Po wejściu na górę, trzeba z niej zejść. Schodziliśmy grzbietem na zachód. Początkowo schodzenie było przedzieraniem się przez smerekowe gąszcze i drzewne przeszkody. Potem na grzbiecie pojawiła się ścieżynka, później ścieżka, dalej leśna droga. I coś zaczęło być widać. Lekko po lewej, w tle – Borżawa …
a lekko po prawej – Bliźniec, który my, na prywatny użytek, nazwaliśmy „Bliźniakami”.
Jeszcze niżej pokazała się wieś Nowosielica.
Zdjęciem z tego miejsca jeden z uczestników chciał zaprezentować naszą ekipę. Myślę, że nasze plecaki nie są aż tak rozpoznawalne, by na podstawie zdjęcia zidentyfikować ich właścicieli. Ja może poszerzę trochę widok, dodam 2/3 składu ekipy oraz grzbiet Czarnej Repy na horyzoncie.
![]()
Zakładki