"Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski
Troszkę pozwiedzaliśmy, posiedzieliśmy na schodach magazynów, zajrzeliśmy do jakiegoś baru a nawet wdepnęliśmy do klubu z muzyką ale okazało się, że to wesele więc się ewakuowaliśmy. Po powrocie do Czeskiej Gospody apetyty zaostrzone kilkoma piwami domagały się kolacji. Zamówiliśmy domasznej raboty pielmieni – pycha!!!
Rankiem, po lekkim śniadaniu (omlet z cebulą – nie pycha) ruszyliśmy w drogę powrotną. Ponieważ pogoda dopisywała i wydawało się nam, że czasu jest wystarczająco dużo (jeszcze wtedy nie wiedzieliśmy, co nas czeka na granicy) postanowiliśmy zdobyć jeden ze szczytów Borżawy (Himbę) z małą pomocą latających krzesełek startujących z wioski Pilipiec. Od górnej stacji kolejki do szczytu jest tylko około 300 metrów podejścia (mniej więcej tyle co z Przełęczy Wyżnej do schroniska na Połoninie Wetlińskiej) więc już po pół godzinie, leżakując na połoninie podziwialiśmy widoki
Piszkonia97.jpg Piszkonia96.jpg
i skrzydlatych ludzi
Piszkonia98.jpg Piszkonia99.jpg
Chwilę tam zabawiliśmy, kto miał ochotę i mógł – pił piwo, kto miał ochotę i nie mógł – pił kwas. Nasyceni i zregenerowani wróciliśmy tą samą drogą do samochodu i ruszyliśmy w dalszą podróż. W Stryju dalej nam się wydawało, że czasu jest mnóstwo (a kolejka na granicy rośnie i rośnie…) więc zatrzymaliśmy się na obiad. Później już tylko krótki postój na zakupy i dojeżdżamy do przejścia w Korczowej. Przed wjazdem na granicę jest rondo a przed nim stoją służby graniczne i przepuszczają co pewien czas po kilka samochodów w kierunku granicy właściwej. Kolejka niby nie za duża, ale 1,5 godziny trwało zanim szczęśliwi ruszyliśmy do bramy strzegącej wjazdu na granicę. Tu tradycyjnie dostaliśmy kartkę z informacją, ile jest w samochodzie osób i po pożegnaniu się z żołnierzem podjechaliśmy na koniec kolejki. Okazało się, że ta kolejka jest jedną z sześciu ale wszystkie obsługiwane były chyba tylko przez dwa okienka więc spędziliśmy tu kolejne 3,5 godziny. Bajzel niesamowity, przy punkcie kontroli paszportowej przepychanki i kłótnie, jak już przed nami stała tylko jedna osoba i pojawiła się nadzieja, że za pięć minut będziemy już po odprawie z innej budki wyskoczył kolejny funkcjonariusz, który wszystkim z samochodów stąd-dotąd kazał wrócić do pojazdów i on się zajmie ich odprawą. Oczywiście moje auto znalazło się wśród wybrańców i się zajął – zabrał paszporty i przepadł na pół godziny. No ale przecież w końcu oddał i już jedziemy na stronę polską, ku przygodzie, hej!
"Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski
Właśnie, właśnie....i co dalej, co dalej....bo przygodna na granicy się jeszcze nie skończyła
Podjeżdżamy do pierwszego znaku STOP przy zadaszeniu i budynkach po stronie polskiej. Pan w mundurze się kłania i pyta czy paszporty polskie, a oczywiście, a to proszę na ten pas i poczekać chwilkę. Zadowoleni, że przed nami tylko jeden samochód czekamy cierpliwie, a tu nagle Pan przepuszcza na nasz pas, boczkiem, boczkiem, dwa busy, które wjechały na granicę później od nas. No trudno, trzeba będzie chwilkę dłużej poczekać. W końcu odprawiono te busy, Pan zabrał nasze paszporty i poszedł do wejścia znajdującego się przy następnym znaku stopu, tak ze sześć długości samochodu przed nami. Czekamy spokojnie, pan wraca, wręcza paszporty i życzy szczęśliwej podróży. Zapytałem, czy to wszystko i czy możemy jechać dalej? Tak to wszystko, możecie państwo jechać dalej. Super, w końcu! Ruszyliśmy powoli, ale ten drugi znak nie dawał mi spokoju i się zatrzymałem przed nim, i pytam dziewczyn czy aby na pewno dobrze słyszałem? Uzgodniliśmy, że nie ma co do tego wątpliwości, nikt nie podchodził, pustka wokół, więc ruszyliśmy ciemnymi, krętymi uliczkami do ostatniej bariery przed wyjazdem na autostradę. Bariera składa się z kolczatki wysuwanej spod jezdni, szlabanu i sygnalizatora świetlnego. Przed nami dwa samochody, więc jeszcze tylko chwilka i pędzimy do domu! Kolczatka w dół, szlaban do góry, zielone światło – pojechał pierwszy. Kolczatka w dół, szlaban do góry, zielone światło – pojechał drugi. Idzie szybko. Teraz my. Kolczatka się jeży, szlaban ani drgnie, światło ciągle czerwone. Chyba się zacięło albo co? No nic, tyle czekaliśmy to jeszcze chwila nas nie zbawi. W końcu z budki przy szlabanie wychodzi Pani i już wiedziałem, że wpadłem w matrix i system mnie tak łatwo nie wypuści ze swoich macek!
- Dlaczego pan nie poddał się kontroli celnej?
- Poddałem się i Pan, który zwracał paszporty powiedział, ze możemy jechać dalej.
- Ten pan jest od czego innego, teraz nie ma połączonej odprawy.
- To dlaczego mówił, że możemy już jechać?
- Nie wiem, ale ja teraz przez pana muszę cofnąć te wszystkie samochody, żeby pan wrócił.
Te wszystkie to były trzy lub cztery i musiały cofnąć się kilka metrów, gdzie szerokość drogi pozwalała na wyminięcie się. Ciemno jak w jaskini, co pewien czas drogi się rozdwajają - jadąc do przodu były znaki kierujące na odpowiednie pasy a pod prąd już się ich nie widzi, ale w końcu po zasięgnięciu języka po drodze, udaje się trafić w okolice pasów na których odbywały się odprawy. Tu wychodzi kolejna Pani oburzona:
- Dlaczego pan nie poddał się kontroli celnej?!
- Bo tamten pan powiedział, że możemy jechać dalej.
- A gdyby tamten pan kazał panu skoczyć z mostu?
Szczerze mówiąc, to po tylu godzinach stania, w upale, hałasie, chaosie i smrodzie to kto wie (?) – ale Pani tłumaczyłem jeszcze raz, co usłyszałem i dlaczego tak postąpiłem.
Na nic moje tłumaczenia, nieugięta funkcjonariuszka na to, że nie zatrzymałem się przed znakiem stop i powinien być mandat.
Odparowałem, że nieprawda, bo się zatrzymałem, ale nikt nie podchodził i będąc przekonany, że to już wszystko, pojechałem dalej. Ponieważ wiedziała, że jest monitoring i można sprawdzić, kto ma rację, zaatakowała inaczej:
- W takim razie jest to ewidentne naruszenie granicy.
- W takim razie trzeba było strzelać!!! (tu już nie wytrzymałem i warknąłem wk...zdenerwowany niemożebnie).
Pani widząc moje przekrwione oczy i toczącą się z pyska pianę, odpuściła sobie dalszych wykładów i nakazała Kunie zebranie paszportów, po czym razem udały się do właściwego okienka i po otwarciu i zamknięciu paszportów mogliśmy jechać dalej. NIKT NIE PYTAŁ SIĘ CO WIEZIEMY I W JAKICH ILOŚCIACH, NIKT NIE ZAGLĄDAŁ DO SAMOCHODU I BAGAŻNIKA ALE NAJWAŻNIEJSZE, ŻE NAS ZAWRÓCONO, POGROŻONO I NA KONIEC OKAZANO WIELKĄ ŁASKĘ. Teraz to będę się kłaniał we wszystkich okienkach i tak łatwo nie dam się z granicy spławić!!!
A przede wszystkim, będę miał zawsze na uwadze, zamieszczone przez Służbę Celną w nagłówku strony granica.gov.pl ostrzeżenie:
PRZEKRACZANIE GRANIC NIGDY NIE BYŁO TAK PROSTE
Ostatnio edytowane przez sir Bazyl ; 16-06-2016 o 18:29
"Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski
To już teraz wiem dlaczego strajkują ..... to przez Bazyla !
Przeszkadzał im w pracy .
Ostatnio edytowane przez don Enrico ; 16-06-2016 o 18:37
Nie ma to jak piesze przekraczanie granicy :)
Bazylu, żałuj, że nie słyszałeś wypowiedzi rzecznika prasowego SC w tym tygodniu.
Pytany o przyczyny przeciągniętych odpraw, z pełnym przekonaniem powiedział mniej więcej tak: nasza praca to służba, stanie na straży, aby nie ucierpiał majestat Rzeczypospolitej.
I jak Ci teraz? )))
He, he, sam wiesz, że jak nieraz razem przekraczaliśmy granicę to często dochodziliśmy do tego właśnie wniosku, że gdyby nie ludzie na granicy to by nikt im w pracy nie przeszkadzał
Zgadza się, to najszybsza metoda, ale nie zawsze da się dopracować później dojazdy tak żeby wrócić na czas.
He, he, kabareciarz jak się patrzy! Nie z nami te numery Bruner!
Pytasz, co ja na to? A ja na to PAPARARA! :) :
"Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki