Chyba sporo osob ma takie rozdwojene jak StachuJa sie tez tu zaliczam z lekkim wskazaniem na "nie" w Wolosatym.
Ale sprawa wazna jest tez oczywiscie to oczym pisze Stachu, ze "Uwazam rowniez, ze ludzie spoza Bieszczad nie maja prawa dyktowac, jak maja mieszkancy Bieszczad zyc argumentujac to 'bo to juz nie beda moje Bieszczady'".
Jezeli o mnie chodzi, to i tak nie sa to juz te Bieszczady ktore pamietam sprzed 15 lat...i chyba tak musi byc..tylko najwazniejsze: konsekwencje zmian.
Wiadmomo, ze takie przejscie w Wolosatym nakreci koniunkture w okolicy, ze ludzkosc zalapie robote, ze na stronie ukrainskiej (moze) troche pojdzie do przodu , bo tam rzeczywiscie bida z nyndza. Do dziesiaj mam przed oczami wies (chyba Perechrestna) miedzy Pikujem a Ostra Hora - inny swiat! A ludzie przeciez i tam chca chyba isc do przodu...ale caly szkopul w tym, zeby wykazac daleko posuniete srodki ostroznosci w tych decyzjach. Czy to musi byc Wolosate?
Ktos zapyta a czemu nie? No i wlasnie- jak to wyraziec slowami???
Pozdrawiam
Kasiek
Zakładki