Fajna ta ostra Hora. Biedni turyści na Tarnicy.
Fajna ta ostra Hora. Biedni turyści na Tarnicy.
Niestety jeszcze podczas podejścia na główny wierzchołek Ostrej Hory zrobiło się zimno, zerwał się wiatr a niebo zasnuły chmury. Ale do samego wieczora nie padało! Z drugiego, o metr niższego wierzchołka, ten wyższy już nie prezentował się tak słonecznie jak chwilę wcześniej.
Godzina była jeszcze niezbyt późna, ale wymęczeni forsownymi odpoczynkami postanowiliśmy rozbić obóz na bocznym języku połoniny schodzącym w kierunku polany Prełuka.
Zasłonięci od wiatru przygotowaliśmy nasz ulubiony domek i zagotowaliśmy różne takie na kolację.
Deszcz dotarł do nas późną nocą, był na szczęście krótki i rano nie było po nim śladu.
Na zdjęciu - tak wyglądało to rozbijanie. Ja nie gotuję żadnych takich różnych, tylko herbatę, więc miałem dodatkowy wolny czas, który wykorzystałem na powtórny spacer na grań. Na tę przełączkę pod Ostrą Horą, którą widać powyżej czubka namiotu. Oczywiście bez plecaka i innych zbędnych przedmiotów. Dzięki temu wyjściu, miałem przyjemność spotkać w górach turystów, których dwoje pojawiło się na ścieżce grzbietowej. Obejrzawszy mnie od stóp do głów zdziwieni spytali: "pan tutaj na spacerze?". Chcąc tak po prostu coś zagadać. Odpowiedziałem chyba coś równie głupiego, ale po chwili przeszliśmy do konkretów. Wyjaśniłem, że ta zielona plamka na dole to mój namiot a ta czerwona kropka to mój plecak Po chwili doszła druga dwójka, potem zostałem przesłuchany na okoliczność występowania wody w pobliżu oraz dobrych miejsc do spania.
Gdy zszedłem z powrotem do obozu, pozostali uczestnicy zjedli już swoje różne takie. Zimno było, ogniska nie miał kto zapalić, trzeba było kłaść się spać.
Chodzą słuchy, że te osoby czekały na jeszcze gorszą prognozę żeby załapać się na jakąś zadymkę śnieżną a nie tylko spacerować sobie z chmurkami w tle i delikatnym zefirkiem muskającym wędrowców . Doczekały się i pojechały pieć dni później.
Terefere, kukuruku! :
Dwa wieczory z dostępem do drewna i ani jednego ogniska?! - toż to żadne bazylowanie tylko ewidentne bartoLENIE
Fajowa wyrypa!
"Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski
Chodzą słuchy, żeś Bazylu zamówił i zadymkę śnieżną i przelotny opad deszczu i upalny dzień. Czasami siła wyższa, zmienia termin wyjazdu, bardzo chciałam z wami podróżować. Bartku, szczególnie na uwadze miałam te odpoczynki. U nas był jeden, w drodze powrotnej, na przejściu granicznym (5 godzin), nie będę pisać co mnie po takim odpoczynku bolało. Pozostanę przy swojej teorii, gdy was brak, Bazyl wyżywa się na mnie i drze ile wlezie.
A panoramy kleić, kleić, piękne ci one. A może trafiliście na Wielkanocne świętowanie we wsi?
No więc w końcu wstaliśmy.
I - nie ma się czego wstydzić - leniwie ruszyliśmy w dół. Kogo byśmy nie spotkali akurat odpoczywał. I jaszczurka,...
i traszka,...
nawet koń odpoczywał.
Wielkanocny Poniedziałek zobowiązuje!
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki