora kilometra w poziomie i 150 metrów wysokości
• Na przełęczy, na pd-wsch. od Magury Żydowskiej niespodziewane spotkanie z ukraińsko-chińską grupą wędrowną
• Grzbietem głównym na przełęcz Prislip (928 m.), za przełęczą postój obiadowy z gotowaniem klusek i suszeniem namiotu
• Dalej przez Kamienną (1127 m.) na przełęcz „pod drutami”. Tutaj leniwi zostają przy plecakach a wytrwali idą na Połoninę Kuk (1189 m.)
• Schodzimy grzbietem wzdłuż linii wysokiego napięcia i rurociągu na zachód
• Przed zmierzchem wybieramy na biwak polankę na szczycie wzgórza Szczawski Las (1014 m.)
• Wieczorem obfita kolacja. Ognisko bez pieczonej kiełbaski, bo się skończyła. Opału jest tyle, że wystarczyłoby na rok palenia
Dzień 4.
• Pobudka przed świtem. Zwijamy mokry namiot, wody nie szukamy, bo schodzimy w dolinę
• Śniadanie nad potokiem przy pustej szopie na siano
• Schodzimy w dolinę rzeczki Kusznica do wsi Lisiczewo
• Podjeżdżamy marszrutką kilka kilometrów do wsi Kerecki, dalej wracamy pieszo drogą do wsi Berezniki, gdzie został samochód.
• W południe wyruszamy w drogę powrotną. W Ubli stoimy na granicy ponad 1,5 godz., choć przed nami jest tylko 5 samochodów
• Wracamy do Polski, tym razem przez Radoszyce
Na początek zdjęcie na pół górskie, na pół przemysłowo-wojskowe. Woda była wyśmienita.
Teraz czekam, aż Krzychu dołączy do opowiadania.
Zakładki