Przy okazji wyjazdów w bieszczadzkie okolice korzystam czasem z bazy gastronomicznej, która w tym rejonie jest chimeryczna - znaczy się że w miesiącach wakacyjnych rozrasta się 4-nasób a potem zostają cztery spusty.
Była piękna zimowa niedziela gdy późnym porankiem około 10-tej zamarzyłem sobie wypicie kawy w jednym z najbardziej znanych miejsc bieszczadzkich czyli Wetlinie, okazało się , że moje marzenia o kawie czy choćby herbacie (jakiej kolwiek) są abstakcją kosmiczną.
Wtedy zrozumiałem na czym polegają " dzikie Bieszczady" - po prostu nikomu się nie chce.
Prośba do forumowiczów którzy mieli jakieś doświadczenia co do lokali otwartych - nie tylko w sezonie - o podzielenie się gdzie można cokolwiek zjeść lub ciepłego wypić.
Moja osobista lista składa się (jadąc od wschodu)
- Ustrzyki Dolne : pizzeria Orlik i karczma w Starym Młynie - obie rano nieczynne
- Czarna - obok sklepu - ostatnio głównie nieczynna
- Lutowiska - Chretpiów - nowy obiekt czynny cały czas - klimatyczny
- Czarna - zajazd pod Kogutem - extra ceny i nie zawsze chętny
- Dwernik - nowy obiekt - nie byłem , ale ponoć czynny cały czas - ceny umiarkowane za gastronomię - zza pobyt już nie
- Ustrzyki Górne - oczywiście Zajazd pod Caryńską - tam zawsze możesz coś zjeść i wypić , ale w sezonie będziesz czekał
- Muczne - siedlisko Karpatia - Pani grzecznie oznajmiła nam że w marcu nie przewidują tam gości, więc mamy przyjechać wakacje - terqz zamkniete
- Wołosate - nie posiadam danych...?
- dalej na zachód to jest Wetlina - i tu jest problem , bo pierwsza od przełęczy Wyżnej knajpka kiedyś zapraszała cały czas , a ostatnio była zamknięta ( nie pamietam nazwy)
- jest w środku kultowy sklep , gdzie gospodarz na życzenie zrobi herbatę
-w Starym Siole
- Stare Sioło Chata Wędrowca ma już najlepsze lata za sobą - rzadko otwierana i zostały je dobre ceny (nie koniecznie dla klientów)
- Smerek (bo jedziemy dalej ) tu możemy liczyć na Niedźwiadka - tyle tylko że otwierają po 13-stej więc miłośnicy porannej kawy w Bieczczadach nadal muszą cierpieć
- dalej mamy Biesisko - ustawione głównie na autokarową klientelę, więc nie dziw się że obejdziesz się smakiem
- następnie mamy Cisną - pierwsze kroki do Siekierki , tu nie tylko wypijesz , ale coś zagryziesz
- Na placu konkurencją jest Łemkowyna - ale już zrobiła sobie przeciwników
- na szczęście zostaje na wysokich lotach knajpa Pod zdechłym Aniołem - trzeba poczekać, ale dobrze dają

-jadąc na północ w Baligrodzie są dwie knajpy z czego jedna czynna ... proste jedzenie bez ryzyka, druga ....?
-jadąc dalej na zachód mijamy zamkniętą Latarnie Wagabundy w Woli Michowej i możemy dotrzeć do krańców zachodnich gdzie wciąż dzała niemordowany bar "pod Kamieniem" w Łupkowie (kiedyś jako bar po czapkami) oraz nowe wcielenie baru "pod sosnami " czyli " Nora Wampira"
Wczześniejsze napisy przydrożne , że niby jako "zagroda Chryszczata " zaprasz a trzeba traktować z prypróżeniem, bo nie wiadomo, czy Heńkowi będziesię chciało otwierać
- Na koniec zostaje Komańcza - to letnisko opisywane w przedwojennych przewodnikach - dzisiaj jest cieniem . Zamknięty bar Wanda definuje zmierzch tego miejsca. Zajazd Kominek zdobywa dobre oceny tylko przez tych którzy rezerwują tu wcześniej 20 miesjc.
...................
Ten mój pogląd na temat gastronomi bieszczadzkiej jest moją prywatną opiną
Chętnie przyjmę w tym wątku poglądy zarówno za i przeciw (a nawet te uzupełniająe)