Niestety jeszcze podczas podejścia na główny wierzchołek Ostrej Hory zrobiło się zimno, zerwał się wiatr a niebo zasnuły chmury. Ale do samego wieczora nie padało! Z drugiego, o metr niższego wierzchołka, ten wyższy już nie prezentował się tak słonecznie jak chwilę wcześniej.



Godzina była jeszcze niezbyt późna, ale wymęczeni forsownymi odpoczynkami postanowiliśmy rozbić obóz na bocznym języku połoniny schodzącym w kierunku polany Prełuka.



Zasłonięci od wiatru przygotowaliśmy nasz ulubiony domek i zagotowaliśmy różne takie na kolację.

Deszcz dotarł do nas późną nocą, był na szczęście krótki i rano nie było po nim śladu.