ja akurat mieszkam na wsi (daleko od Bieszczad). Do miasta niby niedaleko (5 kilometrów), ale pracy w nim nie ma, więc pracuję 50 kilometrów od domu. Codzienne dojazdy to nie jest problem ale większą część dnia spędzam poza domem. Z wyśnionym domkiem w Bieszczadach byłoby pewnie tak samo - mieszkałby człowiek tylko na weekendzie, bo w tygodniu trzeba by było pracować w jakimś mieście i dojeżdżać. Gdybym miała dzieci to już by było spore przedsięwzięcie logistyczne... Tak więc bieszczadzką ziemię obiecaną na razie odpuszczę. No chyba że uda się przeprowadzić na emeryturze
Zakładki