To jest tak (i akurat to się w przepisach nie zmieniło od tego co było wcześniej), że to kto może prowadzić daną grupę zorganizowaną stanowi umowa pomiędzy organizatorem (np. biurem podróży) a uczestnikiem.
Ogólnie nie ma obowiązku posiadania przewodnika, ale uczestnik zapisując się na taką wycieczkę powinien mieć wtedy jasno powiedziane, że przewodnika nie będzie.
Na ogół biura robią odwrotnie - to znaczy piszą "grupę będzie prowadził wykwalifikowany przewodnik górski", jeżeli taki jest, a jak nie będzie prowadził - to nie piszą nic.
Inne są przepisy dotyczące wycieczek szkolnych, dokładnie ich nie znam, ale kuratoria zwracają uwagę na to, aby wycieczki szkolne w góry były jednak prowadzone przez przewodników.
A jeszcze inne dodatkowe przepisy narzucają parki narodowe - i to każdy park ma to rozwiązane inaczej, po swojemu. Na ogół (ale nie zawsze) parki wymagają aby po ich terenie grupy prowadził przewodnik górski z licencją danego parku.
edit:
To co wyżej dotyczy tak zwanego "obowiązku przewodnickiego".
Natomiast to że przewodnik górski pozostał zawodem regulowanym oznacza tylko tyle, że nikt nie może sam siebie nazwać "przewodnikiem górskim" (jest to nazwa w pewnym sensie zastrzeżona) i że egzaminy końcowe aby uzyskać ten tytuł nadal się zdaje przed komisją państwową w Urzędzie Marszałkowskim.
Po ostatniej nowelizacji zostały zniesione egzaminy na przewodnika terenowego i miejskiego i jednocześnie obowiązek przewodnicki w dużych miastach (tam gdzie on wcześniej był). Tak że np. po Warszawie i Krakowie może teraz oprowadzać każdy, kogo zatrudni biuro, nie musi mieć tytułu przewodnika. Przedtem było to mocno, aż do przesady pilnowane i np. Straż Miejska miała prawo zatrzymać w Krakowie nauczyciela, który oprowadzał swoją klasę.
Zakładki