Pokaż wyniki od 1 do 5 z 5

Wątek: Krótka relacja z Wyprawy, którą przeżyła nie na własnych nogach

  1. #1
    Bieszczadnik Awatar Mamcia DwaChmiele
    Na forum od
    04.2011
    Rodem z
    Rzeszów
    Postów
    423

    Domyślnie Krótka relacja z Wyprawy, którą przeżyła nie na własnych nogach

    Będzie krótko i nieregularnie, bo moja nowa profesja jest bardziej czasochłonna niż przypuszczałam zanim to wszystko się zaczęło.

    Matka Polka Nosząca marzyła o wycieczce w Bieszczady już od dawna. Kiedy była tam ostatni raz? Sama już dobrze nie pamięta. Dobrze, że trzyma porządek w zdjęciach, bo jedynie dzięki nim jest w stanie dojść kiedy to było. Wychodzi na to, że dwa lata nie widziała już bieszczadzkich szlaków. Po kilku miesiącach leżenia w łóżku z brzuchem wielkości dorodnego arbuza i finalnie 24 (słownie: dwudziestoma czterema) kilogramami wagi na plusie marzyła o tym, aby w końcu ubrać schodzone, rozpadające się już buty spanish quality. Tęsknota za górami musiała jeszcze poczekać. Aż dojdzie do siebie, aż dziecię dojdzie do siebie, aż miną kolki, aż przyzwyczai się do spacerów dłuższych niż stąd do Sparu i z powrotem.

    W końcu nadszedł ten dzień. Spakowali się i z lekkim podnieceniem, a zarazem niepewnością ruszyli na pierwszą wspólną Wyprawę w Bieszczady. A jeśli ktoś uśmiechnął się widząc to poważnie brzmiące słowo w poprzednim zdaniu, to niech wróci myślami do pierwszych wyjazdów z niemowlakiem... albo niech spróbuje to sobie wyobrazić. W sumie nie... ktoś, kto tego nie doświadczył, raczej nie będzie w stanie. Wierzcie mi więc na słowo - każdy wyjazd z takim kilkumiesięcznym towarzyszem, trwający dłużej niż godzinę, to poważna Wyprawa.

    Pakowaniem bagaży zajęli się dzień wcześniej. Każdy wiedział co ma wziąć. Ojciec to co najważniejsze - pieluchy, chusteczki, przewijak, kocyk, ubranka na wypadek musztardowej awarii, zimna, ciepła, deszczu, wiatru, słońca, do tego kremiki, syropki i inne takie + woda + aparat fotograficzny + mapa. Brat odpowiadał za prowiant. Matka za Klocka i etui - 7 kg szczęścia + 4 metry mięsistej szmaty.

    W niedzielny poranek wyjechali z Rzeszowa...

  2. #2
    Bieszczadnik Awatar Mamcia DwaChmiele
    Na forum od
    04.2011
    Rodem z
    Rzeszów
    Postów
    423

    Domyślnie Odp: Krótka relacja z Wyprawy, którą przeżyła nie na własnych nogach

    Trzy postoje i dwa cycusie później, z duszą na ramieniu, zjechaliśmy z pętli bieszczadzkiej w kierunku Mucznego. Skąd obawy? Pewnie większość z Was wie. Ojciec dopiero co naprostował alufelgi po podróży przedślubnej do Rumunii, a tu wymyśliła sobie jakieś Worki Bieszczadzkie, jakieś źródła Sanu. A on dobrze pamiętał tę drogę usłaną kraterami. Jakież więc było nasze zdziwienie, kiedy przed nami, zamiast kraterów, zobaczyliśmy świeżutki, gładziutki jak pupka niemowlaka asfalt. Złapaliśmy wiatr w żagle i niczym po autostradzie, pomknęliśmy tak aż do Tarnawy. Potem było troszkę gorzej.

    Chłopcy zarzucili plecaki, Matka narzuciła szmatę, zamotała Klocka i ruszyli na spotkanie przygodzie. Szacunkowo 6 godzin marszu, po 4 kanapki, 1,5l wody i 2 batony na twarz. Gotowi? Gotowi!

    Wyzwanie nr 1. Weź wytłumacz młodemu człowiekowi, który urodził się mniej więcej wtedy kiedy Polska weszła do strefy Schengen, co to znaczy, że idziemy wzdłuż granicy państw, której nie wolno przekroczyć gdzie się chce i że ona jest pilnie strzeżona, skoro nie widać żeby była. Weź wytłumacz co to jest przejście graniczne i że poza nim granicy przekraczać nie wolno. Tak, z drugiej strony też nie wolno. Tak, nawet jak się bardzo chce i jak nikt nie patrzy. Jak to nikt nie patrzy? Na pewno patrzy, tylko my go nie widzimy. Oni nas widzą. Tak, tak jak z ufo i innymi legendami. Jak to po co? Żeby nie przekraczać nielegalnie...

    aDSC06296.jpg

    Zobacz lepiej młody człowieku, jakie tam drzewo rośnie. To lipa. Ta lipa jest bardzo stara. Pamięta jak w tym miejscu była kiedyś duża, prosperująca wieś. No tak, w tu. Tu gdzie jesteśmy. I co z nią? Zlikwidowano. Wysiedlono ludzi. No bo ta granica tu przebiega a przy granicy nie wolno mieszkać. Ja wiem, że w Holandii jest taki dom, że granica przebiega przez środek salonu, ale tu nie Holandia. Tu nie wolno. Cmentarz tylko został, kilka krzyży, kilka studni, resztki piwnic. A kiedy twoi dziadkowie byli mali, to tu jeszcze była wieś. Beniowa.

    aDSC06309.jpgaDSC06303-2.jpg
    Ostatnio edytowane przez Mamcia DwaChmiele ; 18-09-2016 o 22:05

  3. #3
    diabel-1410
    Guest

    Domyślnie Odp: Krótka relacja z Wyprawy, którą przeżyła nie na własnych nogach

    SUPER Już czekam na ciąg dalszy no i gratuluję

  4. #4
    Kronikarz Roku 2011 Awatar buba
    Na forum od
    02.2006
    Rodem z
    Oława
    Postów
    3,646

    Domyślnie Odp: Krótka relacja z Wyprawy, którą przeżyła nie na własnych nogach

    W końcu nadszedł ten dzień. Spakowali się i z lekkim podnieceniem, a zarazem niepewnością ruszyli na pierwszą wspólną Wyprawę w Bieszczady. A jeśli ktoś uśmiechnął się widząc to poważnie brzmiące słowo w poprzednim zdaniu, to niech wróci myślami do pierwszych wyjazdów z niemowlakiem... albo niech spróbuje to sobie wyobrazić. W sumie nie... ktoś, kto tego nie doświadczył, raczej nie będzie w stanie. Wierzcie mi więc na słowo - każdy wyjazd z takim kilkumiesięcznym towarzyszem, trwający dłużej niż godzinę, to poważna Wyprawa.
    Pierwsza taka wyprawa napewno zapada w pamiec, bo to zawsze nowe doswiadczenie, nowe klimaty, nieznane wydarzenia. My z naszym niemowlakiem pierwszy raz ruszylismy w gory gdy miala 18 dni. Pierwsza trasa bystrzyckimi drozkami z glebokim wozkiem, pierwsze przewijanie na trawie, pierwszy wspolny nocleg w namiocie - na lesnym parkingu zeby blisko skodusi bo bagazu nabralismy 5 razy za duzo. A potem potem powoli wszystko wrocilo do normy i wyjazdy staly sie takie jak dawniej, tylko ze w wiekszym skladzie i z niestety mocno ciezszymi plecakami, ktore w przypadku wycieczek dluzszych niz jednodniowe masakrycznie wbijaja w ziemie.

    4 metry mięsistej szmaty.
    Podziwiam wszystkich ktorzy opanowali wiazanie tej szmaty... Nam sie nie udalo, tylko sie w tym pomotalismy i szmata juz ponad rok spoczywa w szufladzie nieuzywana i korzystamy ze szmaty uformowanej i duzo krotszej..
    "ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną - cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam.. "

    na wiecznych wagarach od życia...

  5. #5
    Bieszczadnik Awatar Mamcia DwaChmiele
    Na forum od
    04.2011
    Rodem z
    Rzeszów
    Postów
    423

    Domyślnie Odp: Krótka relacja z Wyprawy, którą przeżyła nie na własnych nogach

    Buba, nie wiedziałam. Gratuluję! Dla nas to nie pierwszy wyjazd z małą, mieliśmy już przyjemność być w Beskidzie Niskim, nad morzem bez samochodu i w paru innych miejscach. Mimo wszystko dla mnie wyjazd z niemowlakiem to wciąż nie lada wydarzenie i wyzwanie. Większe niż motanie szmaty na 5 sposobów

    Ciąg dalszy relacji nastąpi już niebawem :)

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Rumunia. Krótka relacja
    Przez Wojtek1121 w dziale Wschodni Łuk Karpat
    Odpowiedzi: 3
    Ostatni post / autor: 06-08-2010, 18:29
  2. Krótka relacja z pierwszego wypadu
    Przez janek1984 w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 2
    Ostatni post / autor: 24-07-2009, 19:13
  3. Krótka relacja...
    Przez bertrand236 w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 175
    Ostatni post / autor: 15-11-2007, 15:03
  4. Jabol i Bizonek znowu gdzieś poleźli...[krótka ;) relacja]
    Przez Jabol w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 44
    Ostatni post / autor: 28-01-2006, 16:16
  5. Relacja z wyprawy na Ukrainę
    Przez Szaszka w dziale Wschodni Łuk Karpat
    Odpowiedzi: 13
    Ostatni post / autor: 02-12-2003, 14:04

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •