Uwielbiam Fredrę, który był prekursorem pisania trzy po trzy. Dzięki takim opisom możemy poznać bieszczadzkie przygody od podszewki, te bardzo dawne i te niby z bliskiej ale jakże szybko oddalającej się rzeczywistości.
Pisz Don Enrico swoje 3X3 na osłodę ponurej pogody, która nastała i którą przywiało nie wiedzieć skąd. Może z Bangladesz? Choć nie... raczej wiry rodzime ją spłodziły...