Jimia, nie rozstawajj się z telefonem w tych zaspach to może Twoją mumię odnajdziemy po sygnale .
Jimia, nie rozstawajj się z telefonem w tych zaspach to może Twoją mumię odnajdziemy po sygnale .
Dzięki za troskę i wiarę.
"Wędrujemy zarośniętą dzikim zielskiem drogą..." W.P.
Jimi spokojnie dasz sobie radę.Jama śnieżna jest cieplejsza od namiotu a podstawa to odizolować się od podłoża.Najprostsza metoda to folia i karimata.I pamiętaj o zdjęciu butów i założeniu suchych skarpet.Ja stosuję na noc luźne grubo dziane skarpety wełniane i nigdy nie było mi zimno.Oczywiście wszystko zależy od indywidualnej termiki ciała,ale to już musisz sprawdzić sama.Być może do zobaczenia na szlaku
Tak, słyszałam, że jest znacznie cieplejsza, śnieg dobrze izoluje i izolacja od podłoża to kluczowa rzecz. Planowałabym karimatę, folię nrc i materac terma rest. Od góry chciałabym zrobić sufit ze specjalnej płachty, ze szczelinami z przodu i z tyłu by zapewnić swobodny przepływ powietrza, by śpiwór nie nasiąknął wilgocią. Istotny jest też dobór odzieży, by nie zmarnować właściwości śpiworu i odpowiednio zachować własne ciepło. Jak ktoś chciałby się pisać na taką przygodę to byłoby miło, jednak osób nie więcej niż jedna. Oby tylko śnieg był.
"Wędrujemy zarośniętą dzikim zielskiem drogą..." W.P.
Ja chętnie bym się pisała ale w moim śpiworku 500 gram puchu to mogłaby być ostatnia przygoda życia
„Life is brutal and full off zasadzkas”.
Z własnego doświadczenia wiem że w naszym klimacie lepszy jest śpiwór syntetyk niż puch.Teraz podłoże - folia nrc +karimata i powinno być ok.W ramach bezpieczeństwa lepiej żebyś nie próbowała sama,ale oczywiście to Twój wybór.No i pamiętaj o zadbaniu o odpowiednią ilość płynów Czysta woda wytopiona ze śniegu jest szkodliwa - nie zawiera żadnych mikroelementów.
Niezgodzę się,że syntetyk lepszy mam obydwa i wolę puch jakoś mi w nim cieplej choć ten syntetyk ma komfort do-9 a puch ok -4.
„Life is brutal and full off zasadzkas”.
A ja z własnego doświadczenia wiem, że odkąd mam śpiwory puchowe (o różnej gramaturze) to do syntetyków bym po dobroci nie wrócił (leżą sobie zapomniane w szafie). Ale w zimie śpię w namiocie więc nie wiem jak by było bezpośrednio na zewnątrz, może syntetyk bardziej by się sprawdził. Waga, kubatura i komfort cieplny są zdecydowanie dużo lepsze w przypadku puchowych. Teraz warstwa zewnętrzna jest już zrobiona z takich materiałów, które nawet w przypadku zawilgocenia wystarczy zetrzeć szmatką i spokojnie trzy noce z rzędu można nie obawiać się wilgoci (więcej niż trzy nie spałem). Podobnie ma się sprawa z wodą, oczywiście na dłuższą metę nie jest wskazane picie topionej ze śniegu, ale nie przesadzajmy ze szkodliwością, jak ktoś koniecznie chce to można do niej wrzucić rozmaite proszki czy tabletki zawierające różne cuda i będzie ok, a jak ktoś jedzie na dwa biwaki to na prawdę niech się nie obawia szkodliwości tej wody, piłem często i żyję. Oczywiście, jeśli da się dokopać do bieżącej to lepiej nabrać, szczególnie już przed biwakiem - odpada czas na topienie śniegu.
A najważniejsze, to nie ma co się podniecać czy śpiwór taki czy taki (jak się nie ma typowo zimowego, to dwa cieńsze, ciepło do środka się ubrać i gitara!), podobnie namiot, itd. jak będą cięższe to po prostu trzeba robić krótsze odcinki - najważniejsze to nastawienie, znajomość terenu, mapy i przede wszystkim zdrowy rozsądek!
Ostatnio edytowane przez sir Bazyl ; 16-11-2014 o 18:01
"Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski
Odpowiednią lekcję dotyczącą wody także miałam:) I teraz wiem, że to nie chodzi o to, że woda ze śniegu jest szkodliwa, tylko tak jak napisałeś diabeł -nie zawiera żadnych mikroelementów a ich brak może być bardzo szkodliwy także już po jednym biwaku! To zależy od wielu czynników. Im większy był wysiłek za dnia, czyli im więcej potu wydaliśmy z siebie, zwłaszcza po bardzo dużym wysiłku (a tylko taki wchodzi w grę zimą w górach), to jeżeli nawet na jednym biwaku napijemy się wody ze śniegu i nie uzupełnimy koniecznych mikroelementów (sód i potas, magnez) to może się to dla nas źle skończyć. Ale zazwyczaj nawet bezwiednie te elementy są uzupełniane poprzez spożywanie posiłków -zwłaszcza istotnym jest uzupełnienie soli w organizmie, którą wydaliliśmy z potem. Najprostszym rozwiązaniem jest wrzucenie do wody tabletki z witaminami lub rozpuszczenie jakiegoś izotoniku (od kilku lat zawsze noszę ze sobą tabletki musujące z witaminami, które codziennie spożywam podczas wędrówek, ostatnio też izotoniki), do tego przegryźć kawałek czekolady i w ten sposób możemy jechać nawet kilka dni na wodzie ze śniegu.
Co do śpiworu, Wadera była świadkiem mojej radochy, gdy pierwszy raz spałam w puchaczu podczas zimnych nocy na Ukrainie -nie mogłam się nacieszyć jego wygodą i komfortem, stwierdziłam, że to jest mój najlepszy wydatek w życiu. Jest typowo zimowy, kosztował ponad pół pensji ale radocha z niego jest nie do opisania :) Co do dni cieplejszych, chyba zostanę przy syntetykach niż inwestować w kolejne puchacze, bo czasem zdarza mi się spać na trawie, gdy rano budzę się cała w rosie ale nad tą kwestią na razie się nie zastanawiam.
Wbrew pozorom zawsze (zazwyczaj) do zimy w górach miałam wielki respekt i szacunek, dlatego dalej będę starała się połączyć to wszystko, by z jednej strony czuć się usatysfakcjonowana a z drugiej rozważna. Bukowe Berdo było oczywiście żartem i aluzją do wyprawy survivalowej sprzed ostatnich lat.
"Wędrujemy zarośniętą dzikim zielskiem drogą..." W.P.
Jeśli ktoś planuje zimą w górki, to oczywiście najważniejszy jest śpiwór.
Ważne żeby miał naszywki odpowiedniej firmy, kosztował odpowiednio do naszego prestiżu i był zrobiony z kosmicznych materiałów.
Bez tego ani rusz.
.
hm07_5552.jpg
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki