O proszę -akurat byłam wtedy w Bieszczadach (tylko jednak w innym rejonie) ale nie wiedzialam o odpuście :) Zapiszę w kalendarzu, co by za rok pamiętać.
O proszę -akurat byłam wtedy w Bieszczadach (tylko jednak w innym rejonie) ale nie wiedzialam o odpuście :) Zapiszę w kalendarzu, co by za rok pamiętać.
"Wędrujemy zarośniętą dzikim zielskiem drogą..." W.P.
Przeważnie po Bieszczadach ludzie chodzą wzdłuż. A ja sobie umyśliłem, aby przejść wszerz, czyli w poprzek. Wzdłuż, to dla mnie miej-więcej z zachodu na wschód (lub odwrotnie), w związku z czym wszerz czyli w poprzek, to będzie z północy na południe (lub odwrotnie).
Pretekstem do tego w poprzek był odpust w Łopience, na który corocznie przychodzi piesza pielgrzymka z Górzanki. Nie szedłem nigdy w pielgrzymce z Górzanki do Łopienki (ani w żadnej innej pielgrzymce pieszej), postanowiłem więc w tym roku nadrobić te braki. Ale że z Górzanki do Łopienki jest tylko niecałe 10 km, dodałem sobie małe co nieco przed regulaminową trasą pielgrzymki i małe co nieco po pielgrzymce. W ten sposób trasa wydłużyła się ponad sześciokrotnie i rozpoczęła się w Lesku a zakończyła w Wetlinie.
To jest gdzieś pod wzgórzem Baszta, w dole we mgłach San a za nim zbocza Groszki.
Trasa w poprzek zaczyna się od malutkich górek, leśnych dróg, gdzie całymi kilometrami nie ma żadnych widoków i innej nudy.
Trafiła się pierwsza góra. To Czulnia, która na starszych mapach ma 661 m wysokości, a na nowszych 667. Tabliczka potwierdza tę drugą wysokość.
Schodzę do Zwierzynia. Wreszcie coś się zaczyna dziać. Szukam zaznaczonego na mapie schrony z Linii Molotowa, a jego nie ma. W końcu nie takie rzeczy ludzie potrafią zdemontować, idę więc dalej w swoją stronę. Schron sie odnajduje, ale ćwierć kilometra na południe od znaczka na mapie.
Pomimo suszy, ślimaki mają się w Zwierzyniu dobrze.
Pomimo suszy, San w Zwierzyniu jest szerszy, niż Wisła pod Połańcem.
Nieźle ma się też stara chata, z zadaszoną wnęką pomiędzy częścią mieszkalną a gospodarczą.
Ładnie wystrzyżona tama w Myczkowcach
I jezioro Myczkowieckie, w którym też nie brakuje wody.
![]()
Dalsza droga "w poprzek" prowadzi przez pustą dolinkę potoku Bereźnica. Leżała tu kiedyś wieś Bereźnica Niżna.
![]()
Dziś jednymi mieszkańcami są przeróżne zwierzaki lądowe i wodne.
Po mieszkańcach coś tam pozostało, na przykład stara studnia...
... albo stara piwnica
... i bardzo stara bańka na mleko.
W centrum wsi, w miejscu, gdzie kiedyś było gospodarstwo rodziny Waszczurów, ktoś ustawił stół i ławkę. Są to sprzęty bardzo pomagające wygodnie zjeść obiad.
![]()
Jak Ci zazdroszczę, w mordę.....![]()
Tak być nie może,bo tak być musi...
"Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski
Wieczorem miałem sporo czasu na dłuższy pobyt w cerkwi. Tutejszy ikonostas jest unikatem na skale karpacką. Ikony nie są malowane, ale rzeźbione! Datowany jest na rok 1756. Według tradycji miejscowy artysta wyrzeźbił go z jednego wielkiego pnia lipowego, przyniesionego przez wody Wołkowyjki. Płaskorzeźbiony ikonostas nie spodobał się biskupowi (niekanoniczny!) i w 1912 r. został rozmontowany, a jego elementy porozwieszano w różnych miejscach świątyni. Po konserwacji, przeprowadzonej w latach 2003-2003 ikonostas powrócił na swoje miejsce.
Powrócił, ale nie w całości. Rząd ikon namiestnych z carskimi i diakońskimi wrotami oraz rząd ikon światecznych ustawione zostały przy bocznej, południowej ścianie prezbiterium (w centrum kadru, na ostatnim planie).
Zwieńczenie ikonostasu, gdzie bardzo dobrze widać jego trójwymiarowość. Właśnie takie odbicia światła, nadające postaciom plastyczność bardzo nie spodobały się biskupowi.
Zachowany ikonostas nie jest pierwszym w tej świątyni. Z wcześniejszego przetrwały do naszych czasów: Chrystus Pantokrator z rzędu Deesis, krzyż wieńczący ikonostas oraz dwóch proroków. Ikony te zostały zawieszone na północnej ścianie prezbiterium.
Zachowana polichromia na stropie nad nawą: Trójca Święta spoglądającą na ziemię, wokół cztery serafiny (sześcioskrzydłe anioły), w narożach czterech Ewangelistów: Jan z orłem, Marek z lwem, Łukasz z wołem oraz Mateusz z aniołem.
Przepraszam za zanudzanie przydługimi opisami cerkwi, ale na mojej drodze nie miałem wysokich gór, dzikich zwierząt, nie dało się też mocno pobłądzić, a coś napisać trzeba;-)
Wieczorem trafiam do najbliższej agroturystyki. Dostaję pokój czteroosobowy (za 25zł), w którym mogę sobie wszystko z plecaka rozrzucać po dowolnych kątach.
![]()
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki