Mam swoje doswiadczenia z analogicznej granicy czyli UA-ROM. Z tym ze wydaje sie ze PL-UA moze byc lepiej pilnowana, moze wiecej sprzetu namierzajacego, fotopulapek,
zolnierzy zakitranych w chaszczu... Wg mnie jezeli sie odpowiednio zakreci to wejscie na teren jednego czy drugiego panstwa w takim zadupiu gorskim to nie jest wielki problem.
Samo wejscie - natomiast juz pojawienie sie w jakiejs cywilizacji zaskutkuje bardzo mozliwe sprawdzeniem papierow i jak nie bedziesz mial pieczatki w paszporcie ze jestes na terytorium
UA to wiadomo, sprawa sie rypnie. Ciekawy jest za to case odwrotny - wchodzisz u UA do PL czy ROM i chowasz paszport w majtki :) a wydobywasz dowod osobisty :=)
Teraz troche nastrasze: Poruszajac sie w weeekend majowy w rejonie Hnitessy (granica UA-ROM) szedlem legalnie po stronie rumunskiej przecinka, mialem jakies tam zezwolenie itp itd.
W momencie jak sobie pomyszkowalem po rejonie dawnego slupka 56 (czubek starej granicy) i zaczalem schodzic w doline Wazeru uslyszalem jakis silnik itp. Okazalo sie 15min pozniej
ze gdzies na granicy musieli miec fotopulapke / obczajali mnie zolnierze PdF z chaty na Zanodze i pogranicznicy przyjechali to sprawdzic z posterunku Koman - dobre pare kilometrow w gore.
W tym momencie leglo w gruzach moje przekonanie ze granica to sciema i nie pilnuja :) :) :) Powiedzieli mi ze wydawalo sie ze ktos z terenu UA wchodzi na ROM i dlatego przyjechali.
Daj znac jezeli zrobisz akcje - rozumiem na piwo chcesz pojsc i z powrotem? :)
P
Zakładki