Poroże
Pewien zmartwiony człowiek zawiedziony
Chciał uciec do lasy, jak najdalej od żony
Tam w ciszy drzew, ukrył się nie bogi
Miał nadzieję znaleźć przyprawione rogi?

Chodził więc po lesie szeleścił , zawodził
Aż w końcu niedźwiedzia ze snu obudził
Stanął więc jak wryty, zapomniał o rogach
I zaczął uciekać co sił w swoich nogach!

Niedźwiedź nieco zaspany, a zatem leniwy
Zignorował biedaka nie lubi on płochliwych
A nieborak przystanął, bo wielce się zmachał
Ni kroku uczynić, w portkach kupa” stracha”

Coś z tym musiał zrobić, niedźwiedź coraz bliżej
W przeciwieństwie do strachu bo ten coraz niżej
Zatupał o glebę aż echo poniosło przez drogi
Zrozumiał nieborak że to on ma właśnie ROGI!