Byliśmy bardzo blisko siebie i to przez dłuższą chwilę. Coś tam wygrzebywał spod śniegu, chwilami przerywał żer-owanie i rozglądał się bacznie - na zdjęciu właśnie taka chwila. Gdybym nosił ze sobą teleobiektyw (a nie noszę, i tak mi ramię usycha od targania lustrzanki z jednym obiektywem) można by było policzyć mu migdałki
Bardzo ładna fota z tym jeleniem.
A to proszę jeszcze jedną. Warunki trochę trudniejsze, jeleń inny, ale choć nastrój podobny
Chwilami mgły znikały, ...
po czym wracały ze zdwojoną mocą.
Nawet buła nie dawała radości, bo miękła na deszczu, a herbata rozcieńczona wodą z nieba szybko traciła temperaturę. Na szczęście jakoś dobrnąłem do Łopiennika, przez chwilę podziwiałem panoramę...
po czym idąc jakoś tak z grubsza na zachód a chwilę potem na południe (i trawersując przy tym Łopieninkę) złapałem leśną drogę, która doprowadziła do drogi bitej a ta do asfaltu. A stamtąd już było blisko do "Kudłatego Anioła" i zupy czosnkowej
Planu przewidzianego na te dwa dni nie wykonałem, ale specjalnie mi to nie wadzi.
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki