Mam na imię Hubert. Jestem już duży, bo skończyłem cztery lata.
Dziadziu z babcią wzięli mnie na wycieczkę w góry. Zabrałem swoje terenowe buty i plecaczek. Nie wiem dokładnie którędy jechaliśmy , bo wkrótce do wsadzenia do fotelika samochodowego usnąłem, ale gdy się obudziłem wokoło było zielono.
Babcia się dopytywała czy jeszcze daleko pojedziemy, a dziadzi odpowiedział , że za 10 minut kończymy jazdę w Kopyśnie.
Wyskoczyłem z samochodu wyspany i w dobrym nastroju. Dziadziu coś gadał o poczcie, co jest do kupienia, ale mnie bardziej zainteresował plac zabaw, niestety nie pozwolili mi iść na niego.
Fajnie było , bo obok naszego zaparkowanego samochodu było duże gniazdo.
.
hm16.1040279.jpg
.
Tam miały swój domek bociany i strasznie się kochaly, bo słychać było głośne klekotanie.
Raz , to babcia opowiadała mi bajki, że będę miał braciszka , jak krążą bociany, ale jej wytłumaczyłem, że braciszki biorą się z tego, że tata śpi mamą.
Ważne , że zapamiętałem to gniazdo obok naszego samochodu, bo tam przed wyprawą wszyscy zmieniali buty na terenowe, a ja dostałem swoje ulubione gumiaczki.
Dziadziu z babcią też zmienili buty i po założeniu plecaków ruszyliśmy na górską wycieczkę.
Ja też miałem swój plecaczek, bo przecież jestem duży.
Poszliśmy fajną uliczką , bo doprowadziła nas do potoku, tu można było puszczać statki do morza,
.
hm16.1040281.jpg
.
A tam statki, .... one są daleko, o wiele ciekawsze są szczekające psy za ogrodzeniem, ciekawe co chcą powiedzieć.
pomyślmy......
Babcia (zwana na forum Czerwonym Kapturkiem) zapewne poczeka
hm.14.1040282.jpg
Zakładki