No i leziemy w tej śnieżycy do nierozpoznanego celu i niepewni, czy nawet gdy trafimy to załapiemy się na nocleg, gdyż miejsc wcześniej nie rezerwowaliśmy a przecież to sobota długiego weekendu. A w Kalnicy na ulicach pustka, nikogo zapytać o drogę, w domach pogaszone, normalnie dzikie Bieszczady Okazało się, że trzeba iść cały czas lewą drogą do góry i na jej końcu wchodzi się na podwórze posesji „U Oli” (http://www.bieszczady.net.pl/uoli/oferta.html). Tam zostaliśmy bardzo miło przywitani i otrzymaliśmy pokój na piętrze.
Obiekt funkcjonuje na zasadach schroniskowych tj. wspólna jadalnia, kuchnia, toalety na każdym piętrze i pokoje o różnej wielkości, od małych po wieloosobowe. Skromnie i surowo ale nam się bardzo podobało, więc tym, którym nie straszne są warunki schroniskowe gorąco polecamy. Koniecznie muszę wspomnieć też o właścicielce czyli Oli, która okazała się być osobą bardzo otwartą i sympatyczną. Dziękujemy za miłe przyjęcie!
Zdjęcie schroniska "U Oli" zrobione następnego dnia rano:
sieidzie24.jpg
Zakładki