To i ja czasem wtrące do relacji swoje trzy grosze w postaci zdjęć,oto nasze poranne widoki
DSCN1656.jpgDSCN1651.jpgDSCN1654.jpgDSCN1655.jpg
To i ja czasem wtrące do relacji swoje trzy grosze w postaci zdjęć,oto nasze poranne widoki
DSCN1656.jpgDSCN1651.jpgDSCN1654.jpgDSCN1655.jpg
„Life is brutal and full off zasadzkas”.
Też wrzucę swoje poranne widoki na ruiny schroniska. Warto zwrócić uwagę na drzewa rosnące na murach.
IMG_2555.jpg IMG_2556.jpg IMG_2557.jpg
Zwinęłyśmy namioty i udałyśmy się do sklepu w Kwasach, po czym wróciłyśmy w to samo miejsce i dalej już szlakiem na Czarnohorę. Opłata za wstęp do Karpackiego Rezerwatu Biosfery to 20 hrywien od osoby. Po drodze mogłyśmy oglądać wyłaniające się pasmo Świdowca.
IMG_2559 -swidowiec.jpg
Doszłyśmy do pierwszego kierunkowskazu. O ile dobrze pamiętam, czas przejścia stąd do Pietrosa wskazywał ponad 5 godzin, co mnie niemało zszokowało :) Pod Menczułem Kwasiwskim, gdzie znajduje się źródełko z rurką, po niecałej godzinie drogi, w końcu pojawiły się na horyzoncie jakieś konkretne góry Czarnohory.
IMG_2564.jpg IMG_2567.jpg
Po prawej widoczny szczyt Nedeja i dalej nienazwane szczyty, wszystko to wznoszące się już na wysokości powyżej 1700 m npm. Początkowo, nie patrząc na mapę, myślałyśmy, że szlak wiedzie szczytem, którego nazwę później wyczytałyśmy na mapie. Trochę się przeraziłam, że to jeszcze tak daleko. Po wyciągnięciu mapy i dokładnie zbadanej lokalizacji dowiedziałyśmy się, że nasza trasa trawersuje zbocza Nedeji płajem znajdującym się mniej więcej pośrodku zbocza góry. Następnie szlak biegł na przełęcz widoczną zaraz obok po lewej. Droga ku przełęczy była dość zawiła, gdyż wymagała dużego odbicia na lewo (centralna część pierwszego zdjęcia powyżej) czyli łącznie "nadrobienia" 2 km zamiast 300 metrów w linii prostej. W międzyczasie po drodze mijałyśmy całe stada krów.
IMG_2568.jpg IMG_2575.jpg IMG_2576.jpg
Na drugim zdjęciu powyżej, z lewej strony widoczne wciąż pasmo Świdowca.
"Wędrujemy zarośniętą dzikim zielskiem drogą..." W.P.
Na przełęczy pod Nedeją, skąd rozpościerał się widok na Wielki Kocioł (słusznie mający swą nazwę!) zrobiłyśmy sobie przerwę drugośniadaniową. Mimo słonecznej pogody na szczytach panował wiatr, więc zazwyczaj podczas całego wyjazdu na postojach ubierałam kurtkę. Dalej udałyśmy się bardzo sympatyczną ścieżką i od tej pory podążałyśmy już głównym grzbietem Czarnohory. Byłyśmy na wysokości 1700, po chwili 1800. Tu minęłyśmy wycieczkę, która składała się w dużej mierze z dzieci. Szło się sprawnie, bardzo sympatycznie. Nagle znalazłyśmy się na szczycie Pietros, osiągającym wysokość 2020 m npm. Poniższe zdjęcie przedstawia łagodne podejście na szczyt Pietrosa którym szłyśmy:
IMG_2577 -pietros.jpg
Mimo, iż dzień w dolinach był upalny, to na szczycie Pietrosa strasznie wiało i było nam bardzo zimno. Usiadłyśmy pod pierwszym konkretnym Czarnohorskim szczytem i przeszło pół godziny napawałyśmy się widokami, szyfrując otaczające nas panoramy. Widząc stąd całe pasmo Czarnohory -od Howerli po Popa Iwana zastanawiałyśmy się dokąd dziś dojdziemy i gdzie będzie nasze miejsce biwakowe. Nie ukrywam wcale, że gdy zobaczyłam najwyższy -pieruńsko stromy szczyt Czarnohory z moich ust posypał się cały łańcuszek słów, których tutaj przytaczać nie będę. By dostać się z Pietrosa na Howerlę trzeba było zejść z wysokości 2020 metrów do przełęczy 1544 a później wejść na wysokość 2061 -innymi słowy -to tak jakby z Pietrosa zejść w doliny i od nowa wchodzić przeszło 500 metrów na grzbiet. Zresztą co tu dużo pisać -kto był na Pietrosie ten dobrze wie o czym mówię (tu szyderczy śmiech). Tak jak wspomniałam -na szczycie tak wiało i było zimno, że najpierw ubrałam standardowo kurtkę. Po chwili siedzenia robiło się coraz zimniej więc ubrałam polar. Gdy Iza się odwróciła i mnie zobaczyła wpadła w wielki śmiech i szybko sięgnęła po aparat. "Pierwszy raz widzę, żeby ktoś zakładał polar na kurtkę" -powiedziała :D Po dłuższym siedzeniu nie było jej już do śmiechu, gdyż z zimna straciła chwilowo czucie w palcu. Będziemy pamiętać, by następnym razem nawet w najbardziej upalne dni lipca brać rękawiczki. Poniżej zdjęcia z Pietrosa
DSCN1727.jpg IMG_2585 -pietros.jpg IMG_2582.jpg
Widok z Pietrosa na Howerle a w dali całe pasmo Czarnohory zakończone po prawej Popem Iwanem Czarnohorskim
IMG_2580 -z pietrosa na howerle.jpg IMG_2593 -howerla, z tyłu pop iwan.jpg
"Wędrujemy zarośniętą dzikim zielskiem drogą..." W.P.
Generalnie tempo jakim się poruszałyśmy było dość sprawne ale przystanki, jakie robiłyśmy były raczej długie :) Ja będąc na etapie pozbywania się niechlubnego nałogu, poczułam nagle power w górach. I nie ukrywam, że to jest jedyny powód dla mnie, dla którego warto rzucić papierosy. Po prostu człowiek niepalący się w ogóle nie męczy jeśli chodzi o kondycję i wydolność płuc a jedyny powód zmęczenia czuje się w nogach lub plecach, czyli tak, jak być powinno. Odnalazłam w sobie zupełnie inny sposób poruszania się po górach. Idąc pod górę wolę iść szybko a powolne podchodzenie mnie najzwyczajniej męczy -czyli zupełnie przeciwnie jak było dotychczas. Dlatego idąc po górach dużą frajdę sprawia mi szybki marsz. Może dla wielu osób to oczywiste ale ja po 10 latach chodzenia po górach dopiero to odkrywam, gdyż wcześniej zawsze towarzyszył mi dymek. Mam nadzieję, że uda mi się wytrwać w postanowieniu, choć nie jest wcale łatwo. Iza ma podobne tempo, więc uważam, że nasz duet jest górsko idealny. Jedyne to, co stwarza mi trudności w górach jest... schodzenie. Wracając więc do opisu, przed nami masakryczne, pełne skał, gorganów zejście z Pietrosa. Zdecydowanie ta góra, to zeń zejście okraszone było przez nas największą ilością epitetów podczas całej trasy. Kto schodził z Pietrosa, ten wie o czym mówię. Schodząc, wielokrotnie powtarzałam, że zupełnie nie rozumiem ludzi którzy wchodzą na niego z tej strony :D Wchodząc na szczyt od zachodu, zupełnie nie wiem kiedy się na nim znalazłam -bajka. Jednak od strony wschodniej góra była bardzo stroma. No ale w końcu nikt z nas nie był tu dla przyjemności !! Od dołu, od przełęczy Kararadza, nawet nie było widać szczytu a zrobione zdjęcie w śmieszny sposób oddaje tę górkę ale mimo wszystko je zamieszczę:
IMG_2609.jpg
Idąc dalej weszłyśmy w niewielki las. Droga była tutaj tak bardzo rozjeżdżona. Koleiny duże i pełne błota. Próbując je zgrabnie pokonać, noga ma soczyście w nie wpadła chlapiąc mnie niemiłosiernie. Minęłyśmy schronisko, przy którym panowała dość huczna impreza. Tuż obok był punkt kontrolny, w którym musiałyśmy pokazać zakupiony rano bilet. Była już godzina ok. 20, słońce zachodziło za Pietrosem.
IMG_2616 -widok na pietrosa.jpgIMG_2622.jpg
Udałyśmy się pod Howerlę, gdzie jest wyznaczone miejsce biwakowe, dostęp do wody ze źródła i tutaj postanowiłyśmy przenocować. Na "polu namiotowym" było też dwóch chłopaków śpiących kawałek dalej. Zaczęłam zastanawiać się w którą stronę najlepiej rozłożyć namiot. "Widok! Najważniejszy jest widok!" -krzyknęłam, po czym rozłożyłam obok Izy namiot w nie do końca wygodnym miejscu ale co najważniejsze - z widokiem na Marmarosze! Tylko tyle mi do szczęścia brakowało a reszta -pal licho!
IMG_2620.jpg IMG_2629.jpg IMG_2635.jpg IMG_2633.jpg IMG_2640.jpg
Ostatnio edytowane przez Jimi ; 02-08-2015 o 21:29
"Wędrujemy zarośniętą dzikim zielskiem drogą..." W.P.
I jeszcze tylko widok na Howerlę i okolicę z miejsca biwakowego:
IMG_2628.jpg IMG_2639 -howerla z namiotu.jpg IMG_2627.jpg IMG_2642.jpg
"Wędrujemy zarośniętą dzikim zielskiem drogą..." W.P.
Jimi zazdroszczę Wam Czarnohory, ale tak pozytywnie i cieszę się z Wami.Pozwolę sobie na wtrącenie, tak dla zobrazowania, widoku na "schronisko" i Kwasy z Płaja świdowieckiego.DSC_2337.jpgDSC_2335.jpgDSC_2327.jpgDSC_2321.jpg
"dosyć często rozważam co jest warte me życie?...tam na dole zostało wszystko to co cię męczy ,patrząc z góry w około - świat wydaje się lepszy.."
Pozdrawiam Janusz
Tja, i zrozum tu kobietę! Po mojemu to muszą być ludzie, którym schodzenie po stromym i osypującym się stoku stwarza trudności, a jak jeszcze do tego idą z przeciwnego kierunku, to już bym się całkiem o nich nie niepokoił
Piękna pogoda, górskie biwaki, czegóż można chcieć więcej?
Kurcze, od razu przyszły mi do głowy dwie rzeczy więcej :) - ognisko i koniaczek!
Pierwsze odpada, bo nie wolno, ale drugie jak znalazł przy takim zakończeniu dnia!
"Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski
"Tja, i zrozum tu kobietę!"
-Nie rozumiem też tych, którzy schodzą z niego od tej strony!! Punkt dla Ciebie spostrzegawcza bestio ;>
Hm nawet w wyznaczonych miejscach biwakowych nie wolno rozpalać ogniska? Chłopaki obok palili i było kilka palenisk pod ognisko jako znak, że takowe tu bywają!
"Wędrujemy zarośniętą dzikim zielskiem drogą..." W.P.
Nasz biwak pod Howerlą i nasi towarzysze narodowość do poznania po charakterystycznym elemencie wyposażenia ale na początku zmylił nas ich namiot fjorda nansena.
DSCN1760.jpgDSCN1751.jpg
i jeszcze widoczki poranne
DSCN1756.jpgDSCN1750.jpgDSCN1754.jpg
„Life is brutal and full off zasadzkas”.
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki