Typowy karpacki płaj radośnie sprowadzał nas między opłotki jakiegoś przysiółka. Jakiego ? nie wiadomo, bo wyszliśmy poza mapę.
To nie przeszkadzało podziwiać tutejszą zabudowę i przywoływać skojarzenia , że tak kiedyś wyglądały wsie w polskich Bieszczadach
.

.
Zapatrzeni w otoczenie w pewnym momencie stwierdzamy , że dróżka się skończyła na jakimś przydomowym podwórku.
Już mieliśmy pytać o możliwość podwózki, ale terenowy pojazd nie miał kompletnych butów.
.

.
Miejscowa ludność twierdziła , że można dojść na Czarną Repę , tylko trzeba iść do góry, gdzie grzbietem biegnie droga. Wykonaliśmy manewr 90 stopni w prawo i ostrym podejściem poprzez las ogrodzony żerdziami dotarliśmy na zalesiony grzbiet. Tu złapaliśmy rzeczywiście dróżkę , która wkrótce wyprowadziła nas na piękne rozłożyste miejsce widokowe. Całe pasmo Czarnej Repy jak na dłoni. Znów zaterkotały migawki aparatów. Jakieś krople spadające z nieba zmusiły do schowania się pod drzewami, aby po chwili odejść w dal. My też po posiłku ruszamy w dal
.

.
Była godzina 11.30
Wkrótce w to miejsce przybyła kolejna ekipa. Ciekawe o ile ich wyprzedziliśmy ? Czy mieliśmy szansę ?