Kochani,
Jak to zwykle bywa, w natłoku spraw związanych ze ślubem, zaspaliśmy w kwestii naszego pierwszego małżeńskiego urlopu i jak nie trudno się domyślić potrzebujemy małej pomocy :)
Dzień ostateczny (ślub) jest już 1.10.2016, wyjechać chcieliśmy w okolicach 3-4.10.2016 na około 7-10 dni.
Marzy nam się mały/średni domek z kominkiem (kominek to warunek konieczny ) w stosunkowo spokojnym miejscu.
Jesteśmy niezmotoryzowanymi łazikami, więc poszukujemy miejsca do którego można dotrzeć publicznym transportem i z którego od razu wyjdziemy na szlak (jak już wspomniałem, samochodu brak, więc nie chcielibyśmy mieć 3 godzin marszu, żeby dojść do szlaku). Brak samochodu powoduje również, że poszukujemy miejsca, które będzie na przecięciu kilku/wielu szlaków, tak żeby nie okazało się, że po 3 dniach zaliczyliśmy wszystko co było w zasięgu naszych nóg, a reszta jest kilkadziesiąt kilometrów za daleko.
Z pozostałych marzeń, nie mogę się doczekać, aż się wyrwiemy z miejskiego zgiełku, usiądziemy na kamieniu/pieńku/trawce z tomikiem poezji, po czym ruszymy dalej w drogę, szukając kolejnego kamienia :)
Przepraszam, że pierwszy post i od razu z taką listą życzeń startuję, ale może ktoś gdzieś był, obok czegoś przechodził, albo przynajmniej pomoże określić rejon poszukiwań.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie
Jasiek
Zakładki