SCR7.jpg
Pieriewał jak pieriewał, za to 8 kilometrów drogi do niego doprowadzało kierowcę do płaczu, a zawieszenie do poważnych napraw.
Jeszcze w sprawie pogawędek z miejscowym, co to pojazd przygarnął i o swoich wędrówkach na Smerek opowiadał.
Zagadnięty o ważki problem, na tym forum poruszony, rzekł był, iż zwierzyny w okolicy pod dostatkiem.
Wymienił kilka gatunków, z których nazwa jednego zapadła mi w pamięć i uśmiech wciąż budzi - kaban.
Kolejne dni pobytu potwierdziły, że w jakimś stopniu mówił prawdę - widzieliśmy zająca /sztuk 1/ i lisa /tyleż samo/.
Za to tych, co latają i śpiewają - bez liku, ze szczególnym uwzględnieniem: kosów, zięb, trznadli i drozdów.
Nie ma co marudzić, gonimy Wojtka i jego magiczne pudełeczko - taką różdżkę na baterie, co każe zmysły i przeczucia wsadzić sobie do nosa.
Szliśmy na widoczną nad wsią Toruń wieżę przekaźnikową, lekko pod górę, raz bardziej lekko, raz mniej.
Potem zagłębiliśmy się w las i jak to w górach, każdy kolejny grzbiecik wydawał się już tym ostatnim, ale nie.
Ciężko znaleźć od tej strony sensowne rozwiązanie znanego problemu - jak najłatwiej wytaszczyć ciężki plecak na szczyt.
A jak tam jest?
A tak:
SCR8.jpg
SCR11.jpg
SCR12.jpg
SCR13.jpg
SCR14.jpg
I tym sposobem, udokumentowane wejście na Smerek, i to z Torunia, stało się faktem. ;-)
Czym najlepiej uczcić ten fakt?
Oczywiście szamańskim obrzędem:
SCR17.jpg
i...
Zakładki