Strona 2 z 12 PierwszyPierwszy 1 2 3 4 5 6 7 8 9 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 11 do 20 z 118

Wątek: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie

  1. #11
    Bieszczadnik Awatar zbyszek1509
    Na forum od
    04.2007
    Rodem z
    Gostynin
    Postów
    810

    Domyślnie Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie

    Cytat Zamieszczone przez Mamcia DwaChmiele Zobacz posta
    Ziarno niepewności jednak zostało zasiane i borówki zrobiły swoje. Wypatrywałam choćby delikatnie ciemniejszego śladu w białym mleku naokoło, który przypominałby tyczkę. Niestety wokół nie widziałam nic. I nagle, nie dalej niż kilka kroków od nas, po lewej stronie, wyłaniał się spod śniegu fragment drewnianej barierki ograniczającej ścieżkę. No jeeest!
    To jest dopiero "atrakcja", a nie tam jakieś spotkanie oko w oko z niedźwiedziem i to na dodatek, w pełni lata. Tylko czytając Twoją relacje, to adrenalina bucha uszami. Super.

  2. #12
    Forumowicz Roku 2015
    Debiutant Roku 2013
    Awatar Jimi
    Na forum od
    03.2010
    Rodem z
    Rzesza
    Postów
    1,439

    Domyślnie Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie

    Po ubiegłorocznych lekkich podmrożeniach stóp stałam się przewrażliwiona na tym punkcie zimą i polecam (za radą forumową Basi Z) wyłącznie babcine wełniane skarpety. Nawet jeśli zmokną to i tak grzeją. Folia NRC też wspaniale odbija ciepło, warto mieć jakieś jej skrawki w kieszeniach w razie "w" -na przykład włożyć kawałek do rękawiczki (działa raz dwa), owinąć zmarznięte stopy i dopiero na to skarpetę. Ja spróbowałam jej w celach testowych bo i tak mi się podarła podczas innego użytkowania. W Ustrzykach jeden turysta zagadnął mnie, że warto nosić kawałki podartej foli w kieszeni, a ja mu na to wyciągnęłam swoje dwa kawałki z kieszeni w spodniach -uśmialiśmy się.

    Zbyszku, ja myślę, że Mamcia niekoniecznie wolałaby stanąć dosłownie twarzą w twarz z niedźwiedziem, bo po dawnej twarzy mogłoby nie być już śladu -ja na pewno bym nie chciała:)
    Ostatnio edytowane przez Jimi ; 13-01-2015 o 01:02
    "Wędrujemy zarośniętą dzikim zielskiem drogą..." W.P.

  3. #13
    Bieszczadnik Awatar Mamcia DwaChmiele
    Na forum od
    04.2011
    Rodem z
    Rzeszów
    Postów
    423

    Domyślnie Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie

    Jest barierka, jesteśmy w domu. Dobrnęliśmy do niej po kolana w śniegu i postanowiliśmy naprawić rakietę. W plecaku miałam smycz. Szybciutko odcięłam metalową końcówkę i powiązałam to tu to tam. Dało się używać. Robiłam to wszystko ja, gdyż M miał już całkiem skostniałe ręce.

    Zaczęło się robić ciemno. Szybszym krokiem szliśmy wzdłuż wystającej nieco ponad śnieg barierki. Idziemy w dół, znaczy dobrze. Zaraz siodło i jakoś trzeba będzie wyczuć szlak na Wołosate. Ale barierka szybko się skończyła. Szliśmy dalej w tym samym kierunku. Po chwili pojawił się fragmencik kolejnego ogranicznika ścieżki, ułożonego prawie pod kątem prostym względem naszego kierunku marszu. Okej. Trzymajmy się ścieżki. Skręciliśmy więc w prawo, a potem o już nie wiem... mój błędnik w tym mleku całkiem zwariował.

    Minęło kilkanaście minut, a my ciągle szliśmy w dół. Wtedy po raz pierwszy pomyślałam, że coś jest nie tak. Nie poznawałam tego terenu. Ale szliśmy jeszcze kawałek. Jeszcze kilka kroków. "Tylko do tego wzgórka i za nim na pewno już coś zobaczymy." Za wzgórkiem była prawie pionowa ściana w dół. Po prawej mieliśmy las, po lewej i za sobą mieliśmy gęste mleko. "Nie wiem gdzie jesteśmy" - powiedziałam. Nie poznawałam tego terenu. Zaczęłam czuć niepokój.

    Było już wtedy prawie zupełnie ciemno, wiatr wzmógł się, temperatura spadła, a przynajmniej takie mieliśmy wrażenie. Błyskawiczna myśl "co robić?". Najgorsze w tym wszystkim było to, że ja miałam 70% pewność względem naszego położenia, tylko zupełnie ten teren mi nie pasował... Ale z drugiej strony miałam świadomość, że mogę się mylić. Już niczego nie byłam pewna. W gęstej mgle nie byłam w stanie ocenić odległości, kierunku, nie wiedziałam w którym momencie popełniłam błąd. Wiedziałam tylko jedno - jesteśmy co najwyżej kilkadziesiąt metrów od szlaku. Jest w zasięgu kilkunastu kroków. Trzeba go tylko odszukać.

    M zaproponował, żeby zadzwonić do GOPR'owców. Ja na to "Okej, zadzwonisz i co im powiesz? W jaki sposób Ci pomogą?". Odpowiedź brzmiała "Nie wiem". Więc przygotowaliśmy się do tej rozmowy. On znalazł za pomocą aplikacji dokładne współrzędne naszego położenia, ja, korzystając z sieci ukraińskiej, zadzwoniłam. Chcieliśmy jedynie, aby po współrzędnych określili gdzie jesteśmy i powiedzieli w którym kierunku i mniej więcej w jakiej odległości od nas jest szlak. I tyle. Nie chcieliśmy aby po nas przychodzili, bo czuliśmy, że damy radę dojść.

    Wykonałam telefon o godzinie 17:00. Zgłosiła się centrala. Wypytali o to gdzie jesteśmy, spisali nasze nazwiska i kazali czekać na telefon od bieszczadzkich ratowników. Telefon zadzwonił po ok. 2 minutach. Wyjaśniłam całą sytuację, powiedziałam, że jesteśmy gdzieś w okolicy Tarnicy, ale nie wiemy dokładnie gdzie, że chcemy zejść do Wołosatego, że znamy współrzędne i że prosimy, aby nas zlokalizowali i powiedzieli w którym kierunku się poruszać i mniej więcej ile metrów, aby trafić na szlak.
    Podaliśmy współrzędne: N 49.08006 E 22.73108 (DD)
    - "Coś jest nie tak, podaj jeszcze raz" - usłyszałam w słuchawce. No to lecimy. Podałam raz jeszcze.
    - "Pokazuje mi, że jesteście na Ukrainie"
    - "Co, u licha? Na jakiej Ukrainie? Do Ukrainy mamy jeszcze kawał drogi". Rozłączyliśmy się, ratownik miał to sprawdzić i oddzwonić.

    W tym momencie zaczęłam się już bać. Czy to możliwe, że doszliśmy na Ukrainę? Może Szeroki Wierch to wcale nie był Szeroki Wierch, a Tarniczka Tarniczką nie była? I jak będzie wyglądała cała procedura jeśli rzeczywiście jesteśmy na Ukrainie? Trzeba czym prędzej wrócić po naszych śladach na grzbiet. Różne absurdalne myśli przychodziły mi do głowy. Mi przynajmniej było ciepło, a M marzł coraz bardziej. Zeszliśmy kawałeczek w dół, aby przytulić się do lasu i osłonić od wiatru. Znaleźliśmy cichy zakątek między drzewami, gdzie zupełnie nie wiało. Zarządziłam "aerobik": przysiady, wymachy ramion, boksowanie. Dla ogrzania atmosfery zaczęłam śpiewać "Jesteśmy na wczasach, w tych góralskich lasach...". Ciemna noc, gęsta mgła, gdyby nie czołówka, niczego nie byłoby widać.

    W międzyczasie odbyliśmy jeszcze kilka rozmów z ratownikiem. Okazało się, że podaliśmy współrzędne w notacji, której system GOPR nie umiał przetworzyć prawidłowo. Zaczęliśmy więc szukać innej notacji w innych aplikacjach które mieliśmy (m.in. w nawigacji samochodowej). Podaliśmy dwie kolejne:
    N 49°4'48" E 22°43'51'' (DMS)
    N 49°4.8036' E 22°43.8648' (DM)

    Wszystkie trzy sposoby zapisu określają jeden punkt, ale jak się później okazało, system GOPR przetwarza tylko ten ostatni zapis. W momencie, kiedy wysłaliśmy im ostatniego smsa, ekipa ratowników była już w drodze do nas. Dostaliśmy polecenie nie ruszania się z miejsca, okrycia się kocem i czekania na nich. Co jakiś czas ratownik z dyżurki dzwonił do nas sprawdzić jak się czujemy i informował gdzie są ratownicy terenowi. Czuliśmy się dobrze. Aerobik robił swoje. Zrobiliśmy użytek z kanapek, batonów i... gorącej herbaty, którą udało mi się zachomikować.

    Po jakimś czasie usłyszeliśmy nawoływania, zobaczyliśmy światła latarek. Wspólnie wróciliśmy po śladach na Tarniczkę. Pokazali nam gdzie popełniliśmy błąd (dokładnie w tym miejscu, w którym spod śniegu wyłoniła się barierka po lewej stronie). Na Tarniczce był nawis śnieżny, przez co utworzyła się bardzo stroma ściana, po której zeszliśmy na siodło, a następnie do Wołosatego.

    Wszystko skończyło się dobrze. Akcja zakończyła się o godzinie 21:30. W mojej ocenie cała akcja przebiegła błyskawicznie i bardzo sprawnie. Niedługo potem spotkaliśmy się wszyscy w Zajeździe pod Caryńską i rozmawialiśmy do późnych godzin nocnych. Bardzo długo czułam wstyd w związku z całą tą sytuacją. Ale po usłyszeniu kilku opowieści z ust ratowników zdałam sobie sprawę, że dobrze się stało, jak się stało. I jeszcze raz powtórzę - GOPR jest dla ludzi. i jeśli czujesz, że straciłeś kontrolę, lepiej zadzwonić niż udowadniać sobie że jesteś bohaterem. Mnóstwo było takich, co nie zadzwonili. Ich historie mogą opowiedzieć Ci ratownicy.

  4. #14
    Bieszczadnik Awatar zbyszek1509
    Na forum od
    04.2007
    Rodem z
    Gostynin
    Postów
    810

    Domyślnie Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie

    Cytat Zamieszczone przez Jimi Zobacz posta
    Zbyszku, ja myślę, że Mamcia niekoniecznie chciałaby stanąć dosłownie twarzą w twarz z niedźwiedziem, bo po dawnej twarzy mogłoby nie być już śladu -ja na pewno bym nie chciała:)
    Aniu, z mojej strony 0 (zero) zazdrości, a jedynie tylko 100% podziwu i uznania, że pomimo tak skrajnie nieprzychylnych warunków, dali sobie radę i żyją. To tylko świadczy o ich silnej woli pokonania przeszkód, które zaserwowała im przyroda. Oczywiście można dyskutować na ten temat i zastanawiać się nad tym, ile to można w takich chwilach stracić. Ale przecież sama doskonale wiesz, cóż warte jest życie bez odrobiny emocji. Ci, którzy nie mieli takich chwil w życiu, to zazwyczaj niewiele mają do powiedzenia o swoich przeżyciach. Dzięki nim, życie jest piękne .

  5. #15
    Bieszczadnik Awatar Mamcia DwaChmiele
    Na forum od
    04.2011
    Rodem z
    Rzeszów
    Postów
    423

    Domyślnie Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie

    Cytat Zamieszczone przez zbyszek1509 Zobacz posta
    To jest dopiero "atrakcja", a nie tam jakieś spotkanie oko w oko z niedźwiedziem i to na dodatek, w pełni lata. Tylko czytając Twoją relacje, to adrenalina bucha uszami. Super.
    Żadna atrakcja Zbyszku i wcale nie super. Adrenalina rzeczywiście buchała uszami, ale tam na miejscu, kiedy nie wiedziałam gdzie jestem i nie widziałam nic dookoła. To było jak zły sen... taki, w którym coś niemiłego się dzieje, boisz się, chcesz uciekać, a nie możesz zrobić zupełnie nic. Teraz już spokojnie do tego podchodzę i na zimno analizuję gdzie popełniłam błąd, co mogłam zrobić inaczej, w którym momencie należało wyciągnąć kompas itd.

    Moją relacją nie chcę wzbudzić rumieńców na Waszych policzkach, ale wytłumaczyć Wam, że czasami lepiej schować wstyd i ambicje do kieszeni. I z większym respektem podchodzić do zimowych wędrówek po Bieszczadach.

  6. #16
    Bieszczadnik Awatar Mamcia DwaChmiele
    Na forum od
    04.2011
    Rodem z
    Rzeszów
    Postów
    423

    Domyślnie Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie

    Celem zobrazowania jak bardzo błędnik mi zwariował i jak bardzo myliłam się względem naszego położenia, oznaczyłam te miejsca na mapie:


  7. #17
    Forumowicz Roku 2015
    Debiutant Roku 2013
    Awatar Jimi
    Na forum od
    03.2010
    Rodem z
    Rzesza
    Postów
    1,439

    Domyślnie Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie

    Jeju Mamcia! I ten tekst, że jesteście na Ukrainie -aż mi o mało oczy nie wyskoczyły! Kolejny raz czytając różne relacje przekonuję się o tym, że to kobiety zdecydowanie lepiej potrafią myśleć racjonalnie w warunkach stresowych, zachować zimną krew. Jakoś dziwnie się przyjęło, że kobiety są słabe -pewnie tylko fizycznie, bo psychicznie wydaje mi się, że są bardziej odporne. Tak samo jak facetom słabo robi się na sam widok krwi a kobiet zazwyczaj widok krwi w ogóle nie rusza ponieważ całe życie są do niego przyzwyczajone, więc też podobno kobiety bardziej racjonalnie działają podczas wypadków. Nie tak dawno czytałam, że to kobiety w wojsku są zdecydowanie bardziej wartościowym żołnierzem niż mężczyźni -większa odporność na stres i krew, a opowiadał to jakiś ważny dowódca.

    A co się stało z gpsami? Przecież to urządzenie pokazuje miejsce gdzie jesteśmy, wskazuje kierunek i mając punkt nałożony na mapie można odczytać jak iść??
    "Wędrujemy zarośniętą dzikim zielskiem drogą..." W.P.

  8. #18
    Bieszczadnik Awatar zbyszek1509
    Na forum od
    04.2007
    Rodem z
    Gostynin
    Postów
    810

    Domyślnie Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie

    Cytat Zamieszczone przez Mamcia DwaChmiele Zobacz posta
    Celem zobrazowania jak bardzo błędnik mi zwariował i jak bardzo myliłam się względem naszego położenia, oznaczyłam te miejsca na mapie:

    Twoja relacja wyzwoliła u mnie, tyle emocji, że postanowiłem zlokalizować Wasze położenie przy pomocy GoogleEarth. Okazuje się, że prawie dokładnie pokrywa się z zamieszczonym przez Ciebie zrzutem. Nie wiem w jakim celu ktoś wymyślił 3 rodzaje współrzędnych http://web4you.com.pl/6.html , "dzięki temu" nawet GOPR miał pewne problemy. Ale fajnie, że wszystko dobrze się skończyło, a przy okazji jest co wspominać i wywoływać rumieńce emocji na twarzach czytających lub słuchających Twoich relacji. Życzę, aby w przyszłości było mniej wątpliwości, a więcej radości podczas pokonywania przeszkód terenowych . Twoje ostatnie zdanie, w tej relacji

    czasami lepiej schować wstyd i ambicje do kieszeni. I z większym respektem podchodzić do zimowych wędrówek po Bieszczadach.
    niech będą przestrogą dla tych, którzy nie mają szacunku dla gór. Pokora nic nie kosztuje, ale życie może uratować.

    Współrzędne.jpg

  9. #19
    Bieszczadnik Awatar zbyszek1509
    Na forum od
    04.2007
    Rodem z
    Gostynin
    Postów
    810

    Domyślnie Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie

    Cytat Zamieszczone przez Jimi Zobacz posta
    A co się stało z gpsami? Przecież to urządzenie pokazuje miejsce gdzie jesteśmy, wskazuje kierunek i mając punkt nałożony na mapie można odczytać jak iść??
    Ja tego też nie rozumiem. Czy to jest sprawa braku doświadczenia w posługiwaniu się tym wspaniałym wynalazkiem, czy wgranej mapy do tego urządzenia?. Odległość pomiędzy Twoim domniemanym miejscem stania, a rzeczywistym, wynosi ok. 1 km. W tak trudnych warunkach atmosferycznych, dokładność średniej jakości GPS-u może wynosić ok. 10 m. Więc, gdzie wystąpił podstawowy błąd w lokalizacji?.
    Ostatnio edytowane przez zbyszek1509 ; 13-01-2015 o 03:02

  10. #20
    Szkutawy
    Guest

    Domyślnie Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie

    ... najważniejsze, że wszystko się szczęśliwie zakończyło... a wstydzić, to człek się musi co jakiś czas całe życie..... z bardziej banalnych powodów....

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. O tym, jak to plany są po to by je zmieniać ;)
    Przez calanthe w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 50
    Ostatni post / autor: 12-02-2013, 18:35
  2. O tym jak Hiszpan robił bramę…
    Przez Corka_Browara w dziale Poezja i proza Bieszczadu...
    Odpowiedzi: 1
    Ostatni post / autor: 18-10-2011, 19:58
  3. Odpowiedzi: 21
    Ostatni post / autor: 16-01-2010, 10:23
  4. Jak to z tym komentowaniem jest?
    Przez Gospella w dziale Techniczne
    Odpowiedzi: 6
    Ostatni post / autor: 30-08-2007, 21:36
  5. [Wołkowyja] Czy ktoś był może w tym domku
    Przez Karolinar w dziale Zakwaterowanie i usługi
    Odpowiedzi: 4
    Ostatni post / autor: 08-05-2006, 21:33

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •