Wojtku,
Jestem za - proponuję Szegini- Lwów - Worochta (jak nie będzie świąt, to bilety powinny być).
Mogę pozamawiać. No chyba że porobimy sobie badania.
Ale się odgryzłem (to za tą instrukcję jak jechać pociągiem z Worochty do Stanisławowa)
Jeszcze raz dzięki Wszystkim za fajną wycieczkę.
Paluchy po woli odmarzają - a POP IWAN sobie stoi i czeka .......
- - - Updated - - -
To chyba dzięki naszemu koledze SZABO**** on zawsze dodaje odwagi....
Szanowny Panie Kierowniku Ministrze Dyrektorze! Ja żem nie chciał Panu dogryzać; bardziej sobie.
Bo ja kiedyś do tej Kołomyi jechałem spod Popa Iwana na rowerze i teraz pamiętam, że to nie po drodze. Ale na stacji kolejowej w Worochcie tak się cieszyłem, że jakikolwiek bilet chcą nam sprzedać, więc się nie zastanawiałem, czy to tam chcemy jechać;-)
Objaśnienie dla czytelnika: chcieliśmy kupić bilety do Lwowa, ale wszystkie były już wyprzedane.
Mnie dość szybko odmarzły, ale po całodziennym spacerze roztoczańskim zaczęły zamarzać od nowa.
Ostatnio edytowane przez Wojtek Pysz ; 01-02-2017 o 18:22 Powód: liter.
Bardziej wycieczka objazdowa niż górska.
To prawda. Spiker zakomunikował przez megafon na pewno, że elektriczka jedzie do IwanoFrankiwska.
Ale dla mnie Stanisławów to Stanisławów (tak jak Kołomyja to Kołomyja i Lwów to Lwów).
Co do połączeń wydają się dziwne - to prawda.
Należy się więc wyjaśnienie.
Jeździliśmy w okresie dzień przed i w czasie prawosławnych Świąt Bożego Narodzenia.
W dniu w którym zaczęliśmy wycieczkę nie było ani jednego biletu ze Lwowa do Worochty (Rachowa).
Więc jedyny sposób żeby dostać się w góry na Zakarpacie (w 7 osób) i gdzie były bilety na pociąg - to połączenie wyżej opisane przez Wojtka.
Choć i w tym pociągu do Sołotwino było FULL (w naszym całym wagonie wolne było 1 miejsce i to po naszym koledze który nie mógł pojechać)
Ja tam zresztą lubię podróżować komunikacją na Ukrainie, a jeszcze w takim jak na tej wycieczce towarzystwie to już sama przyjemność ...
Teraz kiedy jest już pewnie luźniej pojechalibyśmy pociągiem ze Lwowa do Worochty ..... i pewnie tak niedługo kiedyś sobie pojadę/pojedziemy ....
- - - Updated - - -
W górach produktów za wiele nie było, więc nie miały wcale wpływu na szczyt czy brak szczytu. Tu już zdecydował za nas: krótki dzień, mróz, śnieg, kosówka i wiatr ......
A ja wciąż mam przed oczami obraz, jak po wyjściu z lasu, na otwartej przestrzeni, grupa osób niczym wariaci tańczy w rakietach po śniegu, każda stosuje własną technikę byle utrzymać się i nie zjechać z podejścia. Komedia 2017 roku!
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki