"Norwegii i w mniej uczęszczanych parkach spotkamy natomiast samoobsługowe chatki. Klucze do nich (tzw. uniwersalny klucz DNT) otrzymamy w najbliższym biurze Norweskiego Towarzystwa Turystycznego."
Cytat z :Norwegofil.pl
"Norwegii i w mniej uczęszczanych parkach spotkamy natomiast samoobsługowe chatki. Klucze do nich (tzw. uniwersalny klucz DNT) otrzymamy w najbliższym biurze Norweskiego Towarzystwa Turystycznego."
Cytat z :Norwegofil.pl
Ja mam Partyzancie gotowy projekt takiej budki:D Na papierze i w komputerze z rozrysowanymi szczegółami, przedmiarami prac i materiałów. Też produkt dawnych, bezsennych, rozmarzonych nocy...:)
Co do reszty pomysłów: Piskal wezwał do przedkładania propozycji, jakiż to by miał być ten domek. Wskazuję, że taki ogólnie zarysowany pomysł można znaleźć w sielnce WGB o bukowym domu. Jest tam wiele cennych wskazówek: świetlistość pomieszczeń (duże okna z wystawą ku słońcu), bukowość (pomysł nie najlepszy, by konstruować z buka ściany, a więc traktujemy go jako potrzebną przenośnię), pachnącość (to zapewni lekkie rozszczelnienie kominka czy też pieca, by smrodek z palonego buka przedostawał się do wnętrza), ma być granie wiatru - czyli domek nie może być szczelnie osłonięty przed tym zjawiskiem atmosferycznym (taka ważna uwaga, co do położenia, bowiem wynika z niej, że ma być na wygwizdowiu z widokiem z góry ale i do góry, bo mają być góry nade mną jak niebo), na ścianie ma być zegar nie elektroniczny, a raczej mechaniczny, żeby 'gwarzył' i żeby mu się dobrze chodziło, a wiadomo, że elektryczne to tylko tykają, a nie chodzą. Ma też być wyraźna chłonność akustyczna ścian, które będą więziły dźwięki z instrumentów - co by to dokładnie miało być, to nie wiadomo, ale jeśli jest dużo muzy w pomieszczeniu, to siłą rzeczy ściany nasiąkają grą i tego jestem pewien. Czyli: w domq mają być instrumenty do grania. Oświetlenie ma być nieelektryczne - mają skiwerczeć świece (a nawet mrugać zalotnie, co już samo w sobie jest magiczne), a nie bździć jakieś energoochydne Philipsy. Do kibla można by chadzać z kagankiem, choć wprost w pieśni nie ma o tym mowy.
Chałupa ma być w miarę przestronna, bo gdy wpadną na kilka chwil, to trudno, by się tłoczyli na stojąco jak w kurniku. Jednak metraż każdy dobierze sam. Pamiętajmy jednak, że zbyt duże pomieszczenia powodują zanik gędźby w kątach.
Tyle co w pieśni znalazłem, to przedrukowałem, a inne pomysły później:)
Pozdrawiam,
M.
PS: Co do współnych przedsięwzięć i obaw przed ich podejmowaniem - w Kletnie, które gdzie jest tam jest, ale też w górach, pewna grupa zapaleńców górskich zakupiła domek i go przysposobiła. I od lat jakoś zgodnie dzielą się kosztami, obowiązkami itd. Dodam, ze przyjęta formuła wykorzystania tej budki pozwala na spraszanie do niej gości, dzięki czemu śmiech ściany w niej rozjaśnia na okrągło, a o niesnaskach jakoś nie słyszałem....
Ostatnio edytowane przez Derty ; 18-03-2015 o 12:18 Powód: postępująca skleroza
Rano robimy nic. Lubimy to robić (Z Bertranda, 2011)
właśnie, wziąłby człowiek amunicję
eksportową śliwowicję
drzwi opatrzyłby w inskrypcję:
"przedsięwzięto ekspedycję" (MamciaDwaChmiele,2012)
A tak jeszcze gwoli uzupełnień i wyjaśnień w sprawie organizacji wspólnego domq - właśnie rozpocząłem studia nad zeszytami z Chatki Wielkanocnej pod Śnieżnymi Kotłami. Wiele tam utyskiwań na różne sprawy, ale jednak góruje w zeszytach radość. Radość z najprostszych rzeczy, które się udały wpisującym.Tak więc jednemu udało się dojść do Chatki z dołu, drugiemu wrócić do niej po zakończeniu braterskiej wizyty w Chatce AKT na Bażynowych Skałach, trzeciemu - znaleźć opał, zapałki i jadło w postaci makaronu popróbowanego przez myszy. Jest tych radości tak wiele, że nie sposób o wszystkich napisać. Wiele też stoi w tych pamiętnikach o codziennym życiu mieszkańców, którzy musieli zorganizować prowiant, ciepełko, nowe drzwi po starym huraganie, a nawet papę na dach. I nawet nie byli współwłaścicielami tego obiektu. Zwyczajnie chcieli...Czyli jeśli ktoś przemyśli wszelkie aspekty uczestnictwa w takim przedsięwzięciu, może startować. W KArkonoszach takich czynnych chatek jest kilka i wszystkie dobrze działają. Zawsze goszczą w nich zupełnie zakręceni ludzie. Młodzi, starzy, do wyboru, do koloru...i zawsze ktoś nasącza ściany grą...
Pzdr
Derty
Rano robimy nic. Lubimy to robić (Z Bertranda, 2011)
właśnie, wziąłby człowiek amunicję
eksportową śliwowicję
drzwi opatrzyłby w inskrypcję:
"przedsięwzięto ekspedycję" (MamciaDwaChmiele,2012)
"ma być granie wiatru - czyli domek nie może być szczelnie osłonięty przed tym zjawiskiem atmosferycznym"
-O matko :) Długo byśmy w nim nie pomieszkali, zwłaszcza zimniejszą porą. A zimą masakra. I ile drewna by poszło by go nagrzać. Mi się ten sposób niespecjalnie podoba, może dlatego że kiedyś zimę spędziłam w takiej nieszczelnej chacie (8 stopni rano nie było czymś wyjątkowym, wejście do łazienki pod prysznic traumatyczne, zwłaszcza gdy woda nie nagrzewała się dobrze ze względu na różne awarie czyli z lodowatej zamieniała się w mniej zimną :) ), gdzie przerwa w paleniu przez noc mocno ją wychładzała. Ale za to miałam romantyczne granie wiatru :) Ale jeżeli to ma być domek zimny do którego mamy wpaść i wypaść na drugi dzień to spoko. Jednak milej wspominam chatki w których jest ciepło zimą (np. Łupków).
Ostatnio edytowane przez Jimi ; 18-03-2015 o 17:32
"Wędrujemy zarośniętą dzikim zielskiem drogą..." W.P.
Teraz to piszę sobie a muzom i są to prawie senne marzenia.
Tamta chatka którą pokazywałem na fotografiach to tylko przykład funkcjonalnej budowli, która gwarantuje raczej bieszczadzkość a nie komfort. Mogłaby być tak trochę pół na pół, podszyta wiatrem z jednej strony i ciepła i wygodna z drugiej.
Gdyby tak jakoś dogadać się z gospodynią Cichej Wody, nie mam pojęcia czy to możliwe, czy byłaby taka wola właścicielki i aprobata ze strony forumowiczów. Żubracze jest fajne, może odległe od BPN, ma jednak wiele zalet. Może udałoby się wziąść w dzierżawę jakis obiekt albo podkupić, czy jak?
To miejsce jest dobrym punktem na:- Wysoki Dział(Wołosań)
-Hyrlatą, Roztoki i Okrąglik,
-na Balnicę,
-łatwy dojazd od Komańczy i Cisnej,
Klimat to już zależy od nas i myślę, że dzierżawa- bo zawsze jest droga odwrotu(sieję defetyzm na samym początku?)Jakiś kontakt gdzieś mam.
Mam doświadczenia z pracy w dwóch stowarzyszeniach, które takie chatki posiadają / posiadały. Chodzi o dawne chatki studenckie, a wcześniej wykupione stare chałupy góralskie - konkretnie w Lachowicach i w Danielce.
Teraz nie mam czasu, ale wieczorem coś nasmaruję. Doświadczenia niestety nie są specjalnie budujące, bo niestety albo komercja, albo nic. No i wymaga mocnego zaangażowania kilkunastu osób.
Różnie jest to interpretowane-często wbrew logice, jako opał zdarzało mi się zastać dwumetrowe prawie kłody średnicy kółka od taczek
( życzę powodzenia w paleniu czymś takim-chyba że ktoś akurat ma w plecaku piłę spalinową....)
A co do prowiantu- najczęściej to dokarmianie myszy :P
Koncepcja chaty słuszna, aczkolwiek raczej niewykonalna, lepiej jak śpiewa Budka Suflera- ratujmy co się da,
Zamiećmy, wynieśmy śmieci a i paczka gwoździ też się przyda :P
Ostatnio edytowane przez mKSU ; 19-03-2015 o 08:06
A może tu coś pogadać: http://www.maniow11.kk-net.pl/
Jankes mieszka tam obecnie (chyba) sam. Hoduje kozy i robi sery.
Zajebista klimatyczna miejscówka i Równy Gość.
Jest prąd, woda. Bywam tam od 10-ciu lat.
Doinwestować i raj dla swoich.
Zdaje się, że otarłem się o człowieka. Zdecydowanie jestem na tak.
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki