Don Enrico - na to wygląda.
Zapraszam na kolejny etap wycieczki.
Następnego dnia, tj. w sobotę, pogoda jeszcze bardziej się zbiesiła. Szczyty całe we mgle, w dolinach siąpi deszcz. Po śniadaniu siedzimy nad mapą i myślimy, co dalej. Wczorajszy wariant z dojściem do Husnego i dalej na Pikuj budzi poważne wątpliwości. Nawet jeśli uda się dojść na grzbiet, to i tak nic nie zobaczymy. Namiot mokry, zimno, a do tego nie wiadomo, czy awaryjnie turbaza otwarta, w końcu święta. No właśnie - w Libuchorze powiedzieli nam, że najbliższy autobus dopiero w poniedziałek. A najpóźniej we wtorek wieczór muszę już być w pociągu do Krakowa, w środę od rana do pracy, obecność obowiązkowa, matury. Nadzieja na dobrą pogodę niewielka. Z żalem odpuszczamy Pikuj i szukamy innej drogi. A może by tak wzgórzami z Libuchory do Wysocka Niżnego? Pogoda szybko weryfikuje plan - nawet na marnych 800 m jest mgła. W związku z tym odpuszczamy wersję górską i po prostu wędrujemy doliną. Możemy dzięki temu pochwalić się przejściem całej Libuchory - tj. 12km, od przysiółka pod Starostyną, aż po kończący wieś napis szczastliwoj dorogi :D W Wysocku łapiemy stopa przez wieś - kierowca większość czasu patrzy do tyłu, chcąc zwracać się bezpośrednio do rozmówcy. Na szczęście nie przeszkadza to zbytnio w jeździe, bo dziury zna chyba na pamięć, i jedzie powoli slalomem. Pyta m.in. o to, co w Polsce mówi się, na temat sytuacji na Ukrainie. Przyznajemy, że ostatnio więcej czasu poświęca się uchodźcom, a o Ukrainie Europa powoli zapomina. Kończymy na wspólnej krytyce Putina i od razu wraca lepszy nastrój. Dziękujemy za podwózkę i idziemy dalej. W Komarnikach spotykamy kobiety, które idą poświęcić wielkanocne koszyczki. Idziemy drogą wzdłuż Stryja, więc marsz jest całkiem przyjemny. Pada i pada. Decydujemy się łapać stopa do Turki i tam poszukać noclegu. Kiedy już tracimy nadzieję, zatrzymuje się Wasilij, który na wejściu częstuje nas jabłkami, a do tego oferuje zawieźć nas do samej Turki. Po drodze opowiada o trudnym życiu u podnóża Karpat, choć akurat jemu powodzi się nienajgorzej - buduje domki dla turystów w Radyczu. Gdy słyszy, że śpimy pod namiotem, dzwoni do znajomej z motelu i załatwia nam nocleg w Jaworze. Płacimy w przeliczeniu 12zł/osobę, jesteśmy jedynymi gośćmi, a w łazience jest nawet dość ciepła wodaNamiot zajmuje pół pokoju i do rana pięknie się wysuszy, a my nieco podbudujemy morale. Wieczorem o dziwo się przejaśnia, jutro powinien być ładny dzień. Nadmienię, że już nieco bardziej górski. Będzie kilka ciekawostek. Do napisania :)
Zdjęcia:
SAM_1265.jpgSAM_1270.jpgSAM_1272.jpgSAM_1280.jpgSAM_1281.jpgSAM_1282.jpg



Namiot zajmuje pół pokoju i do rana pięknie się wysuszy, a my nieco podbudujemy morale. Wieczorem o dziwo się przejaśnia, jutro powinien być ładny dzień. Nadmienię, że już nieco bardziej górski. Będzie kilka ciekawostek. Do napisania :)
Odpowiedz z cytatem

Zakładki