To ja tak trochę w uzupełnieniu do tytułowego pytania: co roku jeździliśmy na wakacje pod namioty. Ale czas mija, w krzyżu boli, człek się powoli zaczyna rozglądać za jakimś dachem nad głową. Może by jakiś kurort odwiedzić? Do wód pojechać? Karpaty niegdyś i z jednego i z drugiego słynęły, może i dziś jest szansa aby spokojnie po górach pospacerować a na noc w jakimś przytulnym hoteliku się schronić i korzystając z podstawowych wygód zregenerować się, sił na kolejny dzień nabrać? Jest na to szansa?
Jak już iaa napisał (a może tylko chciał napisać) kwadrans przed 5oo rano spotykamy się u Wojtka, przerzucamy bagaże do jednego samochodu i ruszamy. Po krótkiej jeździe jesteśmy w Korczowej: "talonczik" już został zaprezentowany, nie mija 55 minut od wjazdu na granicę jak oddajemy go żołnierzowi pod bronią i jesteśmy na Ukrainie. Do Lwowa droga prosta i równa, ani się obejrzeliśmy już jesteśmy na obwodnicy - nie zjeżdżamy jednak na Stanisławów a kręcimy obwodnicą dalej. Pierwszy punkt wycieczki jest bowiem wyjątkowy, tak wyjątkowy, że zostawię tutaj głos Wojtkowi i pokażę tylko, że aby go osiągnąć musieliśmy zjechać z głównej drogi.
![]()
Zakładki