Pozwolę sobie wtrącić dwa grosze.Wrzesień 2008-wczesnym rankiem tak koło 9 p długich nocnych Polaków rozmowach w Bacówce pod Rawką idziemy do asfaltu coby niestety do cywilizacji się dostać.Spotykamy dwie hoże dziewoje ciągnące walizeczki takie na kółeczkach.Zatrzymały nas grzecznym dzień dobry i pytaniem jak daleko jeszcze do hotelu.Ponieważ wino i śpiew był wieczorem więc rano pozostał nam tylko śmiech i roztańczone od śmiechu brzuchy po usłyszanym pytaniu.
xltx - może my widzimy Bieszczady z innej perspektywy.Zapewniam nie jesteśmy smutasami.Po prostu bawimy się troszkę inaczej