No i znowu coś mnie wyciągneło z domu w niedzielny ranek i kazało udać się w jedynie słusznym południowym kierunku czyli krótka relacja z listopadowej wycieczki w okolice Baligrodu. Spacer rozpoczynam w Cisowcu skąd powolutku drogą na grzbiet , mimo pochmurnego poranka niezłe widoki. Na polanie Choceń wdrapuje się na ambonę coby spokojnie zjeść śniadanie a to dlatego że nieopodal pasą się owieczki których pilnują między innymi pieski , dwa wielkości cielaka i jeden kundelek.Następnie schodzę w dolinę nieistniejącej wioski Choceń , teren oznaczony tablicami informacyjnymi i w miarę zadbany w czym zasługa chyba nadleśnictwa Baligród. Na cerkwisku nowy krzyż ale niestety nie obsadzony , nie znalazłem krzyża z kopuły cerkwi i kamiennej płyty z napisem , jeszcze się trochę kręcę po dolinie i wracam na grzbiet nad Cisowcem. Jako że godzina jeszcze młoda postanawiam odszukać kapliczkę w bukowym pniu co ku mojemu zadowoleniu poszło całkiem sprawnie. To jeszcze nie koniec spacerów tamtej niedzieli , po powrocie do Cisowca nastąpiła skromna jednoosobowa dyslokacja w inne bieszczadzkie doliny , cdn.
Zakładki