Sobota. Pobudka przed porankiem, rzut okiem na termometr - minus 17stC. Liczę na bezwietrzną pogodę, wtedy mróz niestraszny. By móc wyruszyć na wędrówkę wpierw trzeba pokonać mróz, który unieruchomił środek transportu - na szczęście długo to nie trwało. Jednak wskutek konieczności działania jako doraźna pomoc drogowa na trasie, tracę godzinę dodatkowo mocno przemarzając i już gdzieś w głowie pojawia się głos, by trasę zarzucić. No ale skoro i tak się już nie wyśpię to szkoda tracić dzień.
Przejeżdżam Górzankę, pokonuję 3 brody, których niepotrzebnie się wcześniej obawiałem i podjeżdżam pod cerkwisko w Radziejowej. Nie wiem, jaka jest temperatura, ale z mocnym wiatrem każe ponownie zastanowić się, jak spędzić dzień. Znów zmiana planów, chcę podjechać do Tyskowej na cmentarz i tam podjąć ostateczną decyzję - na piechotę czy objazdowo. Na krzyżówce zakaz wjazdu - na szczęście dotyczy rajdów terenowych, jadę dalej ale zaraz za wypałem drogę zagradza szlaban. Otwarty, tablica obok informuje, że w przypadku wjazdu wpierw zadzwonić pod podane numery. Dobry dowcip - telefon nie wykazuje żadnej z 4 sieci.
Porzucam samochód na wypale i postanawiam zaliczyć choć 2 z zaplanowanych na dziś punktów...
Zakładki