Coś ostatnio na forum zastój i tylko planowany KIMB rozpala emocje. Może właśnie dlatego przypomniał mi się wyjazd sprzed paru lat.
Było tak:
Nie miałem z kim jechać, no może był jeden zgryzliwy tetryk, którego tym razem pominąłem.
Do bagażnika włożyłem stary składak i trochę na wariata ruszyłem na południe. Właśnie w południe znalazłem się przy rondzie Danuty, która sprzedaje w tym sklepie grubo ponad 40 lat:
P1040411.jpg
...to własnie ona sama opowiedziała mi o całej tej historii z rondem, które dla niej zbudowała jakaś(?) młodzież. Ma kobieta figurę, fiu, fiu...
Po zakupie celestynki na drogę, ruszyłem dalej.
Na parkingu przed wjazdem do Łopienki wyjąłem składak, poskręcałem, zjadłem trochę zapasów i około 14:oo hajda rowerkiem na Sine Wiry.
Owszem, po drodze parę razy zerknąłem na Wetlinkę ale interesował mnie Jaworzec. W pewnym momencie zamiast szutru pojawił się idealny asfalt, idealny dla roweru, ma się rozumieć.
P1040418.jpg
Choć stan wody w Wetlince nie był wysoki, to przejście na drugą stronę było nieco problemowe. Możliwe, że także to spowodowało moją decyzję o udaniu się w dalszą drogę. Chciałem do sklepu w Kalnicy.
Droga sama ciągnęła mnie naprzód:
P1040426.jpg
Sklep trochę mnie rozczarował. Pani nie próbowała podtrzymywać rozmowy, wkrótce weszli jacyś klienci, ja wyszedłem na zewnątrz. Tu również nie udało mi się nawiązać kontaktu z miejscowymi, bo zdaje się przybyłem o parę pryt za póżno. Pojechałem w kierunku obwodnicy...cdn...