Z Przełęczy Toruńskiej zjeżdżamy, jak łatwo zgadnąć, do Torunia i szukamy miejsca na pozostawienie samochodu. Na pierwszym podwórzu jest tylko kogut a w domu jest tylko mały chłopiec. Chłopiec nie ma nic przeciwko zostawienia mu samochodu, ale wolałby, żeby spytać taty. Kogutowi jest to obojętne.


Na drugie podwórze nie ma którędy wjechać.


Na trzecie by się dało, ale stoi tam samochód gospodarzy. Nie ma problemu, twierdzi gospodarz. Wystawimy „uazika” a wy sobie wjedziecie.


I wystawił, a my sobie wjechaliśmy.


Samochód zostaje tutaj a my się szybko zbieramy, bo zbliża się tutejsza 17:45.


Udając się na Smerek, najlepiej zejść z drogi i zacząć iść w górę przy tym transformatorze


A teraz będzie tylko pod górę.




Prawdziwe pod górę, pod górę, pod górę, zaczęło się po minięciu tej kopki siana i wieży przekaźnikowej. Z tego "pod górę" ja zdjęć żadnych nie mam, bo dokoła był ciemny las, ale może ktoś z ekipy coś wynajdzie.