Porankiem kierujemy sie w Beskid Niski. Zajezdzamy do Kotani gdzie jak zwykle robie zdjecie cerkwi. To chyba najczesciej fotografowana przeze mnie cerkiew. Szosty raz? Siodmy?



A potem szukamy chatki zwanej “Michata”. Malutki domeczek za wsia wykonany na bazie spichlerzyka i oferujacy noclegi w klimatach chatki studenckiej. Tyle slyszalam od znajomych, netowa stronka tez to potwierdzala (teraz juz nie dziala). Spod chaty piekny widok. Gospodarza nie ma akurat, acz obejscie wyglada jakby wlasnie wyszedl do sklepu. Cos sie suszy na sznurku, stoi jakas miotla, chrust na ognicho naszykowany. Siedzimy wiec z godzine i czekamy, wygrzewajac sie do sloneczka i sluchajac wszechobecnej okolicznej ciszy. Jako ze gospodarz nie wraca, dzwonimy pod znaleziony niegdys numer. Michal odbiera… i ze smutkiem w glosie stwierdza ze obecnie mieszka w Anglii… Chata nieczynna do odwolania… Oj jaka szkoda… Juz zesmy sie psychicznie nastawili na nocleg w jej pachnacych drewnem progach… Mam nadzieje ze kiedys bedzie okazja spedzic tu noc…






Odwiedzamy Swiatkowa z jej cerkwia pomalowana w specyficzne barwy- niebiesko-zielono- czerwona.

Chyba fajnie, bo przynajmniej jest inna od reszty (a beskidzkoniskie cerkiewki pod wzgledem ksztaltu sa takie same, nie to co orginalnosc formy np. na Roztoczu).

Oprocz cerkwi mozna tez znalezc we wsi ciekawe pojazdy



Potem idziemy na tereny dawnej wsi Świerzowa Ruska. U wlotu doliny ktos hoduje rogacizne lesna.




Zmienili niedawno przebiegi szlakow. Na mojej mapie idzie tam tylko droga. Teraz jest szlak pieszy, rowerowy, szlag wie co jeszcze. Droga jest wysypana swiezym zwirem (tym razem chyba nie chodzi o polepszanie jakosci zycia mieszkancow- bo tam nikt nie mieszka). Co chwile stoja laweczki, stojaki na rowery, kosze, barierki, mostki, schodki- az dziwne ze nie ma wifi i automatow z cola. Nasz park w Olawie oferuje chyba wiekszy poziom dzikosci- o lesie nie wspominajac.





Sam cmentarzyk, gdy zostawic za plecami i odsiać z pamieci “udogodnienia dla unowoczesnienia i rozwoju turystyki”, to sam w sobie jest calkiem przyjemny. Zwlaszcza bania cerkiewno dachowa lezaca w trawie i kilka innych zelastw wygladajacych na resztki dawnego budynku tutejszej swiatyni.









Jest tez kapliczka o trzech postaciach i dwoch glowach.


Gdzieniegdzie mozna tez znalezc piwniczki