Celowo użyłem słowa gościna bo gdybym napisał np. wizyta to byłoby to zbyt suche , zbyt lakoniczne i nie oddawałoby serdeczności z jaką przyjął mnie Mavo , wspomnę tylko że wszelakiego jadła i napitku nie brakowało toteż dysputa przeciągnęła się do późnych godzin nocnych co nie przeszkodziło nam zerwać się w sobotni ranek i po solidnym śniadaniu udać się z kolegą Bogdanem na spacer w nasiczanskie okolice a poniekąd przewentylować również ciało i dusze świeżym powietrzem. Pogoda była dla nas tego dnia też łaskawa gdyż po nieśpiesznym dotarciu na szczyt Kamienia na którym dumnie powiewała biało czerwona zatknięta chyba przez Recona chmurki trochę się rozstąpiły , wyjrzało słoneczko a i wiaterek nie był taki hulaszczy , przysiedliśmy na ławeczce i spoglądaliśmy na przepych bieszczadzkich połonin.Zajrzeliśmy jeszcze na cmentarzyk z Iwś na zboczu Kamienia a po zejściu do Nasicznego na Przełęcz Nasiczanską z której też kapitalne widoki. Prawie zapomniałem dodać że kosztowałem również gorzką z "wykopalisk" Recona i powiem że wbrew nazwie jej słodycz była upajająca , troszkę na dnie jeszcze zostało a gdyby brakło to w drugiej butelczynie jest jeszcze co nieco krystalicznie czystej jak wody potoku Kniażki wyborowej , no i to chyba już tyle także dzięki za ciepłe przyjęcie Mavo i Bogdanie. Zdrowia!
Zakładki