Strona 5 z 7 PierwszyPierwszy 1 2 3 4 5 6 7 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 41 do 50 z 68

Wątek: Ewidentne naruszenie granicy, czyli Piszkonia mówi weź mnie.

  1. #41
    Forumowicz Roku 2015
    Debiutant Roku 2013
    Awatar Jimi
    Na forum od
    03.2010
    Rodem z
    Rzesza
    Postów
    1,439

    Domyślnie Odp: Ewidentne naruszenie granicy, czyli Piszkonia mówi weź mnie.

    "Przepraszam, choć nie'

    -w porządku, proponuję jednak nie zmieniać chronologii wydarzeń bo faktycznie brzmi to idiotycznie

    "1) Chociaż wówczas troszkę panikowałam. 2) a Bazyl ma rację, gotowanie dokończyłaś w namiocie i jedno ździebełko się zapaliło"

    -to były dwie różne sytuacje przedstawione w odwrotnej kolejności gdzie między jedną a drugą minęło 16 godzin ;p

    dobra, już wychodze z relacji ;>
    "Wędrujemy zarośniętą dzikim zielskiem drogą..." W.P.

  2. #42

    Domyślnie Odp: Ewidentne naruszenie granicy, czyli Piszkonia mówi weź mnie.

    Relacja zakręciła się, a więc było to tak......dawno, dawno temu troje głodnych gotowało obiadki, my z Bazylem bardziej głodni, uwinęliśmy się w tri miga. Zaczęło padać to i namiocik szybciutko stanął, chociaż poganiałam Bazyla, żeby szybciej składał maszty bo mu ziemniaczki stygną. Tak oto wszyscy mogliśmy schronić się przed kropelkami deszczu. Jimi kończyła gotowanie w przedsionku, jedna czy też dwie trawki zapaliły się, co mnie panikarę wystraszyło. Po pożywnych obiadkach nastąpiło błogie lenistwo, poparte niby zbliżającą się burzą.
    Prawda, dnia następnego śniadanko było późnawo i to wówczas rakieta Jimi narobiła bigosu zapaliła znaczną część traw i nie chciała przestać palić się,po mimo nieustającego zakręcania zaworka, teraz to komiczne wydaje mi się, ale wówczas to już czarne myśli targały mną.
    Bartolomeo, twój palnik przegrał w konkursie huku hi, to co Jimi miała, to niczym odrzutowiec Mig 29
    Czy teraz jest chronologicznie? Więc spokojnie zmierzajmy ku dalszym przygodom. Nieuchronnie zbliżamy się do kosodrzewiny i tego jak Bazyl mało nóg nie połamał uciekając przed burzą.

  3. #43
    Forumowicz Roku 2018
    Kronikarz Roku 2018
    Forumowicz Roku 2017
    Kronikarz Roku 2014
    Ekspert Roku 2013
    Korespondent Roku 2008
    Awatar sir Bazyl
    Na forum od
    09.2005
    Rodem z
    Resmiasto
    Postów
    3,111

    Domyślnie Odp: Ewidentne naruszenie granicy, czyli Piszkonia mówi weź mnie.

    Cytat Zamieszczone przez Jimi Zobacz posta
    (...) ta akcja z palącą się trawą to była następnego dnia rano -a nie podczas deszczu. Wy schodzwaliście sie w namiocie a ja gotowąłam na deszczu, więc jak mogliście mnie widzieć :> (...)
    Wystarczy wyjrzeć z namiotu, ale zaczęłaś gotowanie jeszcze przed tym jak się schowaliśmy w namiocie zostawiając Ciebie na deszczu. Ponieważ zostawiliśmy Jimi na deszczu nie mogło być więc mowy o gotowaniu w przedsionku! Chyba to wszystko zmyśliłem i jeszcze pozamieniałem kolejność - normalnie szok!

    Cytat Zamieszczone przez Jimi Zobacz posta
    "Przepraszam, choć nie'

    -w porządku, proponuję jednak nie zmieniać chronologii wydarzeń bo faktycznie brzmi to idiotycznie

    "1) Chociaż wówczas troszkę panikowałam. 2) a Bazyl ma rację, gotowanie dokończyłaś w namiocie i jedno ździebełko się zapaliło"

    -to były dwie różne sytuacje przedstawione w odwrotnej kolejności gdzie między jedną a drugą minęło 16 godzin ;p

    dobra, już wychodze z relacji ;>
    Być może wymachiwanie palnikiem było później i scaliłem te dwie sytuacje pasujące do siebie, teraz nie pamiętam gdyż nie przywiązywałem do tego i chronologii aż tak wielkiej wagi jak Ty. Dla mnie były to wspomnienia zabawne i miłe, jak i inne, o których teraz nie wiem czy warto pisać bo mogę coś poplątać i będzie chryja. Popełniłem jeszcze jeden idiotyzm i zważając na powyższe pragnę sprostować: makaron nie był z sosem tylko z serem!!!
    Dla mnie, w tego typu relacji idiotycznie brzmią tego rodzaju zarzuty. Co do Twojej propozycji, to zawsze możesz przedstawić swoje racje tutaj lub rozpocząć własną, chronologicznie idealną, pozbawioną idiotyzmów i głupawych spostrzeżeń w jakie obfituje moja.
    Ostatnio edytowane przez sir Bazyl ; 05-06-2016 o 16:39
    "Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski

  4. #44
    Fotografik Roku 2010
    Fotografik Roku 2009
    Fotografik Roku 2008

    Awatar bartolomeo
    Na forum od
    07.2005
    Postów
    4,244

    Domyślnie Odp: Ewidentne naruszenie granicy, czyli Piszkonia mówi weź mnie.

    No, dość tego bartolenia, czas na bazylowanie. Dotarliście w końcu do tej kosówki?
    Czterech panów B.

  5. #45
    Forumowicz Roku 2018
    Kronikarz Roku 2018
    Forumowicz Roku 2017
    Kronikarz Roku 2014
    Ekspert Roku 2013
    Korespondent Roku 2008
    Awatar sir Bazyl
    Na forum od
    09.2005
    Rodem z
    Resmiasto
    Postów
    3,111

    Domyślnie Odp: Ewidentne naruszenie granicy, czyli Piszkonia mówi weź mnie.

    Cytat Zamieszczone przez bartolomeo Zobacz posta
    No, dość tego bartolenia, czas na bazylowanie. Dotarliście w końcu do tej kosówki?
    Już pędzimy, obym tylko najpierw wszedł na szczyt zanim z niego zejdę!
    "Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski

  6. #46

    Domyślnie Odp: Ewidentne naruszenie granicy, czyli Piszkonia mówi weź mnie.

    Cytat Zamieszczone przez sir Bazyl Zobacz posta
    Teraz śpimy, z pełnymi brzuszkami kiełbaski i pieczonego serka, którym raczyła nas Jimi. Trzeba zebrać siły, bo przed nami kroi się niemałe podejście

  7. #47
    Forumowicz Roku 2018
    Kronikarz Roku 2018
    Forumowicz Roku 2017
    Kronikarz Roku 2014
    Ekspert Roku 2013
    Korespondent Roku 2008
    Awatar sir Bazyl
    Na forum od
    09.2005
    Rodem z
    Resmiasto
    Postów
    3,111

    Domyślnie Odp: Ewidentne naruszenie granicy, czyli Piszkonia mówi weź mnie.

    Ranek dnia trzeciego wstał bezchmurny

    Piszkonia52.jpg

    Ponieważ na mapie i w terenie wejście od „naszej” przełęczy na szczyt Jasnowca wyglądało na zarośnięte kosodrzewiną

    Piszkonia54.jpg

    postanowiłem, że wdrapiemy się na niego, widoczną, północną (lewą na zdjęciu) granią, po strawersowaniu świerkowego lasu w kierunku siodła (całkiem po lewej na zdjęciu). Tutaj widać ścieżki odchodzące z przełęczy w kierunku trawersu:

    Piszkonia53.jpg

    Zaraz po wejściu między pierwsze drzewa okazało się, że płynie tam wartki strumyk, którego nie zaznaczono na mapie. Nie wiedząc tego wcześniej, wczoraj po południu i dziś rano schodziliśmy znacznie niżej do źródła po drugiej, południowej stronie przełęczy.
    Po osiągnięciu tego obniżenia, najpierw delikatnym trawersem a później ostro w górę

    Piszkonia55.jpg

    pięliśmy się na szczyt. Było upalnie, parno a w powietrzu latały roje much (niestety większość zdjęć z dnia dzisiejszego ma pełno czarnych plamek – to właśnie one są). Odpoczywaliśmy więc co kilkanaście metrów, łapiąc oddech i podziwiając okolicę:

    Piszkonia56.jpg Piszkonia57.jpg
    Piszkonia58.jpg Piszkonia60.jpg

    W czasie naszego podejścia Jasnowiec zamienił się w dymiący wulkan

    Piszkonia51.jpg

    Żar i lawa już wcześniej lały się z nieba
    Po dotarciu na miejsce, w którym z trzech stron otaczała nas już kosówka, okazało się, że górą nie „idzie” żadna ścieżka. Jakieś pięć metrów a może siedem i trzy czwarte niżej, szedł ledwo widoczny trawers wzdłuż grzbietu. Kuna jak już się wdrapała na ten szczyt to oświadczyła, że nie zamierza schodzić, zrzuciła plecak i dała nura w kosówkę. Przedarła się ze trzy metry i stwierdziła, że o niczym innym nie marzy jak iść kosówką równolegle do ścieżki! A mówiłem, żeby ubierać na głowę czapkę bo o udar nie trudno! A ona nic tylko podskakuje i mówi, że to pikuś takie przejście. Być może dla bieszczadzkich kun tak, ale Bazyle są trochę większe i znacznie cięższe, więc starałem się ją przekonać, że ta utrata kilku metrów wysokości to nie problem a idąc co prawda bardzo nachylonym, wykrzywiającym nogi w kostkach, trawiastym zboczem i tak dojdziemy szybciej i mniejszym nakładem energii w dalsze rejony niż przedzierając się przez tą dżunglę.
    Gdzieś tak w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych, podczas mojego pierwszego pobytu w Gorganach, ugrzęźliśmy w znacznie większym co prawda, morzu kosówki i do dnia dzisiejszego rany po tych wspomnieniach jeszcze się nie zabliźniły
    Na szczęście w końcu Kuna uległa i ruszyliśmy dalej, lekko trawersując wierzchołek

    Piszkonia59.jpg
    "Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski

  8. #48

    Domyślnie Odp: Ewidentne naruszenie granicy, czyli Piszkonia mówi weź mnie.

    Cytat Zamieszczone przez sir Bazyl;166836
    Na szczęście w końcu Kuna uległa i ruszyliśmy dalej, lekko trawersując wierzchołek

    [ATTACH=CONFIG
    40744[/ATTACH]
    Zostałam stłamszona. Zawiedziona, z nie fajną miną ruszyłam za Kierownikiem Wyprawy, w końcu obiecałam słuchać się, co mnie strasznie męczyło. Za to jakie później widoki były. A co tam straacony czas na granicy, za to połoniny mają cudne

  9. #49
    Forumowicz Roku 2018
    Kronikarz Roku 2018
    Forumowicz Roku 2017
    Kronikarz Roku 2014
    Ekspert Roku 2013
    Korespondent Roku 2008
    Awatar sir Bazyl
    Na forum od
    09.2005
    Rodem z
    Resmiasto
    Postów
    3,111

    Domyślnie Odp: Ewidentne naruszenie granicy, czyli Piszkonia mówi weź mnie.

    Nikłą ścieżynką szliśmy prosto w kierunku Strimby

    Piszkonia61.jpg

    i po kilku chwilach doszliśmy do grzbietu właściwego,

    Piszkonia62.jpg

    z którego rozpościerały się fantastyczne panoramy, m. in. na Gorgany

    Piszkonia63.jpg

    Tiapesz

    Piszkonia64.jpg

    Horb i Negrowiec

    Piszkonia65.jpg

    W oddali szczerzyła swoje kły Czarnohora

    Piszkonia66.jpg
    (Kieł lewy to Howerla a prawy to Pietros)

    Po zmianie kierunku zgodnie z przebiegiem grzbietu na Kołoczawę

    Piszkonia68.jpg

    Strimba odsłoniła się nam w całej okazałości

    Piszkonia67.jpg

    Rzut oka na część przebytej dziś drogi, też nie pozostawiał żadnych wątpliwości co do piękna gór w jakich przyszło nam wędrować

    Piszkonia69.jpg

    Zaczęło kropić, pędziliśmy więc ukryć się do lasu z krzyżem

    Piszkonia70.jpg
    "Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski

  10. #50

    Domyślnie Odp: Ewidentne naruszenie granicy, czyli Piszkonia mówi weź mnie.

    Do lasu, co się okazał nie lasem.....tu moje nogi krzyczały, ileż jeszcze tego schodzenie w dól i dół, żeby już było w górę. Później moja dusza będzie jęczeć piwa piwa piwa. A będzie zdjęcie z nowoczesnej techniki napraw ukraińskich dróg?

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Śladem Granicy św. Jana
    Przez buba w dziale Turystyka nie-bieszczadzka
    Odpowiedzi: 6
    Ostatni post / autor: 23-11-2013, 21:18
  2. Gdzie diabeł mówi "Szczęść Boże!"
    Przez Piskal w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 97
    Ostatni post / autor: 31-07-2012, 15:45
  3. Przejazd granicy w kroscienku
    Przez buba w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 1
    Ostatni post / autor: 12-03-2008, 09:52
  4. przekraczanie granicy (długie)
    Przez stud w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 13
    Ostatni post / autor: 02-08-2007, 14:11
  5. Wzdłuż granicy
    Przez Wilczalapa w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 4
    Ostatni post / autor: 02-08-2007, 12:44

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •