Strona 1 z 12 1 2 3 4 5 6 7 8 11 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 1 do 10 z 118

Wątek: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie

  1. #1
    Bieszczadnik Awatar Mamcia DwaChmiele
    Na forum od
    04.2011
    Rodem z
    Rzeszów
    Postów
    423

    Domyślnie O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie

    Pamiętam jak rok czy dwa lata temu, na jednym z naszych forumowych rzeszowskich spotkań dyskutowaliśmy o akcjach ratunkowych GOPR, o zasadności wzywania pomocy w Bieszczadach, o tym że tam nie da się zgubić. A nawet jeśli się zgubisz, to mając kompas i mapę zawsze sobie jakoś poradzisz i po prostu poruszając się w jednym [najlepiej właściwym] kierunku w ciągu 2-3 godzin dojdziesz do jakichś zabudowań. A co, jeśli przypadkiem dojdziesz na Ukrainę?

    Pamiętam jak dziś, jak śmialiśmy się z grupy turystów, która zgubiła się w zimie bodajże na Połoninie Caryńskiej, a po wykonaniu telefonu do GOPR okazało się, że szlak jest kilka metrów od nich. Dziś mogę to skwitować krótko - nie śmiej się i nie oceniaj dopóki sam się w podobnej sytuacji nie znajdziesz. A jeśli się znajdziesz w podobnej sytuacji jak my, nie fifokuj, tylko dzwoń pod +48 601 100 300, bo GOPR jest dla ludzi i czasem lepiej jest przyznać samemu przed sobą - "nie wiem gdzie jestem", niż zgrywać bohatera.

    To moja debiutancka relacja. Do tej pory nie wychylałam się ze swoimi wędrówkami na forum, uznając je za mało przydatne i odkrywcze w tak zacnym i doświadczonym gronie wędrowców. Po raz pierwszy czuję, że piszę coś, co może przydać się Wam wszystkim, niezależnie od tego, czy chodzicie po górach rok, czy 30 lat. Bo sytuacja w jakiej się znalazłam może się przytrafić każdemu, a błędy jakie popełniłam nie są niczym, czego należałoby się wstydzić, gdyż nie wynikały z mojej lekkomyślności, braku przygotowania czy brawury.

  2. #2
    Bieszczadnik Awatar Mamcia DwaChmiele
    Na forum od
    04.2011
    Rodem z
    Rzeszów
    Postów
    423

    Domyślnie Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie

    To była jednodniowa wędrówka, szlakiem tak banalnym, że chyba bardziej banalnego wyobrazić sobie nie można. Czerwonym szlakiem Ustrzyki Górne > Szeroki Wierch > Tarniczka > i w dół niebieskim do Wołosatego.
    Było nas dwoje.
    Zima.
    Temperatura lekko poniżej zera. W najgorszym momencie mogło spaść do -5 stopni, ale nie sądzę, żeby było niżej.
    Silny wiatr, ale też bez przesady. Doświadczałam silniejszych, np. na Babiej Górze (z resztą też zimą). Kto był, ten wie jak tam wieje. Więc aż tak źle nie było.
    Zachmurzenie duże, widoczność powyżej granicy lasu słaba, ale też bez przesady. Było widać ok. 5 tyczek przed nami, więc całkiem nieźle.

    Byliśmy przygotowani na zimowe warunki, tzn.:
    * mieliśmy rakiety,
    * mapę + kompas,
    * dwa termosy z gorącą herbatą + kanapki, czekolady, batony,
    * czołówki,
    * byliśmy ciepło ubrani + mieliśmy dodatkowe ciepłe ubrania w plecaku,
    * buty solidnie zaimpregnowane,
    * mieliśmy smartfony z długo trzymającymi bateriami,
    * mieliśmy aplikację do określania dokładnych współrzędnych geograficznych miejsca położenia,
    * mieliśmy wpisany numer GOPR w telefonie.

    Trasa dobrze znana, przechodzona wielokrotnie, w tym raz w zimowych warunkach.

  3. #3
    Forumowicz Roku 2015
    Debiutant Roku 2013
    Awatar Jimi
    Na forum od
    03.2010
    Rodem z
    Rzesza
    Postów
    1,439

    Domyślnie Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie

    "szlakiem tak banalnym, że chyba bardziej banalnego wyobrazić sobie nie można. Czerwonym szlakiem Ustrzyki Górne > Szeroki Wierch > Tarniczka > i w dół niebieskim do Wołosatego."

    -hehe no ja nie wiem czy banalnym. Jak szłam nim tydzień temu (kierunek przeciwny), a miałam mleko z widocznością czasem nawet do 20 metrów (aż bo mogło być gorzej :D) to Szeroki Wierch mnie zaskoczył zimą bo czasem zastanawiałam się w którym kierunku iść (ale zastanowienia te były króciutkie) -oczywiście cały czas piźgawica wiatrem z śniegiem i powiem szczerze że gdyby nie wydeptana ścieżka na Szerokim to czasem bym się zastanawiała ale szłam po prostu po śladach innych ;p Wszak poprzedniego dnia (sylwester) był tędy duży ruch więc ścieżka się zachowała dosyć (jeszcze o północy spora ekipa tędy szła). Ale powiem, że zatkało mnie, gdy nadchodzące dziewczyny zapytały mnie gdzie jest Tarnica wskazując pytająco ręką w kierunku Bukowego Berda. Oczywiście Bukowego ani Tarnicy widać nic a nic nie było. I nie one jedne -bo inne osoby też pomyliły trasę idąc na "Tarnicę" z Szerokiego w kierunku Krzemienia. No ale ja się nie obawiałam niczego sądząc że w razie "w" mam kompas heh a był to okres wzmożonej aktywności turystycznej w tej okolicy (jak się okazało nie spotkałam jednak nikogo na szlaku od okolic Tarniczki do Ustrzyk ale znając maniery zielonych* turystów na pewno ktoś po mnie jeszcze przechodził). Ale już nie raz przekonałam się o tym, że i kompas potrafi wariować w terenie (i czasem człowiek chodzi w kółko he).

    Co do podstawowego wyposażenia w górach (a zwłaszcza zimą) trzeba mieć też apteczkę a przede wszystkim folie nrc -ja miałam dwie ;p No i ogrzewacze do rąk ale nie specjalnie z nich korzystałam. Co do GOPR warto też zanotować numer alarmowy czyli 985 bo odbiera on także gdy nie ma zasięgu komórkowego. Z silnym gazem pieprzowym (na pieski czy nachalnych panów) też się nie rozstaje i starałam się go w miarę ogrzewać he.
    Którego dnia właściwie byliście??

    *określenie zielony wyjaśniłam w poście o aktualnych zdjęciach, mam tu na myśli np. siebie
    Ostatnio edytowane przez Jimi ; 12-01-2015 o 01:47
    "Wędrujemy zarośniętą dzikim zielskiem drogą..." W.P.

  4. #4
    Forumowicz Roku 2012
    Forumowicz Roku 2011
    Forumowicz Roku 2010
    Awatar don Enrico
    Na forum od
    05.2009
    Rodem z
    Rzeszów
    Postów
    5,127

    Domyślnie Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie

    Gdy przychodzi zima , szlaki banalne znikają.

  5. #5
    Poeta Roku 2011
    Awatar Piskal
    Na forum od
    10.2008
    Rodem z
    Toporzysko/Toruń
    Postów
    2,277

    Domyślnie Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie

    Cytat Zamieszczone przez don Enrico Zobacz posta
    Gdy przychodzi zima , szlaki banalne znikają.
    ...i pojawiają się niebanalne relacje.

  6. #6
    diabel-1410
    Guest

    Domyślnie Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie

    Mamciu Ty zgubiłaś szlak jak rozumiem na Szerokim. Byłem od Ciebie lepszy bo zgubiłem się na Osadzkim.Wycof po z trudem odnalezionych śladach zajął mi 5 godzin

  7. #7
    Forumowicz Roku 2016
    Kronikarz Roku 2016
    Forumowicz Roku 2014
    Forumowicz Roku 2013
    Ekspert Roku 2012
    Awatar Wojtek Pysz
    Na forum od
    02.2008
    Rodem z
    Jarosław
    Postów
    2,441

    Domyślnie Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie

    Cytat Zamieszczone przez Mamcia DwaChmiele Zobacz posta
    Po raz pierwszy czuję, że piszę coś, co może przydać się Wam wszystkim...
    Tak dyskretnie zapytam - czy w końcu szczęśliwie wróciłaś z tej wędrówki? Bo coś nic dalej nie piszesz.

  8. #8
    Bieszczadnik Awatar Mamcia DwaChmiele
    Na forum od
    04.2011
    Rodem z
    Rzeszów
    Postów
    423

    Domyślnie Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie

    Jestem Wojtku i czym prędzej zaspokajam Waszą ciekawość "Co też tym razem ta Mamcia wymyśliła!"
    Ania, nasza wędrówka miała miejsce w ostatnią sobotę.

    Kiedy wychodziliśmy z Ustrzyk Górnych, odwilż czuć było w powietrzu. Temperatura oscylowała w okolicach zera stopni. Ciepełko. Kurtka rozpięta, wszystkie gadżety takie jak czapka czy rękawiczki w plecaku, w spodniach narciarskich lekka parówka, ścieżka przez las elegancko wydeptana.

    Spotykamy jedną parę, pytamy czy bardzo wieje na górze, odpowiadają, że oni tylko do wiaty doszli, bo dalej ciut za dużo śniegu. Rakiet nie mają. Ha! My mamy!

    Niedługo potem spotykamy drugą parę idącą w przeciwnym kierunku niż my. On na skiturach, ona w rakietach. Mówią, że na górze wieje mocno i nic nie widać. Nie doszli do szczytu, zawrócili. No nic. Jak będzie źle to my też zawrócimy. Nic nas nie ściga, niczego nie musimy udowadniać ani sobie ani innym. Przejdziemy się kawałek i jak będzie źle to wrócimy do Ustrzyk po własnych śladach.

    Siedząc pod wiatą, gdzie wpałaszowaliśmy drugie śniadanie, poczuliśmy pierwsze podmuchy wiatru. Do tego dość mocno sypało śniegiem. Szybka decyzja - wciągamy na siebie cieplejsze ciuszki. Polarki, czapeczki, rękawice, szaliki poszły w ruch. Kilka chwil i byliśmy zabezpieczeni przed zimnem. Rakiety na nogi i pełna gotowość do wymarszu. W ciągu tych kilku chwil, kiedy się ubieraliśmy, skostniały nam ręce. Znaczy, że mrozik się pojawił. "To co? Jeszcze po kubeczku herbatki?" - zapytał M. "Może zostawmy sobie na później, na górze możemy bardziej zmarznąć" - zaproponowałam. Kobieca intuicja?

    Idąc pod górę szybko się rozgrzaliśmy. Po wyjściu poza granicę lasu rzeczywiście poczuliśmy to, o czym mówiła spotkana wcześniej pani. Troszkę wiało. Głowy nie urywało, ale już kaptur zdejmowało z niej z łatwością. Widoków tego dnia nie było szans pooglądać, ale dokładnie widzieliśmy gdzie się mamy poruszać. Tyczki robiły swoje, wytyczały nam drogę idealnie. Widzieliśmy jakieś 5 sztuk przed sobą. Szliśmy wiedzeni jak po sznurku. Naokoło pustki, nikogusieńko. Idealnie.

    Oczywiście im wyżej, tym silniejszy wiatr i słabsza widoczność. Z 5 tyczek robiło się 4, potem 3, potem 2, aż wreszcie było tak, że trzeba było wytężać wzrok, żeby dostrzec choć jedną przed sobą. Ale tak było już po minięciu szczytu Szerokiego Wierchu. W pewnym momencie zdaliśmy sobie sprawę, że mgła jest tak gęsta, że widoczność sięga może 2, może 3 metrów. Musieliśmy być bardzo blisko siebie, żeby siebie widzieć. W międzyczasie jedna z rakiet M poszła w strzępy, zaczęły mu przemakać buty i marznąć ręce. Szliśmy właśnie przez to charakterystyczne przewężenie na Tarniczce, było wszystko ok. Co prawda nadal nie było nic widać, ale dokładnie widzieliśmy, że w lewo i w prawo jest jakiś spadek terenu. Zaraz potem zboczyliśmy ze szlaku, bo nagle zaczęliśmy się zapadać po krocza - znaczy, że weszliśmy w borówki kochane. Dobrze byłoby wrócić na szlak. On gdzieś tu musi być, przecież jeszcze przed chwilą na nim byliśmy, to musi być dosłownie o krok... ale jak go znaleźć, kiedy wokół jest jednolita biała czapa śniegu. Dwa kroki w lewo, dwa kroki w prawo... ścieżka gdzieś tu musi być. Ale nawet jeśli nie znajdziemy, to jakoś się przemęczymy, kilkanaście kroków w śniegu po uda nas nie pokona. Zaraz będzie siodło i znów trafimy na jakiś twardszy śnieg. I w tym momencie usłyszałam za sobą serię pytań i różnych propozycji: "Czy my aby na pewno w dobrym kierunku idziemy?", "Kiedy widzieliśmy ostatnią tyczkę?", "Może zawróćmy?", "Daleko jeszcze do tego szczytu" itd. "Chłopie, szczyt minęliśmy dawno temu, do siodła mamy rzut beretem, zawracanie w tym momencie nie ma sensu, bo niedługo zapadnie zmrok, naszych śladów już dawno nie widać, a za naszymi plecami wcale nie ma lepszej widoczności. Musimy dojść do siodła i potem już prościutko na Wołosate. Byle do lasu i potem będzie już dobrze". Mój partner wpadł w głęboki niepokój. Szliśmy w dobrym kierunku. Wiedziałam to wtedy i wiem to teraz, po skontrolowaniu śladu GPS. Zeszliśmy ze szlaku, ale poruszaliśmy się w dobrym kierunku.

    Ziarno niepewności jednak zostało zasiane i borówki zrobiły swoje. Wypatrywałam choćby delikatnie ciemniejszego śladu w białym mleku naokoło, który przypominałby tyczkę. Niestety wokół nie widziałam nic. I nagle, nie dalej niż kilka kroków od nas, po lewej stronie, wyłaniał się spod śniegu fragment drewnianej barierki ograniczającej ścieżkę. No jeeest!
    Ostatnio edytowane przez Mamcia DwaChmiele ; 12-01-2015 o 22:55

  9. #9
    Debiutant Roku 2016
    Na forum od
    12.2013
    Postów
    306

    Domyślnie Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie

    Aż mnie zmroziło w trakcie czytania , no ale końcówka już cieplejsza. Czekam na cd.

  10. #10
    Forumowicz Roku 2015
    Debiutant Roku 2013
    Awatar Jimi
    Na forum od
    03.2010
    Rodem z
    Rzesza
    Postów
    1,439

    Domyślnie Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie

    Ciekawa historia Mamcia! Przemoczone zziębnięte stopy to kaplica. No i zaspy. Tak sobie wyobrażam, że odbiliście na wschód, na zawietrzną stronę więc w największe zaspy. Co z gpsami? Coś mi się wydaje, że relacja dopiero się rozkręca i końcówka jest tylko pozornie cieplejsza. Siedząc w ciepełku tak sobie myślę, że chętnie bym się tam wybrała. Czekamy na cd.
    "Wędrujemy zarośniętą dzikim zielskiem drogą..." W.P.

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. O tym, jak to plany są po to by je zmieniać ;)
    Przez calanthe w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 50
    Ostatni post / autor: 12-02-2013, 18:35
  2. O tym jak Hiszpan robił bramę…
    Przez Corka_Browara w dziale Poezja i proza Bieszczadu...
    Odpowiedzi: 1
    Ostatni post / autor: 18-10-2011, 19:58
  3. Odpowiedzi: 21
    Ostatni post / autor: 16-01-2010, 10:23
  4. Jak to z tym komentowaniem jest?
    Przez Gospella w dziale Techniczne
    Odpowiedzi: 6
    Ostatni post / autor: 30-08-2007, 21:36
  5. [Wołkowyja] Czy ktoś był może w tym domku
    Przez Karolinar w dziale Zakwaterowanie i usługi
    Odpowiedzi: 4
    Ostatni post / autor: 08-05-2006, 21:33

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •