Tekst który dziś znalazłem w necie w całości wklejam do wątku pasującego jak ulał.
UWAGA! Osoby, które mają lęki lub mogą mieć później strach przed odwiedzeniem miejsc w Bieszczadach wymienionych w tekście, uprasza się by tego nie czytali, bo ZŁO czai się na tych lękliwych (chociaż nie tylko!) na jawie i we śnie, więc... nigdy nie wiadomo co może spotkać gdy odwiedzicie TE miejsca (mogą np. być "źle zabezpieczone!".
Tekst wklejam bez cięć, chociaż trochę jest też o miejscach nie związanych z Bieszczadami, ale jest też sporo konkretnych odwołań. Link do tekstu wraz z zamieszczonymi (brrrr!) zdjęciami jest tutaj http://geoexplorer.blog.pl/category/historia/ Poniżej jest więc tekst lait (bo bez zdjęć!).
" Pochówki wampiryczne w Polsce przez GeoExplorer, 25.lipca 2014, w HistoriaPochówek wampiryczny z Gliwic (źródło zdjęcia internet)Pierwszym udokumentowanym pochówkiem wampirycznym na terenie Polski jest ten ze wsi Lalin (podkarpackie) z 1529 roku, nie mniej jednak najstarsze tego typu pochówki w Polsce datowane są na epokę żelaza (kultura wielbardzka, przeworska) ale dość często praktykowane były przez Słowian, a jedyny znaleziony szkielet z kołkiem osikowym wbitym w klatkę piersiową w okolicy serca był w Brześciu Kujawskim. Czym „są” wampiry? Krótko mówiąc istotami, które powstają ze zmarłych, wychodzą z grobu, polują na żywych i żywią się ich krwią, prawie nieśmiertelne, o wydłużonych kłach, z wieloma zdolnościami paranormalnymi jak regeneracja, ogromna prędkość czy nadludzka siła fizyczna, co nie wątpliwie wzbudzało lęk. W kulturze Słowian wampir mógł zrodzić się z niespalonych zwłok – obowiązku niedopełnionego przez rodzinę, czego konsekwencją miało być jej dręczenie (np.stosunki mężczyzn-wampirów z własnymi żonami). Słowiański wampir znajdował swój odpowiednik w innych kulturach, m.in. zachodniej średniowiecznej, jak przypuszcza się za sprawą opowieści słowiańskich mamek przekazywanych dziatwie. Sugeruje to również znajomość wielu sposobów ich unieszkodliwiania. Wampirem mógł stać się zmarły, którego za życia przeklęto, zmarł śmiercią gwałtowną, dokonano profanacji jego zwłok, a także samobójcy, topielcy i wiedźmy. Wampirami mogli być też odmieńcy, których ciało było zniekształcone przez chorobę, wrodzoną wadę genetyczną, reumatycy, z chorobliwą bladością, zajęczą wargą, owłosionymi od wewnątrz dłońmi, dotknięci hirsutyzmem, osoby leworęczne, z krzaczastymi bądź zrośniętymi brwiami, z wystającymi zębami lub podwójnym kompletem zębów, bądź chorzy na porfirię – ciężką chorobę krwi. Jednymi z charakterystycznych objawów towarzyszących chorym na porfirię jest to, że w wyniku kontaktu ze światłem słonecznym zaczynają tracić naskórek i zanikają dziąsła czego konsekwencją jest odsłonięcie zębów wyglądających jak kły, a na dodatek zabarwionych na czerwono! Chorzy na porfirię mają łaknienie na krew dlatego w leczeniu podaje się im do jedzenia produkty krwiopochodne.
Wierzono, że wampiry mogą wcielać się i występować w postaciach zwierząt m.in. nietoperzy i wilków. Odstraszać miał je czosnek, cebula, srebro, światło słoneczne oraz symbole religijne jak krzyże czy woda święcona. Unicestwić mogło je jedynie przebicie serca drewnianym kołkiem, najlepiej osikowym, gdyż według wierzeń Słowian osika miała moc odpędzania złych duchów. Za skuteczną metodę uważano też obcięcie wampirowi głowy i ułożenie jej między jego nogami by wampir nie mógł jej znaleźć. Nieboszczykowi dla pewności wpychano też w usta główkę czosnku, kawałek żelaza, cegłę, klatkę piersiową przygniatano ciężkimi głazami, kaleczono pięty, podcinano ścięgna, wkładano też do trumny dziką różę, głóg, tarninę. Zapobiegawczo wkładano nieboszczykowi do trumny kawał żelaza. Odkopywano też grób i układano zwłoki twarzą do dołu czasami dodatkowo krepując ręce, zamawiano mszę w intencji zmarłego, wlewano do grobu wodę święconą, obwijano szyję młodym pędem głogu, a w serce lub czaszkę wbijano gwóźdź z brony lub żelazne ćwieki. Te i inne zabiegi wykonywano często w obecności duchownego. Zdarzało się, że dokonywano spalenia zwłok. Jeżeli osoba uznawana za wampira umarła, stosowano później pochówek antywampiryczny.
Przytoczyć tutaj można treść opowieści pewnej kobiety, która była świadkiem przeprowadzonego w jej miejscowości pochówku wampirycznego. Kobieta ta, mając w 1914 roku 6 lat, przyglądała się rozkopywaniu grobu upiora w Starych Mierzwicach w gminie Sarnaki, w województwie mazowieckim. Według jej relacji grób należał do starego kawalera i domokrążcy po którego nagłej śmierci zaczęły się dziać dziwne rzeczy – na ciele denata pojawiły się ciemne obwódki dookoła oczu, jego paznokcie sczerniały, po pogrzebie psy uciekły na pola, zaś miejscowi na posypanym popiołem podwórzu dostrzegli „ślady kurzych stóp o niezwykłej wielkości”. Wkrótce zainterweniował duchowny. Tego jeszcze dnia ksiądz, wraz ze wszystkimi mieszkańcami wsi, udał się na cmentarz i kazał rozkopać grób domniemanego upiora. Po oderwaniu desek wieka trumny ukazały się plecy nieboszczyka. Jak opowiadała kobieta, ciało miał wiotkie, leżał na brzuchu i „zjadał się”, gdyż palce poobgryzane miał ze skóry. Podczas gdy ksiądz modlił się za potępieńca – rydlem odcięto głowę nieboszczykowi i włożono pomiędzy nogi. Grób zasypano, a o całej sprawie ludzie bali się nawet nawzajem sobie opowiadać.
Najbardziej znanymi w Polsce miejscami pochówków wampirycznych są te z Jawornika, Krakowa, Gliwic i Kamienia Pomorskiego.Pochówek wampiryczny z Krakowa (źródło zdjęcia internet)Pierwszym znanym miejscem takich pochówków jest obecnie mała osada leśna Jawornik w Bieszczadach, lokowana na prawie wołoskim z 1546 roku, szybko rozwijająca się, która następnie bardzo ucierpiała podczas najazdu Rakoczego w 1657 roku i została prawie całkowicie wyludniona. Kolejny jej rozwój przypadł na okres międzywojenny. Po II wojnie światowej cała jej ludność w ramach akcji „Wisła” została wysiedlona, a miejscowość przestała istnieć. O jej przeszłości świadczą dziś już nieliczne ślady, które jeszcze można odnaleźć w terenie – nikłe ruiny domostw, zapuszczone sady, cerkwisko, krzyże, zasypane studnie. Jawornik zapisał się w dziejach demonologii karpackiej jako wieś słynąca z pochówków wampirycznych, w związku z zachowanymi wieloma materiałami źródłowymi, gdyż tego typu pochówki w tym regionie nie należały do rzadkości. W Karpatach „specjalistami” od pogramiania wampirów byli tzw. bacze. Zachowały się nawet opisy takich praktyk: „Bacza posługując się swoimi magicznymi sposobami, wyszukiwał na cmentarzu grób, z którego „wychodził” nieboszczyk, następnie odkopywał trumnę, wydobywał zwłoki, odwracał je plecami do góry i przybijał do ziemi osikowymi kołkami lub żelaznymi zębami od bron. Należało jeszcze odciąć nieboszczykowi głowę, włożyć ją między nogi, przykryć kolczastymi gałęziami i po zasypaniu ziemią przywalić grób kamieniami”. Karpackie wampiry straszyły, podduszały śpiących, odbywały stosunki ze swoimi małżonkami (z takiego związku miało zrodzić się dziecko w Bóbrce koło Krosna), powodowały choroby i zarazy (cholerę), obłęd. Odnotowano też przypadek dziewczyny-wampirzycy, która miała wymordować wszystkie dzieci ze wsi Bystre. Wiara w wampiry na terenie Karpat wynikała z kultywowania jeszcze na pocz. XX w. przez Łemków, Bojków i Hucułów obyczajów prasłowiańskich związanych z praktykowaniem różnych zabiegów przed pochówkiem zmarłego podejrzewanego o wampiryzm – odymianie czeremchą, wsypywanie do trumny nasion dzikiej róży, prosa, lnu, maku by w przypadku gdyby ten chciał wrócić do świata żywych to miało go zmusić do wyzbierania ziaren, a tym samym czynność ta miała go znużyć i spowodować jego „zaśnięcie” na wieki.
Piotr Kotowicz „Wampir z ulicy Zamkowej w Sanoku”: „(…) chodzącym po śmierci upiorem mógł stać się człowiek, u którego nie wystąpiło pośmiertne skostnienie. Mogło się tak zdarzyć, jeżeli pod ławą, na której leżał nieboszczyk, przeszedł pies lub kot. Można było go też poznać po tym, że oprócz tężca pośmiertnego był czerwony na twarzy, stąd też powiedzenie „czerwony jak upiór”. Po odkopaniu, podejrzanego o „chodzenie” sprawdzano, czy ma pod pachą „pierze”. Jego obecność zdecydowanie potwierdzała domniemania mieszkańców danej wioski. Uważano także, iż upiorem staje się dziecko poczęte podczas stosunku odbytego podczas menstruacji. Istniały też wewnętrzne „objawy” wampiryzmu. Wedle wierzeń zanotowanych w dorzeczu Osławy i pod Sanokiem, upiór za życia miał dwa serca lub dwie dusze (jedno sprawiedliwe – człowiecze, a drugie niesprawiedliwe – diabelskie), z których po śmierci jedno ginie, a drugie żyje i jest przyczyną jego pośmiertnej działalności. Szczególnie predysponowane do roli upiorów były osoby mające cechy zbliżone do czarownic, znające właściwości ziół, umiejący czarować, a także ci, którzy uczestniczyli w sabatach na Łysej Górze”.
Hubert Ossadnik „Zwyczaje pogrzebowe doliny Osławy, Osławicy i Kalniczki”: „Mimo strachu przed upiorem, ludzie szukali sposobu, żeby się przed nim zabezpieczyć. Pierwszą czynnością, wykonywaną już w trakcie pogrzebu było wynoszenie „upiora” pod odwróconym progiem lub przez odwrócone drzwi. Po drodze na cmentarz i z powrotem sypano mak, który jak wiadomo ma właściwości usypiające i co najważniejsze jest go dużo i zanim duch go pozbiera nastaje świt i złe moce tracą swoją siłę(…) Drastycznym, ale bardzo rozpowszechnionym sposobem chroniącym przed chodzeniem było obcinanie zwłokom głowy i wkładanie jej między nogi, wbijanie gwoździ i innych rzeczy (igła ”grajcówka”, bronnk z brony żelaznej lub drewnianej, ćwieki żelazne, drewniane kołki) w głowę lub serce, wybijanie zębów. Obcinanie głowy było tak powszechne, że w Jaworniku nie było na cmentarzu nieboszczyka, który nie miał wbitego w głowę ćwieka, lub uciętej i położonej do nóg głowy.W przypadku dwóch serc u upiora, jedno należało przebić. Był wypadek, że nieboszczyk chodził po śmierci do żony, pojawiał się jakimś ruchem. Znachor poradził tej kobiecie, aby ubrał na siebie tyle spódnic ile miała, tyle, że na lewą stronę. Kiedy zmarły przyszedł, to powiedział, że jeszcze nie widział, żeby ktoś tyle spódnic na lewą stronę ubrał. Rezolutna żona powiedziała, że nie widziała, żeby zmarły do żywego chodził. Wtedy „zrobił się wiatr”, trzasnął drzwiami i duch znikł. Mimo tego nieboszczyk dalej szkodził, głównie nie chowało się bydło. Znachor poszedł na cmentarz, odkopał trumnę, nieboszczyk leżał na boku i był czerwony na twarzy, miał dwa serca, z których tylko jedno przebito żelaznym kołkiem (Kulaszne). Podobny zabieg odbył się w obecności księdza. Nieboszczyk „chodził”, w żarnach „mlił”, „doblę” z ziarnem na boisku mieszał i inne drobne przykrości robił. Poważne problemy naprawdę zaczęły się, gdy domownicy zaczęli o tym mówić. Ludzie z księdzem poszli na cmentarz, wydobyli zwłoki. Nieboszczyk śmiał się, wtedy zabili mu ząb z brony w serce. Okazało się, że miał dwa serca.„
Kraków 2008. Podczas prac archeologicznych prowadzonych pod płytą Rynku Głównego zespół naukowców natrafił na sześć XI-wiecznych pochówków wampirycznych – szczątki kobiet. Trzy z nich były ułożone w pozycji płodowej, dwa miały obcięte i przemieszczone głowy, a w kolejnych odcięta głowę położono na wieku trumny oraz położono obok korpusu. Jeden ze szkieletów ułożony był na brzuchu i miał skrępowane ręce. Jak uważa archeolog dr Cezary Buśko „prawdopodobnie osoby te cierpiały na reumatyzm, chorobliwą bladość, sapały lub miały wystające zęby. W średniowieczu trudno to było wytłumaczyć, więc uznano je za odmieńców, mogących stanowić zagrożenie. Niektórzy posądzali je o kontakty z siłami nieczystymi. Dlatego po śmierci starano się uniemożliwić im wydostanie się z grobu. Krępowano im ręce, zwłoki umieszczano na boku lub twarzą zwróconą do ziemi. Zdarzało się też, że ucinano im głowy i wkładano między nogi lub z boku ciała, aby wampir nie mógł jej znaleźć. Szkielety ludzi znalezionych w tych nietypowych pochówkach, to chrześcijanie i z wampirami raczej nie miały nic wspólnego. To współmieszkańcy uznali ich za odmieńców, a pochowanie w kościele będzie znakomitą formą zadośćuczynienia dla tych nieszczęśników”. Kolejne pochówki wampiryczne odkryto na XI-wiecznym cmentarzysku przy Rondzie Grunwaldzkim i na sporym cmentarzysku odkrytym podczas prowadzenia prac archeologicznych na Placu Szczepańskim.Pochówek wampiryczny w Kamieniu PomorskimGliwice 2011-2013. Podczas budowy Drogowej Trasy Średnicowej odnaleziono pochówki wampiryczne z czterema szkieletami pozbawionymi głów, a te umieszczono w nogach. Kolejne prace przeprowadzone przez archeologów przy ul. Dworcowej skutkują odkryciem cmentarzyska z XV-XVI w. z ponad 50-cioma pochówkami. 11 odkopanych pochówków określono jako „atypowe”, „nietypowe” bądź „antywampiryczne”. Poszczególne kości szkieletów zostały złożone w układzie anatomicznym za wyjątkiem czaszki, która znajdowała się między kośćmi nóg. Przeprowadzone badania wyjaśniają, że nie jak w wersji pierwotnej zakładano iż są to pochówki wampiryczne ale mogą one należeć do skazańców z przełomu średniowiecza i renesansu, wywodzących się z mniejszości religijnej, etnicznej, czy społecznej, mogło to też być miejsce pochówku kryminalistów, samobójców, banitów. Badania na szczątkami trwają. Jest jednak coś w tym odkryciu intrygującego – wampiry w Gliwicach miały „kocie” twarze. Deformacja ta, będąca zapewne wynikiem jakiejś wady genetycznej, mogła doprowadzić do tego, że ówczesna społeczność, widząca „innych” zaczęła przypisywać im nadprzyrodzone cechy i demonizować. Prawdopodobnie obwiniano ich o wywoływanie chorób u bydła, słabe zbiory, śmierć noworodków i inne lokalne tragedie jak w wielu innych tego typu przypadkach. Nie mniej jednak trudno jest znaleźć potwierdzenie dla takiej teorii, można jedynie odwoływać się do podobnych udokumentowanych wydarzeń.
Kamień Pomorski 2014. Na terenie dawnego targowiska podczas prowadzenia prac archeologicznych odnaleziono pochówek wampiryczny mężczyzny za czym przemawiają dwa fakty – włożenia siłą w usta fragmentu cegły tak, że wybito nim prawie wszystkie górne zęby oraz przewiercono mu również udo by nie mógł wstać z grobu. Pochówek datowany jest na XVI-XVII w. i zlokalizowany został na cmentarzu obok kościoła. Cmentarz ten istniał od XIII do XVIII w. z przerwami. Wampira złożono najprawdopodobniej gdy cmentarz nie istniał, gdzieś z jego boku.
Podane przykłady są tylko małym wycinkiem z wielu odnalezionych pochówków wampirycznych praktykowanych na terenie Polski, w trakcie trwania „epidemii wampirycznej”, od czasów prasłowiańskich do lat 30-tych XX w. Z ciekawszych można wymienić te odkryte w Bykach koło Piotrkowa Trybunalskiego (w 1870 roku znaleziono czaszkę przebitą długim gwoździem oraz trzy szkielety przebite kołkami), Radomsku, Sandomierzu, Starym Brześciu, Starym Zamku, Wieluniu, Niemczy, Adolfinie, Kałdusie, Cedyni, Radomiu. Pochówki wampiryczne to uchwytne archeologicznie groby, w których stwierdzono dokonywane na zwłokach lub na pochówku zabiegi, mające ochronić żywych przed szkodliwą działalnością zmarłych. Na koniec warto też zaznaczyć, że najstarszy pochówek wampiryczny odkryty w Europie liczy sobie około 4000 lat."