Potwierdzam. Było klimatycznie. Wystąpiła zasada trzech jedności - jedność czasu, jedność miejsca i jedność akcji. Wszystko się fajnie przeplatało : stajnia, konie na ekranie, filmy , Bieszczady. A do tego 'luksusy" - super wygodne fotele rozstawione tak że można wygodnie "zmęczone wędrówką" nogi wyciągnąć. A i herbatka się znalazła. A w repertuarze poza "kinem bieszczadzkim" - fajne ambitne filmy - np "Biały cień" o losie albinosów w Afryce czy argentyńska czarna komedia "Dzikie historie".
Zakładki